Maciej Lasek, szef komisji ds. badania wypadków lotniczych, broni swojego poprzednika Jerzego Millera. Gdyby Rosjanie nie ukrywali nieprzychylnych dowodów ws. katastrofy smoleńskiej, to raporty niczym by się nie różniły - tłumaczy zarzuty podkomisji MON.
"Nasze ustalenia zostaną zderzone z ustaleniami rosyjskimi, (...) i jeżeli te dwa raporty będą różne, to będzie do tego cała teoria spiskowa zbudowana w społeczeństwie, że albo ten ukrył, albo tamten ukrył, ale na pewno prawda jest gdzieś jeszcze indziej" - mówił Jerzy Miller wiosną 2011 roku na zamkniętym spotkaniu komisji, badającej katastrofę smoleńską. Nagrania z posiedzenia opublikowała w czwartek podkomisja, powołana przez Antoniego Macierewicza. Były minister w rządzie Tuska radził również członkom komisji, by napisali raport tak, żeby przekaz był jasny i spójny z wersją rosyjską.
"Raporty się różnią, teorie spiskowe istnieją"
Maciej Lasek w spotkaniu z Jerzym Millerem nie uczestniczył, ale odpowiada: raporty strony polskiej i MAK się różnią, a teorie spiskowe i tak się pojawiają. - Nie byłem na tym spotkaniu, ale słuchałem taśmy i wielokrotnie o tym na posiedzeniach komisji rozmawialiśmy, że przekaz ma być spójny, co znaczy, że jeżeli bazujemy na tych samych faktach, to raporty nie powinny się różnić - podkreślił.
- Okazało się jednak, że nie bazowaliśmy na tych samych faktach, ponieważ Rosjanie część tych faktów skrupulatnie ominęli w swoim raporcie, i dlatego się różnimy - stwierdził Lasek. MAK przede wszystkim bagatelizował stan lotniska w Smoleńsku i nie ocenił negatywnie pracy kontrolerów rosyjskich. Rosjanie uważają, że gen. Andrzej Błasik był w kokpicie i wywierał presję bezpośrednio na pilotów, a z nim z kolei na załogę naciskał "najważniejszy pasażer". Komisje Millera i Laska stwierdziły: generał nie miał wpływu na podejmowane przez pilotów decyzje, choć przebywał w ostatniej fazie lotu w kabinie.
Podkomisja "amatorów", manipulacje MON
- Nie dowiedzieliśmy się tak naprawdę niczego nowego - tak prezentację podkomisji smoleńskiej ocenia Maciej Lasek. - Podkomisja po raz kolejny pokazuje, że wybiera sobie z materiałów, co jej pasuje, i odrzuca to, co nie pasuje - dodał. Lasek wytłumaczył również, dlaczego w nagraniach z czarnych skrzynek brakuje kilku sekund. Według poprzedniej komisji, dane z ostatnich 1.5 sekund nie nagrały się na rejestratorach, a w kolejnych 0.5 sekundach eksperci nie wiedzieli, czy zapis jest prawidłowy w obliczu odcięcia napięcia w Tupolewie.
- ATM sięgnęło bezpośrednio do danych zapisanych na kasecie i nagle się okazało, że zapis jest całkowicie zgodny z zapisem rosyjskiego rejestratora katastroficznego. Zostały wykonane nowe odczyty. Biegli prokuratury się temu przyjrzeli, my też to widzieliśmy. Wyszło na to, że w zasadzie nie ma to absolutnie żadnego wpływu na trajektorię lotu i przebieg wydarzeń - komentował Lasek.
Szef państwowej komisji ds. badania wypadków lotniczył podkreślił, że szczątki Tupolewa nie były osmolone jak po wybuchu. - To kiedyś już pokazywaliśmy, że na normalnych zdjęciach, niemodyfikowanych przez nich, ani wziętych z internetu, nie widać tego - stwierdził.
Krytycy Macierewicza
Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i dziennikarzy uważa, że nic sensacyjnego podkomisja smoleńska nie ujawniła. - Moim zdaniem nic nowego się tam nie pojawiło. Cieszę się, że nic nowego się nie pojawiło, bo obawiałem się, są jakieś nowe tropy w kierunku zamachu. A wolę żyć w przeświadczeniu, że mój tata zginął w wypadku lotniczym - powiedział Maciej Komorowski, syn Stanisława Komorowskiego (byłego podsekretarza stanu w MSZ i MON w latach 2005-2010), który zginą 10 kwietnia 2010 roku.
- Żadnych nowych elementów nie mieliśmy. Dla mnie przyczyny są jasne. Choć jeśli podkomisja znajdę dowody, przyjmę do wiadomości inną wersję wydarzeń - podsumował Komorowski.
- Czy podkomisja ma przedstawić przyczyny katastrofy czy ocenić to co działo się po katastrofie? - pytał na Twitterze wydawca programów w TVN24, Maciej Słomczyński.
Andrzej Gajcy (Onet) oczekiwał na prezentację nowych dowodów z 10 kwietnia 2010 roku. - Ciekawe dlaczego podkomisja smoleńska nie pokazała zapowiadanych nowych nagrań kokpitu tupolewa z wieżą w Smoleńsku? - napisał.
- Konferencja podkomisji smoleńskiej miała wstrząsnąć. I wstrząsnęła. Rażącym brakiem profesjonalizmu - krytykował podkomisję Michał Szułdrzyńki z "Rzeczpospolitej".
Źródło: PAP, TVN24
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka