Ujawniony w RMF FM stenogram rozmów w kokpicie Tupolewa z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie nie jest jedynym, którym dysponuje prokuratura wojskowa. Istnieje jeszcze jeden, sporządzony przez innego biegłego - powiedział prokurator generalny, Andrzej Seremet.
- Jeden fonoskop rozpoznał te wypowiedzi, które ukazały się ostatnio w sferze publicznej. Inny biegły przedstawił tę opinię w nieco zmniejszonym zakresie, pod innym względem kategoryczności rozpoznania identyfikacji głosowej - przyznał w rozmowie z dziennikarzami "Wiadomości" TVP.
Prokurator generalny dodał, że sporządzone stenogramy różnią się "kategorycznością rozpoznania identyfikacji głosowej". I wymaga to skonfrontowania i dodatkowego wyjaśnienia przez prowadzących śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej.
- To jedyny powód dla którego prokuratorzy wstrzymali się przed takim krokiem - tłumaczył Seremet decyzję NPW z powstrzymaniem się przed ujawnieniem zapisów z rejestratorów w kabinie pilotów.
Prokurator generalny jest zdania, że 90% śledztwa mamy już za sobą. - Prokuratura czyni wszystko, aby jak najszybciej skończyć to śledztwo, bo jesteśmy atakowani także za to, że to śledztwo się ślimaczy. Co jest zupełną nieprawdą - mówił.
Według Seremeta, źle się stało, że doszło do wycieku materiału jednego z biegłych tuż przed piątą rocznicą katastrofy smoleńskiej, bowiem niepotrzebnie podniesieno emocje wokół śledztwa.
Tymczasem na Twitterze trwa dyskusja na temat stenogramów, opublikowanych przez RMF w świetle nowych informacji o kolejnym zapisie rozmów w kabinie pilotów.
Według Pawła Majewskiego, biegłym, który przypisał niektóre frazy generałowi Andrzejowi Błasikowi, był Andrzej Artymowicz. Na Twitterze dodał, że ekspert popadł w konflikt z szefową zespołu biegłych, badających katastrofę smoleńską: - Jeden z biegłych miał inne zdanie niż szefowa zespołu i to właśnie jego stenogram trafił do mediów. A teraz zgadnijmy który to biegły? - napisał dziennikarz "Rzeczpospolitej".
- Wiedząc kto dał dziennikarzowi stenogramy, mogę tylko powiedzieć, że słowo jakim o określiłam w pierwszym odruchu jest i tak łagodne - to wpis blogerki Kataryny. Dopytywana później przez internautów, kogo ma na myśli, dodała, że chodzi o znanego polityka o kiepskiej reputacji na literę M. Zasugerowała tym samym, co wychwycili użytkownicy Twittera, że w przeciek stenogramu do RMF FM zamieszany jest były spin-doktor PiS, obecnie współpracujący z premier Ewą Kopacz.
- To byłoby nawet groteskowo ciekawe. Gdyby nie to, że dotyczy śmierci i bólu tylu osób - tak skomentował informację o kolejnym stenogramie Michał Majewski.
Łukasz Warzecha ostro skrytykował autora artykułu o nowych stenogramach z kokpitu Tupolewa: - W tym momencie pan Tomasz Skory ze swoją "weryfikacją" powinien wleźć pod stół i odszczekać - napisał na Twitterze.
Źródło: TVP, Twitter.
Inne tematy w dziale Polityka