Marine Le Pen skazana przez francuski sąd. Sprawa polityczna czy przykład państwa prawa?
Przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen została skazana przez sąd w Paryżu na cztery lata więzienia (w tym dwa w zawieszeniu), grzywnę w wysokości 100 tys. euro oraz pięcioletni zakaz ubiegania się o funkcje publiczne. Wyrok zapadł w związku ze sprawą fikcyjnego zatrudniania asystentów europosłów jej partii w Parlamencie Europejskim. Polityczka zapowiedziała apelację i oświadczyła, że nie zamierza wycofać się z życia publicznego.
Francuski wymiar sprawiedliwości odpiera zarzuty
Francuski prokurator Remy Heitz stanowczo odrzucił oskarżenia o polityczną motywację wyroku. Przypomniał, że decyzję podjęło trzech niezależnych sędziów, zgodnie z obowiązującym prawem. Oświadczył, że ataki na wymiar sprawiedliwości i groźby wobec sędziów są niedopuszczalne i mogą podlegać sankcjom karnym.
Polityczne podziały we Francji i reakcje partii Le Pen
Jordan Bardella, przewodniczący RN i potencjalny kandydat w wyborach prezydenckich, zapowiedział demonstracje oraz rozdawanie ulotek. Jego zdaniem wyrok „neguje państwo prawa” i ma na celu wykluczenie Le Pen z życia politycznego. Mimo to zapewnił, że nie widzi siebie jako kandydata, dopóki Le Pen nie zostanie całkowicie wykluczona.
Media we Francji o wyrok dla Le Pen
Prasa francuska ocenia wyrok dla Marine Le Pen jako "trzęsienie ziemi". Według "Le Figaro" "maksymalizm sądowy" we Francji jest jednostronny, podczas gdy "Liberation" odrzuca oskarżenia o polityczny wymiar sprawy.
"We Francji zasada +zero tolerancji+ (...) nie jest stosowana nigdy, poza wyjątkowymi przypadkami. Przedwczoraj - (były premier) Francois Fillon, wczoraj (były prezydent) Nicolas Sarkozy, dziś Marine Le Pen" - ocenia "Le Figaro" w artykule wstępnym. Konserwatywny dziennik przypomina w ten sposób o wyrokach sądowych wobec prawicowych polityków, dodając, że jest to "maksymalizm sądowy", który dotyczy "zawsze jednej strony".
Zastrzegając, że w sprawie o fikcyjne zatrudnianie asystentów europarlamentarzystów (za co skazana została Le Pen - red.) sędzia zastosował istniejące prawo, "Le Figaro" ocenia jako "zdumiewające" uzasadnienie kary w postaci zakazu ubiegania się o funkcje publiczne, a mianowicie - ryzyko recydywy. Wyrok dla Le Pen dziennik porównuje do "wysadzenia w powietrze" kandydatury (przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku - red.), którą określa jako "najbardziej popularną". Zdaniem "Le Figaro" Francja "dzieli się na dwa zradykalizowane obozy", podzielone co do definicji demokracji.
Lewicowy dziennik "Liberation" porównuje wyrok sądu do "uderzenia pioruna" i "trzęsienia ziemi", ale odrzuca twierdzenia "chóru poparcia dla Marine Le Pen", że jest to "afera polityczna".
"Niektórzy twierdzą, że wymiar sprawiedliwości zastąpił urnę (wyborczą - red.). Jednak w poniedziałek sędziowie nie skazali skrajnej prawicy i nie będzie żadnych przeszkód, by ten nurt (...) był reprezentowany w 2027 roku" - ocenia "Liberation". Dziennik argumentuje, że przed wyborami będą mogły odbyć się "dyskusje o ideach", jeśli tylko skrajna prawica uzgodni osobę, która będzie ją reprezentować. Zdaniem "Liberation" poza przyszłością Marine Le Pen obecnie "stawką jest rzecz ważniejsza - walka wokół państwa prawa", a to starcie nastąpi we Francji "w następnych tygodniach lub miesiącach".
Włochy: solidarność prawicy i krytyka ze strony rządu Meloni
Morawiecki: decyzja na rękę Rosji
Były premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że sprawa Le Pen jest „na rękę Rosji”, która może wykorzystać ją do osłabiania wiary w demokratyczne instytucje. W jego ocenie to przejaw „zemsty liberalnych elit”, mający na celu wykluczenie politycznego przeciwnika.
Stany Zjednoczone: Trump dostrzega podobieństwo do własnej sytuacji
Niemcy: prawniczo słuszny, politycznie ryzykowny wyrok
Komentatorzy niemieckiej prasy byli zgodni: wyrok wobec Le Pen jest uzasadniony, ale jego polityczne konsekwencje mogą być groźne. „Sueddeutsche Zeitung” podkreśliła, że Le Pen "oszukała Europę", ale też zauważyła, że natychmiastowy zakaz kandydowania bez zakończonego procesu odwoławczego jest kontrowersyjny.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” przypomniała, że wszyscy są równi wobec prawa, a prawo karne wobec polityków powinno być surowe – jednak parlament może zmienić przepisy, jeśli uzna je za nadmiernie restrykcyjne.
Z kolei „Die Zeit” i „Handelsblatt” ostrzegły, że Le Pen może zyskać na roli ofiary i skonsolidować elektorat. Dziennikarze podkreślali też, że sprawa może zostać wykorzystana przez Kreml do destabilizacji opinii publicznej w Europie.
Co dalej z Le Pen?
Marine Le Pen zapowiada walkę i apelację, choć jej polityczna przyszłość wisi na włosku. Decyzja sądu wywołała burzliwą debatę o granicach państwa prawa, proporcjonalności kar wobec polityków i wpływie wymiaru sprawiedliwości na wybory. Choć Le Pen formalnie nie została jeszcze wykluczona na stałe, jej droga do udziału w wyborach prezydenckich w 2027 roku została znacząco utrudniona.
na zdjęciu: Przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. fot. PAP/EPA/MOHAMMED BADRA
Red.
Komentarze
Pokaż komentarze (82)