Siedziba Apple w Cupertino w USA. Fot. Joe Ravi/ Wikipedia
Siedziba Apple w Cupertino w USA. Fot. Joe Ravi/ Wikipedia

Apple uparcie walczy z FBI o ochronę danych

Redakcja Redakcja Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Apple walczy z FBI o ochronę danych zakodowanych w smartfonie iPhone 5c. Telefon należał do terrorysty, który w zamachu określanym przez Amerykanów jako najkrwawszy od 11 września 2001 r. zamordował 14 osób.

Oczywiście najkrwawszym zamachu na terenie USA, bo to tam, w kalifornijskim San Bernardino, 2 grudnia 2015 r. napastnicy - Syed Rizwan Farook i Tashfeen Malik - wjechali samochodem na teren ośrodka dla niepełnosprawnych, po czym zaczęli strzelać do przypadkowych osób. Sami zginęli kilka godzin później, zastrzeleni przez policję. 

W toku śledztwa, które powiązało napastników z Państwem Islamskim, FBI zabezpieczyło telefon iPhone 5c, należący do Farooka. Nie potrafiąc złamać zabezpieczeń urządzenia, służby zwróciły się do producenta, firmy Apple, z żądaniem odkodowania go (wymaga to stworzenia specjalnej wersji systemu iOS, który  pozwoliłby ominąć zabezpieczenia). Apple odrzuciło żądanie, a jego przedstawiciel stwierdził, że w firmie nie powstał i nie powstanie nawet fragment oprogramowania, które miałoby deszyfrować informację lub wydobyć ją z iPhone’a. Innymi słowy – Apple nie przyłoży ręki do precedensu stworzenia oprogramowania mogącego obniżyć bezpieczeństwo swoich urządzeń, a tym samym narazić klientów na potencjalną inwigilację. Także dlatego, że gwarantuje im to czwarta poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych - o prawach obywateli do nietykalności osobistej, mieszkania, dokumentów i mienia. 

Sprawa trafiła do sądu pierwszej instancji w Kalifornii. Ten wydał nakaz zmuszający Apple do współpracy z FBI. W wyroku sąd odniósł się do ustawy All Writs Act z 1789 r., według której sądy mogą nakazywać udzielenie pomocy organom ścigania, jeśli nie istnieją inne legalne sposoby na uzyskanie tego, co chcą organa ścigania i jeśli strona, której wydano nakaz, jest blisko powiązana ze sprawą. Do tego nakaz nie może powodować niepotrzebnych komplikacji związanych z jego wykonaniem. 

Firma wniosła apelację, uznając że warunki, jakie stawia ustawa w tym akurat przypadku nie zostały spełnione. I… ma szansę wygrać. Rozprawa apelacyjna odbędzie się 22 marca, a tymczasem zdarzył się precedens. Tydzień temu w podobnej sprawie (choć nie związanej z zamachem terrorystycznym) sędzia Sądu Okręgowego dla Wschodniego Dystryktu Nowego Jorku odrzucił pozew władz o rozkodowanie innego telefonu Apple’a. Uznał, że rząd nie może zmusić przedsiębiorstwa do współpracy z organami ścigania w kwestii udzielania informacji o użytkowniku produktu. 

Na razie po stronie federalnych stanął Bill Gates, twierdząc że Apple powinno spełnić żądania FBI, gdyż służby domagają się pewnego specyficznego rozwiązania, a nie wprowadzenia zasady ogólnej. Apple może przecież złamać blokadę we własnym laboratorium, przy użyciu własnych techników, bez ujawniania rządowi, jak to zrobił. Dlatego działanie to nie wpłynie na bezpieczeństwo technologiczne jakiegokolwiek urządzenia tej marki. Prezes Apple Tim Cook widzi to jednak inaczej. Odpowiada, że jakiekolwiek orzeczenie w tej sprawie powinny wyjść z Kongresu, a nie z sądów. I niech kongresmeni, którzy „są głosem obywateli” poniosą wyborcze konsekwencje swoich decyzji. A niebezpieczeństwo jest realne. Bo jeśli jakikolwiek sąd wymusi stworzenie możliwości uzyskania dostępu do poufnych danych, klienci Apple’a na całym świecie będą mieli prawo uznać, że dane te w każdej chwili mogą się znaleźć w rękach rządu USA. 

pb

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Technologie