Powrót do pomysłu budowy drugiego gazoportu w Polsce premier Szydło zasygnalizowała już w swoim expose. Dzięki temu Polska byłaby jeszcze mniej zależna od dostaw gazu z Rosji. Według nieoficjalnych informacji, drugi gazoport powstanie w Zatoce Gdańskiej.
Informacje o tym, że dojdzie do budowy drugiego gazoportu w naszym kraju podaje portal Trojmiasto.pl. Potwierdzać to mają m.in. przymiarki Lotosu do zakupu gazu skroplonego z USA i jego plany rozbudowy trójmiejskiej rafinerii z myślą o przyszłym terminalu LNG.
Miałby to być terminal pływający (taki, jaki powstał na Litwie), zacumowany na wodach Zatoki Gdańskiej i mogący odbierać do 1,5 mld m3 gazu rocznie. Jego budowę, przy udziale PGNiG, planowano już w 2008 r., ale dwa lata później zawieszono to przedsięwzięcie. O tym, że nowy rząd (PiS) wróci do tego pomysłu, zasygnalizowała już w swym expose premier Beata Szydło. Teraz zaczyna się to potwierdzać. Choć, jak poinformował portal Trojmiasto.pl, na razie nie wiadomo, kto będzie finansował tę inwestycję, a Lotos odmawia swego komentarza w tej sprawie. Jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że paliwowy koncern z Gdańska już przygotowuje się do negocjacji dostaw gazu skroplonego ze Stanów Zjednoczonych, który miałby kupować nie sam, ale w grupie zakupowej razem z innymi polskimi firmami.
Lotos robi to z uwagi na swe plany inwestycyjne: zamierza wybudować przy swej rafinerii w Gdańsku – za kilka miliardów złotych - wielką instalację do produkcji propylenu, do której będą mu potrzebne m.in. duże ilości gazu. Surowiec z trójmiejskiego gazoportu miałby trafiać też do nowych magazynów PGNiG w Kosakowie.
Za budową drugiego terminalu LNG w Polsce, w Trójmieście czy na wodach Zatoki Gdańskiej, przemawiają bardzo poważne argumenty. Po pierwsze gaz skroplony, głównie w związku z zapaścią na rynku ropy, coraz bardziej tanieje i już dziś moglibyśmy go kupować po cenach porównywalnych do tych, po których kupujemy gaz ziemny od rosyjskiego Gazpromu. Mając drugi gazoport, bylibyśmy jeszcze mniej zależni od dostaw tego surowca z Rosji i łatwiej byłoby nam wynegocjować z Gazpromem niższe ceny. Zaś docelowo, gdyby Moskwa nie zmieniła swej neoimperialnej polityki, moglibyśmy nawet zrezygnować w ogóle z zakupu rosyjskiego gazu.
źródło: www.rynekinfrastruktury, trójmiasto.pl, informacje własne
JMK
Inne tematy w dziale Gospodarka