Nord Stream 2 posuwa się naprzód, a posłowie Parlamentu Europejskiego nie zebrali dotąd głosów do rozpoczęcia prac nad uchwałą w tej sprawie.
Michael Bauchmueller, autor artykułu opublikowanego we wtorek w niemieckiej gazecie Süddeutsche Zeitung wylicza ostatnie posunięcia spółki powołanej do budowy gazociągu Nord Stream 2. Zostało złożone zamówienie na rury i rozpisano przetarg na ułożenie gazociągu. - Wszystko za aprobatą niemieckiego rządu, pomimo sankcji wobec Rosji – stwierdza Michael Bauchmueller.
Nord Stream 2 to projekt polityczny
Autor przypomina powtarzane jak mantrę stwierdzenie niemieckich polityków o tym, że jest to „projekt gospodarczy”, a w swej analizie wykazuje, że zaangażowanie niemieckich polityków w projekt Nords Stream 2, w tym przede wszystkim wicekanclerza Sigmara Gabriela świadczy o czymś zgoła odwrotnym. To właśnie ten polityk mówił o ograniczaniu wpływów zewnętrznych, w domyśle Komisji Europejskiej, jeśli uda się przeforsować pozostawienie w gestii urzędów niemieckich wszystkie kwestie prawne związane z przebiegiem, budową i eksploatacją gazociągu.
Michael Bauchmueller zauważa, że Niemcy i Rosja mogą bronić wyłącznych praw do bałtyckiego twierdzeniem, że przebiega on przez wody międzynarodowe i w związku z tym nie musi podlegać jurysdykcji unijnej, a w szczególności przepisom wymuszającym rozdzielnie zarządzania gazociągiem i sprzedaży gazu za jego pośrednictwem, jak również wymogu udostępnienia przepustowości gazociągu stronom trzecim, które byłyby zainteresowane wykorzystaniem go do transportu surowca pochodzącego z innych źródeł niż rosyjskie.
Krytycy Nord Stream 2 są bezradni
Oponenci budowy nowego gazociągu z Rosji do Niemiec, zarówno politycy europejscy, a także liczni analitycy podkreślają, że inwestycja zwiększy uzależnienie całej Europy od rosyjskiego gazu, a dodatkowo dzięki Nord Stream 2 Rosja uzyska znacznie większy wpływ na Ukrainę i państwa Europy Środkowej, które może pozbawić wpływów za tranzyt rosyjskiego gazu przez istniejące gazociągi biegnące przez ten region.
Kilka tygodni temu europoseł Jacek Saryusz-Wolski, po debacie na temat gazociągu w Parlamencie Europejskim, podkreślał negatywne stanowisko w sprawie budowy Nord Stream 2, przyjęte przez główne frakcje polityczne i przekonywał, że projekt przepadłby z kretesem, gdyby trafił pod obrady parlamentu. Wówczas nie wiedział jeszcze, że po trzech miesiącach zabiegów przeciwnicy Nord Stream 2 nie zdołają przekonać co najmniej połowy europosłów do prowadzenia prac nad uchwałą w sprawie spornej inwestycji i w związku z tym przepadła ona jeszcze zanim została przygotowana jej treść.
Niemiecko-rosyjskie kondominium
Równolegle cały czas pojawiają się opinie i raporty analityczne, w których przeciwko rosyjsko-niemieckim planom wytaczane są najcięższe działa retoryki. Kolejny taki materiał został opublikowany we wtorek przez European Policy Centre. Jego autorka Annika Hedberg podkreśla, że Gazprom jest narzędziem polityki zagranicznej administracji Władmira Putina i przypomina, że dyrektorem spółki Nord Stream jest były agent wschodnioniemieckiej Stasi (chodzi o dyrektora generalnego Matthiasa Warniga).
- Niemieckie zapewnienia o czysto biznesowym charakterze inwestycji są nieuczciwe. Jeśli przedsięwzięcie zostanie zrealizowane mimo oporu części państw Unii i jej instytucji, będzie to demonstracja politycznej siły Niemiec w UE, które jednym pstryknięciem palców mogą zamienić europejskie wartości w pośmiewisko – przekonuje Annika Hedberg. Według niej, podstawą do zablokowania budowy gazociągu mogą być nie tylko przepisy unijne, ale również Karta Narodów Zjednoczonych. Annika Hedberg podkreśla, że poważnym testem dla całej Komisji Europejskiej będzie wizyta jej przewodniczącego Jean Claude’a Junckera w Moskwie i rozmowy także na temat gazociągu bałtyckiego.
źródło: wnp.pl, EPC
AB
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Zobacz też: Nord Stream 2 - gazowy koń trojański
Inne tematy w dziale Gospodarka