Jerzy Miller, który badał przyczyny katastrofy smoleńskiej, odpiera zarzuty podkomisji powołanej przez MON. Według niego polski raport dotyczący katastrofy różni się od raportu rosyjskiego, a wycięcie kilku sekund z zapisu czarnych skrzynek nigdy nie nastąpiło.
Polski raport różni się od rosyjskiego
- Gdybyśmy chcieli, żeby nasz raport był taki sam jak rosyjski, to przecież byśmy w ogóle nie polemizowali, a myśmy przedstawili całą litanię zarzutów i uwag, które naszym zdaniem zaprzeczyły ustaleniom rosyjskim - powiedział w TVN24 były szef MSWiA i Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
W ubiegłym tygodniu podkomisja MON oceniła, że w badaniu katastrofy prezydenckiego samolotu były nieprawidłowości, m. in., że wywierano naciski, by uzgodnić raporty polski i rosyjski (zaprezentowano przy tym nagranie głosu Millera mówiącego o konieczności zadbania o jednolity, spójny przekaz)oraz że polscy eksperci przez pewien czas nie mieli dostępu do miejsca zdarzenia.
Jak twierdzi Miller, w wypowiedzi o konieczności uzgodnienia formuły chodziło o jednakową konstrukcję obu raportów, "żeby czytelnik (…) mógł dokładnie stwierdzić, że polski raport w wielu, bardzo wielu miejscach i to bardzo newralgicznych wręcz, różni się od raportu rosyjskiego".
Antoni Macierewicz ma problem, nie ja
Zapewnił, że przedstawiciele strony polskiej byli już 10 kwietnia na miejscu i razem z Rosjanami, równolegle, prowadzili badania na terenie wypadku. On sam, nie będąc ekspertem, nie brał w nich udziału. - Jeżeli ktoś uważa, że ich tam nie było, to niech powie, skąd się wzięła cała dokumentacja z lotniska pod Smoleńskiem – ironizował.
Miller odniósł się do zarzutu wycięcia kilku sekund z zapisu czarnych skrzynek. - W treści raportu, a dokładnie załącznikach do raportu jest dokładnie wytłumaczone dlaczego jeden z rejestratorów nie mógł zapisać ostatnich sekund - ponieważ tak był skonstruowany, że bez zasilania prądem nie mógł tego zrobić - zapewnił.
Podkomisja powołana przez resort obrony twierdzi, że uszkodzone zostały silniki tupolewa i wysokościomierze jeszcze przed zderzeniem się z ziemią. Miller mówi, że to niemożliwe i zarzucił podkomisji nieprzeczytanie jego raportu.
- Ten raport opiera się na prawdach. Jeżeli z tymi prawdami pan Antoni Macierewicz nie może się pogodzić, to on ma problem, a nie komisja, nie członkowie komisji i na pewno nie ja - powiedział były szef MSWiA
- Przykro mi tylko, że w tak tragicznej kwestii ktoś ma odwagę tak fałszywie odczytywać fakty - dodał. - To świadczy o braku szacunku dla rodzin osób, które zginęły w tym wypadku lotniczym.
źródło PAP, TVN24
Zobacz także:
Lasek odpowiada podkomisji Macierewicza: Rosjanie ukryli fakty
ja
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka