Kampania Rafała Trzaskowskiego znajduje się w bardzo poważnym kryzysie. Trendy w sondażach wskazują na pogłębiające się straty kandydata PO. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Dziś skupmy się na jednym – czy nieudolność polityków PO na Dolnym Śląsku pogrzebie szanse Trzaskowskiego na prezydenturę? O tym w Salonie24 pisze Marcin Torz.
Sikorski wspierał Trzaskowskiego
Kwiecień. Radosław Sikorski przyjechał do Wrocławia, by spotkać się z działaczami Koalicji Obywatelskiej. Na spotkaniu brylowali członkowie PO z całego regionu i – choć oficjalnie spotkanie dotyczyło spraw międzynarodowych – szef MSZ zaangażował się w promowanie Rafała Trzaskowskiego.
Należy zapytać: dlaczego? Sikorski jeszcze niedawno startował w partyjnych prawyborach, które miały wyłonić kandydata na prezydenta Polski. Czy jego zaangażowanie jest przypadkowe? A może – parafrazując przysłowie – gdzie Rafał Trzaskowski nie może, tam Radosława Sikorskiego pośle?
Sikorski pokazał klasę i udowodnił, że jest postacią wyróżniającą się ponad przeciętność polskiej klasy politycznej. Zaangażował się, bo wie, że gra toczy się o najwyższą stawkę. Choć pozwalał sobie na komentowanie z dystansem niesławnej debaty w Końskich a na spotkaniu nie było widać u niego przesadnego entuzjazmu – wykonuje swoje zadania.
Kryzys kampanii Trzaskowskiego – sondaże nie kłamią
Kampania Rafała Trzaskowskiego znajduje się bowiem w bardzo poważnym kryzysie. Trendy w sondażach wskazują na pogłębiające się straty kandydata PO. Wynik wyborów jest bardzo trudny do przewidzenia, wszystko wskazuje, że o zwycięstwie zadecydować może kilkaset a może nawet kilkadziesiąt tysięcy głosów.
Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. O wielu pisałem w poprzednich tekstach. W październiku ubiegłego roku zaznaczałem, że „Trzaskowski jawi się jako plastikowy polityk, który umizguje się do lewackich aktywistów. Jest dzieckiem warszawskiej elity, nie zasmakował dzieciństwa w skrajnie trudnych czasach PRL. W wieku, w którym Tusk haratał w gałę na gdańskich podwórkach Trzaskowski odbierał zapewne lekcje francuskiego. To oderwanie od realiów zwykłych ludzi sprawia, że nie jest w stanie zbudować wiarygodności w przysłowiowych Końskich, gdzie ponoć wygrywa się wybory. Jak zresztą ma zabiegać o głosy konserwatywnego PSL czy Konfederacji po zdejmowaniu krzyży ze ścian czy przywracaniu fotoradarów?”
Dolny Śląsk – polskie Ohio czy polityczna czarna dziura?
Dziś jednak skupmy się na innym aspekcie kryzysu w kampanii Trzaskowskiego: Czy Dolny Śląsk zdecyduje o wyniku Rafała Trzaskowskiego?
Czy Dolny Śląsk będzie polskim Ohio? Regionu już od dłuższego czasu funkcjonuje jako region wahający się, odpowiednik amerykańskiego Ohio, tzw. swing state w którym rozstrzygają się wybory na prezydenta USA. W wyborach w 2023 roku po tytanicznych wysiłkach całej koalicji Platforma odzyskała od PiS swój dawny bastion, ale czy uda się jej utrzymać ten stan?
Wiele wskazuje na to, że poparcie może ulegać głębokiej erozji a utrzymanie poparcia z 2023 będzie stanowiło olbrzymie wyzwanie. Nie znamy dzisiaj badań co nie znaczy że takie nie powstają PO i PiS regularnie przecież badają opinię publiczną.
Kampania bez Wrocławia? Sutryk i jego cień
Rafał Trzaskowski już kilka razy odwiedził w tej kampanii Dolny Śląsk, jednak złośliwi wskazują, że robi wiele, by ominąć stolicę regionu, która mogłaby być przecież olbrzymim rezerwuarem zmotywowanych i zaangażowanych wyborców. Tymczasem – szlak kampanijny prowadzi na Dolnym Śląsku po opłotkach – była Legnica, Wałbrzych, Jelenia Góra, Głogów, Świdnica – Wrocław jest konsekwentnie pomijany. Nie pytamy o przyczyny, bo wszyscy je znają: to Jacek Sutryk i Renata Granowska
Sprawa Jacka Sutryka ciąży na Trzaskowskim w sposób znaczący od dłuższego czasu. Prezydent Warszawy w trakcie swojej ostatniej wizyty w trakcie partyjnych prawyborów musiał gęsto tłumaczyć się za swojego samorządowego sojusznika, nadal szefa Związku Miast Polskich – Jacka Sutryka.
Chodziło oczywiście o kompromitację tego polityka na skutek postawionych zarzutów dotyczących korupcji i oszustwa w aferze Collegium Humanum. Zdaniem prokuratury na podstawie lewego dyplomu miał wyłudzić prawie pół miliona złotych z samorządowych spółek. Prezydentowi Wrocławia grozi za to nawet 8 lat więzienia, a w połowie tego roku do sądu ma zostać w jego sprawie skierowany akt oskarżenia.
To tylko wisienka na torcie, bo przecież wcześniej Sutryk obrażał niepełnosprawnych w internecie, zorganizował wehikuł finansowy wymiany samorządowców w radach nadzorczych znany pod nazwą „samorządowy Erasmus”, organizuje konkursy na prezesów spółek tak, że wszyscy wiedzą kto wygra, pogrążył piłkarski Śląsk Wrocław i zafundował mieszkańcom bardzo wysokie opłaty za lokalne usługi. A to tylko początek długiej listy zarzutów, z którymi spotyka się prezydent Wrocławia.
Renata Granowska i system lojalności – polityka po wrocławsku
W sukurs przychodzi mu Renata Granowska, wiceprezydent Wrocławia i szefowa miejskich struktur PO, której z kolei za konflikt interesów grozi wyrzucenie z partii. Zaraz po wyborach zbierze się sąd koleżeński i oceni, czy sytuacja, w której wiceprezydent odpowiedzialna za sport przydziela dotacje, które otrzymywał klubu piłki ręcznej, w którym prezesem był jej mąż, nie była naruszeniem standardów etycznych partii. Zapewne oceni również fuchę męża w domu dziecka czy kontrowersyjne, samozwańcze podpisanie umowy koalicyjnej z Sutrykiem.
Tak obciążona osoba znakomicie pasuje do współpracy z obecnym prezydentem miasta i tym się zajmuje. Mimo że w poprzedniej kadencji zrezygnowała z funkcji a samego Sutryka oceniała na tróję z plusem – dziś specjalizuje się w zabezpieczaniu urzędnikom większości w Radzie Miejskiej Wrocławia. By wzmacniać swoją władzę nie cofa się przed niczym – pozwala mężowi szefowej rady prowadzić szczodrze dotowany przez Wrocław klub piłkarski, zabezpiecza radnym znakomicie płatne etaty w urzędzie marszałkowskim a niepokornych karze. Ostatnio bez jej zgody na szefa jednej komisji radni – głównie członkowie PO – wybrali sobie Mateusza Żaka, członka PO, który Granowskiej się – delikatnie rzecz ujmując - nie kłania. Obrotna wiceprezydent z Platformy Obywatelskiej sięgnęła więc po głosy… PiS-u, który pomógł decyzję ukręcić. Granowska postawiła na swoim i pokazała kto tu rządzi.
Afera Sutryka zaszkodzi Trzaskowskiemu w całym kraju
Jaki ma to związek z Rafałem Trzaskowskim? Prezydent Warszawy wspierał starania Sutryka, by ten ponownie został prezydentem Wrocławia. Nagrywał spoty, wspierał politycznie przy uzyskiwaniu nominacji, ostatecznie przyjechał nawet do Wrocławia, by na ostatniej prostej wesprzeć Sutryka na wiecu zorganizowanym pod ratuszem.
Mieszkańcy często wyrażają opinie dotyczące Sutryka i Granowskiej – na przykład w trakcie otwartego spotkania z europosłami Szczerbą i Jońskim pytali kiedy w końcu formacja odseparuje się od osób, które nie mają nic wspólnego z wartościami, którymi usta wyciera sobie partia rządząca – uczciwością, przyzwoitością i odpowiedzialnością.
Jednak sprawa Jacka Sutryka nie jest tylko kwestią o zasięgu regionalnym. W rankingu Nowego Marketingu afera Sutryka była drugim największym kryzysem wizerunkowym w sferze publicznej w 2024 w całej Polsce, zaraz po aferze RARS i Red is Bad. To poważna afera, która będzie wpływać na wybory. Jej skutki można tylko minimalizować i sztab Trzaskowskiego ewidentnie stosuje tu strategię „nie drapie kiedy swędzi”.
Nie pomagają występy posła Jacka Karnowskiego (były prezydent Sopotu), który zapewnia, że gdy wygra Rafał Trzaskowski to przywrócone zostaną zasady z tzw. „Lex Sutryk” – zapowiedział zniesienie limitu dwóch kadencji na funkcji prezydenta miasta. Korporacje samorządowe chcą przywrócenia możliwości zasiadania w samorządowych radach nadzorczych. Czy Trzaskowski oznacza powrót do samorządowego Erasmusa?
Wrocławska PO szykuje Trzaskowskiemu sabotaż
Władze regionalne i centralne PO nic nie zrobiły, by odciąć się od afery Sutryka. Platformersi uznali, że sprawę można przeczekać a lud to kupi. Ale to się po prostu nie może udać. Dlaczego? Działacze PO nie dadzą zapomnieć o aferze i przygotowali swojej partii polityczny sabotaż. Chcą poddać pod głosowanie absolutorium i wotum zaufania dla Sutryka w środku kampanii wyborczej.
Zwyczajowo głosowania absolutoryjne odbywały się najczęściej w czerwcu i tak miało być również w tym roku. Jednak po skierowaniu do sądu koleżeńskiego wniosku o wykluczenie Granowskiej z partii ekipa z ratusza oraz z PO wpadli na „genialny” plan – nie powinno się ich rozliczać z licznych afer, bo to miałoby szkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu. I dlatego sprawę absolutorium przesunięto z czerwca na 22 maja – pomiędzy pierwszą a drugą turę wyborów. Wykonawcą tej decyzji jest Agnieszka Rybczak. Tak, tak, ta sama przewodnicząca rady miejskiej, której mężowi Granowska pozwala otrzymywać spore publiczne pieniądze z miejskich dotacji na prowadzony przez niego klub piłkarski.
Czy poparcie dla Sutryka będzie dla Rafała Trzaskowskiego aż tak bezobjawowe jak wymyślili ratuszowi urzędnicy-politykierzy? Czy można bez politycznych konsekwencji wspierać prezydenta miasta, który niebawem zasiądzie na ławie oskarżonych? Czy nie zostanie to odczytane jako poparcie dla degrengolady i zaprzeczaniu wartości, którymi usta wyciera sobie dziś partia władzy? Jak wpłynie to na motywację elektoratu? Czy kierownictwo partii zna odpowiedzi na te pytania i jest gotowe ponieść odpowiedzialność za konsekwencje własnej bezczynności?
Założenie bezobjawowości poparcia dla Sutryka może się platformersom odbić czkawką. Czy opozycja pozostanie równie bezczynna co działacze PO? Czy sytuacji nie wykorzysta PiS, Mentzen, Braun i inni? Jak zachowają się działacze, którzy chwilę temu zebrali ponad 30 tysięcy podpisów za referendum odwoławczym? Zakładanie, że pozostaną bezczynni wskazuje na brak zrozumienia polityki albo na prymat interesów własnych nad interesami zbiorowymi.
Analitycy wskazują raczej, że w okresie między 22 maja a 1 czerwca należy raczej spodziewać się festiwalu ataków i oskarżeń pod adresem Rafała Trzaskowskiego, do których wykorzystana zostanie afera Sutryka, a przed którymi bardzo trudno będzie się obronić.
Co zrobią władze regionalne i centralne PO? Czy będzie czekać jak na ścięcie? Czy też ktoś powie temu cyrkowi: dość? Partia Donalda Tuska ma samodzielną większość w radzie miejskiej, ma własną przewodniczącą, słowem – ma wszystko, by zamieść sprawę nieco głębiej pod dywan. Przynajmniej na chwilę – absolutorium musi bowiem zostać poddane pod głosowanie przed końcem czerwca.
W tych jasełkach opadną maski. Kto odpowie za porażkę Trzaskowskiego?
Z pozycji dziennikarza, który opisuje lokalną politykę życzyłbym sobie, aby debata nad absolutorium odbyła się w samym apogeum kampanii wyborczej. To mnóstwo cytatów i smaczków, które osiągnęłyby znakomite zasięgi. I z tej samej pozycji uważam, że nie znajdzie się we Wrocławiu żadna siła, która zatrzyma cyrk, który czeka nas w drugiej połowie maja.
Ale uważam, że to lepiej. Najwyższy czas, by opadły maski. Platforma we Wrocławiu popiera Jacka Sutryka i nie zrobiła nic, by się od niego odseparować. Mieszkańcy zasługują na jasną informację o tym, który kandydat popiera patologie Sutryka i Granowskiej. I kto odpowiada za jasełka, które się regularnie odbywają w stolicy Dolnego Śląska. Dolnoślązacy muszą też wiedzieć, kim jest Michał Jaros – lider PO w regionie. Czy ten polityk cokolwiek znaczy we Wrocławiu?
W interesie mieszkańców jest, by maski opadły a najwierniejszy elektorat KO wiedział, kogo pociągnąć do odpowiedzialności za ewentualną porażkę wyborczą Rafała Trzaskowskiego w wyborach we Wrocławiu. A za taką należy uznać każdy wynik gorszy od tego uzyskanego przez prezydenta Warszawy w 2020 roku.
Fot. Rafał Trzaskowski/PAP/Jacek Sutryk
Marcin Torz
Inne tematy w dziale Społeczeństwo