W większych miastach w Polsce kobiety wyszły na ulice, by zaprotestować przeciwko społecznemu projektowi ustawy, który zakazuje aborcji.
Celebryci i politycy w "Czarnym Proteście"
Na samym Placu Zamkowym w Warszawie zebrało się ok. 20 tysięcy osób z parasolkami, które w deszczu wyrażały swój sprzeciw wobec projektu organizacji "Ordo iuris". Aktorzy: Leszek Żebrowski, Maciej Zakościelny, Dorota Segda, znani piosenkarze: "Nergal", Maria Peszek, modelka Anja Rubik, Barbara Kurdej-Szatan, Anna Komorowska z córką - oni wszyscy wspierają "Czarny Poniedziałek". Marsze w obronie prawa do wykonywania aborcji propagują politycy PO, Nowoczesnej, SLD i Partii Razem.
Źródło: Twitter/RadwanAnia
"Czarny Poniedziałek"
Akcja "Czarny Poniedziałek" rozwinęła się w mediach społecznościowych - do grup na Facebooku dołączyło tysiące kobiet. "Nie damy się zastraszyć, ale proszę... nie wracajcie same z Rynku po marszu do domu!" - apeluje w dyskusji jedna z dziewczyn, biorąca udział w krakowskiej akcji. W Krakowie na Facebooku skrzyknęło się ok. 10 tys. osób.
Do akcji dołączyli również dziennikarze - część z nich zrezygnowała z pracy w poniedziałek. Kobieca redakcja "Gazety Wyborczej" dołączyła w miastach do protestujących. "Wszystkie kanały społecznościowe Gazety Wyborczej obsługują dziś mężczyźni" - podano w komunikacie. Pracownicy mediów zmieniają zdjęcia profilowe, łącząc je z ciemną tonacją.
Protestujące kobiety zebrały się już rano o godzinie 10. pod siedzibą PiS na ul. Nowogrodzkiej. KIlkadziesiąt kobiet utworzyło "ścianę furii" - złapały się za ręce na wzór "żywego łańcucha". W Ogólnopolskim Strajku Kobiet uczestniczyły również dzieci ze szkół - część z nich dostało pozwolenie na udział w demonstracjach od dyrekcji. Władze uczelni wyższych - w tym UJ - nie będą wyciągały konsekwencji za brak uczestnictwa w zajęciach od studentek.
Zobacz strajk kobiet na Placu Zamkowym
Źródło: TVN24/x-news
Strajkowały również urzędniczki. - 64 kobiety w ratuszu na urlopach. Rekordowa absencja. Daje się odczuć brak kobiet. Ale o to chyba chodziło. Wspólna sprawa! - napisał prezydent Słupska, Robert Biedroń. Polityk lewicy poprosił również mieszkańców o wyrozumiałość dla protestujących. W Warszawie do demonstracji dołączyły również niektóre pielęgniarki i lekarki.
"Beata niestety, twój rząd obalą kobiety" - skandowano we Wrocławiu. "Moje ciało, moja sprawa" - to hasło pojawiło się wszędzie - od Warszawy, po Gdańsk i Kraków. "Wściekłe macice nie cofną się przed niczym", "Potrzebują dziś obrony nasze siostry, matki, żony" - deklarowały protestujące na ulicach polskich miast. Wsparcie uzyskały m.in. w Paryżu i Berlinie, gdzie kobiety wyszły z domów zaprotestować.
Do okrzyków i transparentów dołączyło również posługiwanie się znakiem "Polski Walczącej". Na jednym ze zdjęć protestujący pokazują Kotwicę z dorysowanymi piersiami.
Źródło: Twitter/@kurba_urba
Odbywają się również kontrmanifestacje w postaci "białych marszów" za obroną życia, a księża w wielu parafiach odprawiają Msze Św. w intencji nienarodzonych dzieci. Do modlitwy wezwał polski Episkopat.
Bardzo krytycznie o poniedziałkowych marszach wypowiadała się posłanka Krystyna Pawłowicz na łamach "Super Expressu". - Ta wolność dla kobiet ma oznaczać prawo do zabijania dzieci? Te panie powinny mieć wolność wyboru, zanim skorzystają z oferty jakiegoś swojego kolegi, a nie wtedy, kiedy za nieskorzystanie z tej wolności mają zapłacić dzieci. W istocie więc nie chodzi o żadną wolność, ale o zwykłe prawo do zabijania dzieci - stwierdziła.
Debata w PE o aborcji
Wiadomo już, że Parlament Europejski zajmie się sytuacją kobiet w Polsce. Frakcje w europarlamencie były namawiane przez lewicowe stowarzyszenia do organizacji debaty - tej na wzór sporu o Trybunał Konstytucyjny. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy zgłosili wniosek o odrzucenie pomysłu dyskusji na temat aborcji, jednak większość europosłów zdecydowała: debata odbędzie się w środę.
- Skoro mówimy o prawach człowieka, to możemy mówić o prawach kobiet - argumentowała w PE Malin Bjoerg z Konfederacyjnej Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej. Eurodeputowana polemizowała z prof. Ryszardem Legutko, który uznał organizację debaty za "pozaprawne działanie instytucji unijnych".
Źródło: PAP
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo