Przeprosiny byłego szefa "Faktów" i pół miliona złotych zadośćuczynienia - taki wyrok ogłosił Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie Kamila Durczoka, wytoczonej byłym dziennikarzom "Wprost" za tekst obyczajowy.
Durczok podaje "Wprost" do sądu
W marcu 2015 roku na łamach tygodnika mogliśmy przeczytać artykuł pt. "Fakty po faktach". Michał Majewski i Sylwester Latkowski - ówczesny redaktor naczelny "Wprost" - opisali ucieczkę Kamila Durczoka z mieszkania, wynajmowanego przez znajomą. W środku właściciel lokalu odkrył ślady białego proszku, ruloniki do wciągania narkotyków, kartę kredytową, gumowe lalki i płytę z treściami zoofilskimi. Była gwiazda TVN wszystkiemu zaprzeczyła i podała "Wprost" do sądu. W międzyczasie, zmienił się skład redakcji, nowym redaktorem naczelnym został Tomasz Wróblewski.
Durczok molestował podwładne
Durczok zażądał za ten tekst 7 mln złotych od wydawcy tygodnika i dziennikarzy. Sąd zasądził karę w wysokości 500 tys. złotych. Wyrok nie jest prawomocny. W drugim, toczącym się procesie, chodzi o ujawnienie informacji, jakoby Kamil Durczok w pracy molestował podwładne. Stawką jest 2 mln złotych odszkodowania. Wykazał to wewnętrzny raport TVN, w którym podano, że w wyniku 37 rozmów z pracownicami TVN, udowodniono przypadki mobbingu i molestowania seksualnego ze strony byłego szefa "Faktów". Poszkodowanym kobietom wypłacono sześciokrotność miesięcznej pensji, a stacja zakończyła współpracę z Durczokiem.
Wyrok zagraża wolności słowa?
Zdaniem Michała Majewskiego, wyrok sądu pierwszej instacji zagraża wolności słowa. Dziennikarz wskazał na zaniechania policji, która dopiero po kilku tygodniach zbadała resztki białego proszku, znajdującego się w opisanym mieszkaniu. Skrytykował również metody pracy sądu: - Proszę sobie wyobrazić, że odrzucono wszystkie wnioski dowodowe zgłoszone przez naszą stronę. Nie przesłuchano biznesmena, jego małżonki, najemczyni mieszkania, policjantów. Nikogo z nich. Sąd nie zgodził się nawet, by do akt sprawy dołączyć rozmowę, którą odbyliśmy z Durczokiem, zbierając materiał do tekstu. Przesłuchano za to wszystkich świadków zgłoszonych przez Kamila Durczoka - napisał Majewski.
Wymiana zdań Durczoka z Majewewskim na Twitterze
Kamil Durczok przez ponad rok nie komentował publicznie sprawy tekstu "Wprost" i przebiegu procesu. Po poniedziałkowym wyroku, stwierdził na Twitterze: - Po roku walki z oszczerstwami "Wprost" wygrałem w I instancji. Sąd zmiażdżył metody pracy i oszustwa Latkowskiego i Majewskiego. Oni nie mieli nawet cywilnej odwagi przyjść na ogłoszenie wyroku. Wszystkim, którzy nie zwątpili w 26 lat mojej pracy proste: dziękuję.
- I tak przegrasz, boś molestował i mobbował słabszych i podległych sobie. I za to pożegnałeś się z robotą - odpowiedział Durczokowi Majewski.
- Rozumiem, że pijesz. Szkoda, że jak tchórz nie miałeś odwagi przyjść i posłuchać jak Sędzia miażdży wasz "warsztat" - zakończył wymianę Durczok.
Źródło: latkowski.com
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka