Szef MON Antoni Macierewicz podczas konferencji prasowej podkomisji smoleńskiej podkreślił, że "celem jej prac jest wyłącznie zidentyfikowanie przyczyn i przebiegu wydarzeń bez wskazywania winnych".
Macierewicz odtajnia materiały ws. katastrofy smoleńskiej
Jak mówił szef MON, możliwość zapoznania się z materiałami, które znajdowały się głównie w archiwach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego kierowanych przez ministra Jerzego Millera, sprawiła, że zaistniała konieczność powołania nowej komisji, która "raz jeszcze dokona oceny przebiegu wydarzeń, materiału dowodowego i sformułuje stanowisko tak, aby uniknąć na przeszłość przede wszystkim takich katastrof". - Bo to jest główny cel i jedyny, jedyne zajęcie, jakie powinna podejmować Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - mówił Macierewicz.
Minister zdecydował o tym, iż te dane, "które są niezbędne dla przedstawienia opinii publicznej obiektywnego przebiegu wydarzeń, decyzji podejmowanych przez poprzedników, które mogły wpłynąć na przebieg wydarzeń" będą odtajnione i udostępnione. - I będą także dzisiaj w pewnym wymiarze prezentowane. Jeśli będzie konieczność, będą dostępne też oryginały - dodał. Zaznaczył, że chodzi o "dziesiątki tysięcy stron".
Berczyński: nie przyjmujemy żadnych wstępnych hipotez
- Naszym zadaniem jest wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie przyjmujemy żadnych wstępnych hipotez, żadnych założeń – powiedział przewodniczący podkomisji dr Wacław Berczyński. Przewodniczący podkomisji przekazał, że w jej ramach powołano cztery zespoły robocze: konstrukcyjny, lotniczy, medyczny i prawny oraz ich koordynatorów. - Katalogując dane staramy się również ocenić ich prawdziwość, dlatego że wiele danych otrzymaliśmy np. ze źródeł rosyjskich czy zagranicznych i musimy sobie zadać pytanie, czy nie były manipulowane - powiedział Berczyński.
- Znaleźliśmy już dowody, że były manipulowane niektóre dane- dodał. Berczyński poinformował również, że podkomisja przygotowuje się do wykonania badań w tunelu aerodynamicznym i wykonała już analizę głosową wypadku. Ponadto podkomisja - jak mówił - czeka obecnie na dane medyczne. - Na razie te dane medyczne, które mamy nie są wystarczające, żeby podjąć jakieś wnioski, ale to nie zależy od nas - podkreślił. Poinformował także, że podkomisja wysłuchała już kilkunastu świadków i przewiduje dalsze wysłuchania. - Mamy prawo jako komisja poprosić właściwie każdego o sprawozdanie czy wysłuchanie i to robimy i mamy tego dokumentację - dodał.
Nieprawidłowości przy zabezpieczeniu miejsca katastrofy
Nieprawidłowości przy zabezpieczeniu miejsca katastrofy smoleńskiej i braki w identyfikacji niektórych jej ofiar to główne powody wznowienia prac nad wyjaśnieniem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. - mówił podczas konferencji ekspert powołanej przez MON podkomisji Frank Taylor.
Dodał, że poprzedni raport dot. katastrofy smoleńskiej "był przygotowany niewłaściwie", dlatego - jak zaznaczył - "istnieje konieczność ponownego sprawdzenia sprawy". Mówiąc o nieprawidłowościach Taylor wskazywał, że z analizy zdjęć satelitarnych wynikało, iż elementy wraku były przesuwane. Dodatkowo - sprecyzował - szczątki wraku odnajdywane były jeszcze sześć miesięcy po katastrofie. - To było bardzo nieprofesjonalne zachowanie i utrudniało wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Cieniem na postępowanie rzucają się też braki w identyfikacji niektórych ofiar katastrofy smoleńskiej" - powiedział ekspert. Nawiązując do działań, które powinny zostać ponownie przeprowadzone, powiedział, że trzeba przefiltrować dźwięki, "które zebrał mikrofon przestrzenny z kabiny pilotów".
Nie zidentyfikowano głosu gen. Andrzeja Błasika w kokpicie Tu-154M
W kokpicie Tu-154M nie zidentyfikowano głosu dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika - wynika z materiału odczytanego podczas konferencji podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej przez jej wiceszefa prof. Kazimierza Nowaczyka.
Ekspert odczytał oświadczenie zespołu lotniczego dot. informacji o obecności Błasika w kokpicie. - Jego głos nie został zidentyfikowany po pierwsze przez żadną z trzech osób dobrze go znających, po drugie przez żadną z dotychczasowych specjalistycznych ekspertyz laboratoryjnych dokonującą wskazania mówców - są to Centralne Laboratorium Kryminalistyki KGP, Instytut Sehna, prof. Grażynę Demenko - powiedział.
Nowaczyk powołując się na to oświadczenie dodał, że ani "komisja Millera ani zespół biegłych prokuratury nie podały żadnych wyników badań mogących być podstawą identyfikacji generała Błasika".
Informacja o tym, że Dowódca Sił Powietrznych przebywał w kokpicie pojawiła się m.in. w opublikowanym w styczniu 2011 roku przez stronę rosyjską raporcie MAK. Także raport polskiej komisji, mówił o obecności generała Błasika w kokpicie samolotu. Napisano w nim m.in., że generał około dwie minuty przed katastrofą podawał w kokpicie wysokość, na jakiej miała znajdować się maszyna.
Awaria silnika i wysokościomierzy Tupolewa
Podkomisja smoleńska znalazła pełne zapisy czarnych skrzynek - zarówno polskie, jak i rosyjskie. - Z polskiej skrzynki wycięte zostały ok. 3 sekundy, z rosyjskiej ok. 5 sekund - poinformował Kazimierz Nowaczyk. Teraz biegli muszą ustalić, czy doszło do awarii silnika na wysokości 15 metrów nad ziemią. Według naukowców MON, niesprawne były wysokościomerze radiowie w Tu-154 M.
- Jesteśmy w trakcie analizy, która jest bardzo żmudna, ale już znaleźliśmy sygnał niesprawności pierwszego silnika, niesprawność pierwszego generatora, niesprawność obu wysokościomierzy radiowych. To wszystko się dzieje pomiędzy TAWS-38 a miejscem zamrożenia pamięci FMS, w powietrzu, 15 metrów nad gruntem - podkreślił Nowaczyk.
Raport komisji Millera i MAK
Na konferencji prasowej ujawniono również nagrania z posiedzeń komisji Millera. Jerzy Miller - były szef MSWiA, szef zespołu, badającego przyczyny tragedii w Smoleńsku, przekonywał swoich współpracowników, by zmienili treść ostatecznego raportu tak, by nie było zbyt dużo różnic w porównaniu z ustaleniami MAK.
"Prosiłbym, żeby przedyskutować zmianę raportu państwowego. Mamy ustalenia komisji rosyjskiej, prokuratora rosyjskiego i stronę polską. Albo zadbamy o jednolity przekaz, który nie służy budowaniu mitów, spójność dialogu ze społeczeństwami - szczególnie polskim - albo ukręcimy bicz na siebie" - mówi Jerzy Miller w nagraniu. Przeciwnikiem ujawniania tego typu informacji był Maciej Lasek, następca Millera w komisji. Stwierdził rano, że prywatne ustalenia członków komisji lotniczej muszą pozostać tajne, a ich udostępnienie jest nielegalne.
Konferencja odbyła się w sali Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych; po jednej ze stron stołu, przy którym siedzieli członkowie podkomisji, były zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej i napis "Polegli w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku". W sali byli także członkowie rodzin ofiar.
źródło: PAP
KJ
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka