Tygodnik „Wprost” w najnowszym numerze opisuje jak jeden z najbardziej znanych polskich dziennikarzy, szef „Faktów” TVN, Kamil Durczok uciekał z mieszkania, w którym znaleziono duże ilości proszku przypominającego narkotyki. Oprócz tego sprzęty mogące służyć do ich zażywania: kartkę zwiniętą w rulon służącą do wciągania do nosa, kartę kredytową ze śladami proszku, fifki do palenia oraz leki zawierające pochodną amfetaminy.
To nie wszystko. W lokalu, w którym przebywał dziennikarz, walały się w wielkim bałaganie rozmaite gadżety erotyczne, gumowe lalki, płyty z filmami porno, zużyte prezerwatywy.
W mieszkaniu porozrzucane były też ubrania i osobie rzeczy mające należeć do szefa „Faktów” TVN: krawaty, magnetofony, jego notatki, adresowany do Durczoka list z Urzędu Skarbowego, ale też rozbite w drobny mak kamera wideo, zniszczone telefony komórkowe i połamane karty SIM. Wszystko porzucone – jak twierdzi „Wprost” – przez Kamila Durczoka, który miał uciekać, kiedy właściciele mieszkania, w którym to wszystko się działo, przez pół godziny próbowali dobić się do środka.
Mieszkanie wynajmowała 29-letnia kobieta zajmująca się PR, która od kilku miesięcy nie płaciła czynszu. Jak piszą dziennikarze tygodnika, policja zatrzymała i spisała wychodzącego z mieszkania dziennikarza. Po interwencji właściciela około dziesięciu policjantów przeszukiwało mieszkanie, wśród nich policjantka, która – jak relacjonuje tygodnikowi właściciel - „cały czas wisiała na telefonie. Cały czas się z kimś kontaktowała. Oficer dyżurny cały czas zmieniał jej dyspozycje”.
Michał Majewski i Sylwester Latkowski z „Wprost” rozmawiali z Kamilem Durczokiem. Jak relacjonowali, szef „Faktów” unikał odpowiedzi, był zdenerwowany, „w ciągu krótkiej rozmowy kilkakrotnie zmienia wersje”.
„Wprost” zapowiada dalsze śledztwo dotyczące „molestowania i mobbingu w stacji telewizyjnej”. Cały artykuł w poniedziałkowym wydaniu tygodnika.
Żródło: „Wprost”
Inne tematy w dziale Rozmaitości