Pomniki na cześć sojuszu polsko-sowieckiego powoli znikają z eksponowałnych miejsc w polskich miastach. Prezydent Warszawy zapewniła niedawno, że "czterej śpiący" po remoncie nie wrócą już na swoje miejsce na Pradze. Władze Legnicy chcą przenieść PRL-owski pomnik wdzięczności z placu Słowiańskiego na cmentarz żołnierzy radzieckich. Czy największy pomnik stalinizmu w Polsce - Pałac Kultury i Nauki - będzie trwał po wsze czasy?
Monument w stolicy powstawał przez trzy lata (1952-1955), a przy jego budowie pracowało kilka tysięcy robotników ze Związku Sowieckiego. Już po śmierci Stalina, a przed ukończeniem prac, dekretem Rady Państwa nadano mu nazwę Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. Na placu tuż obok budowli miał powstać nawet pomnik ku czci sowieckiego dyktatora. Ostatecznie tego pomysłu nigdy nie zrealizowano.
W czasach Polski Ludowej PKiN był jednym z najważniejszych budynków w Warszawie. Mieściły się tu urzędy i przedstawicielstwa państwowych firm. Pałac był symbolem Warszawy i luksusu - za sprawą m. in. marmurowych wnętrz, gigantycznych żyrandoli, Sali Kongresowej. Po upadku komunizmu Pałac zaczął wzbudzać kontrowersje. Nazwę z nazwiskiem patrona zasłonięto, a plac wokół, po którym w PRL-u maszerowały pierwszomajowe pochody, a komunistyczni przywódcy odbierali honory, zamienił się w wielki parking. Przez lata 90. szpetoty otoczeniu dodawały dwie ogromne, blaszane hale Marcpolu oraz "szczęki" i budy handlowe kupców z pobliskiego targowiska.
W 2007 roku "dar narodu radzieckiego" został wpisany na listę zabytków. Decyzję w tej sprawie podjął p.o. Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Warszawie Maciej Czeredys. Wywołała ona ostry sprzeciw 70 osób ze świata kultury, nauki i mediów, które apelowały w liście do Prezydenta RP o zmianę tej decyzji. Sygnatariusze protestu uważali, że PKiN jest nie tylko zwykłą budowlą, ale sowieckim wyrazem pogardy dla okupowanego kraju, jakim był PRL. Przeciwni decyzji o wpisaniu pałacu w poczet zabytków byli również eksperci z Komitetu Architektury i Urbanistyki PAN, a także historycy UJ. Protesty na nic się jednak zdały.
Niektórzy chcieliby pozbyć się PKiN z krajobrazu miasta. Do gorących zwolenników takiego rozwiązania należy Radosław Sikorski. W 2012 roku z mównicy sejmowej powiedział, że Pałac należy wyburzyć, a w jego miejsce utworzyć park. "To nieekonomiczny, brzydki, nieekologiczny symbol sowieckiej okupacji" - argumentował Sikorski na Facebooku.
Pałac Kultury i Nauki ma jednak swoich obrońców, którzy uważają, że budowla ma wartość historyczną, wpisała się na stałe w krajobraz miasta i spełnia wiele użytecznych funkcji. Popularne są wycieczki na taras widokowy na 30 piętrze. Wskazują też na ogromne koszty, jakie wiązałyby się z wyburzeniem tak potężnej budowli.
Od wielu lat w Warszawie trwa dyskusja o tym, jak powinno się zagospodarować teren wokół Pałacu. Jedną z koncepcji było zabudowanie go wokół wieżowcami. W ostatnich latach plany te częściowo zrealizowano od strony zachodniej. Jednak od strony wschodniej Pałac jest niczym nie zasłonięty.
Pałac Kultury i Nauki wzniesiony na cześć Józefa Stalina wciąż budzi gorące emocje. Niedawno znów, gdy stał się elementem oprawy głównego programu informacyjnego TVP. Czy Państwa zdaniem PKiN ma wartość historyczną? Czy wpisanie go na listę zabytków było słuszne? A może zgadzacie się z Państwo z opinią, że symbole obcej dominacji powinny być usuwane z publicznej przestrzeni niezależnie od kosztów?
Inne tematy w dziale Rozmaitości