na zdjęciu: mieszkańcy Grenlandii protestujący przeciwko wizycie amerykańskiej delegacji i polityce Donalda Trumpa. fot. Ahmet Gurhan Kartal / Anadolu/ABACAPRESS.COM/PAP/Abaca
na zdjęciu: mieszkańcy Grenlandii protestujący przeciwko wizycie amerykańskiej delegacji i polityce Donalda Trumpa. fot. Ahmet Gurhan Kartal / Anadolu/ABACAPRESS.COM/PAP/Abaca

Awantura o Grenlandię. Trump się wprasza, władze protestują

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 56
Wizyta amerykańskiej delegacji w Grenlandii, zapowiedziana na ten tydzień, wywołała falę krytyki ze strony władz Danii i samej wyspy. Prezydent USA Donald Trump utrzymuje, że wyjazd odbywa się na zaproszenie mieszkańców Grenlandii i nie ma charakteru prowokacji. Tymczasem lokalni liderzy zarzucają Waszyngtonowi naruszenie suwerenności oraz polityczną instrumentalizację regionu.

Waszyngton: „To mieszkańcy Grenlandii nas zaprosili”

Podczas posiedzenia gabinetu prezydent USA Donald Trump zapewnił, że planowana wizyta żony wiceprezydenta USA Ushy Vance oraz innych przedstawicieli amerykańskiej administracji odbywa się na wyraźne zaproszenie Grenlandczyków. – Oni dzwonią do nas. My nie dzwonimy do nich – stwierdził Trump, podkreślając, że mieszkańcy wyspy szukają amerykańskiej ochrony.

Jak dodał prezydent, oprócz drugiej damy, wizyta może objąć również sekretarza stanu Marco Rubio, doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Mike’a Waltza i ministra energii Chrisa Wrighta. Oficjalnym powodem wizyty ma być udział w narodowym wyścigu psich zaprzęgów. Według „New York Timesa”, udział w organizacji wizyty miał lokalny murarz i zwolennik Trumpa, Joergen Boassen, a nie – jak sugeruje Biały Dom – lokalne władze czy organizatorzy wydarzenia.

Trump po raz kolejny zasugerował, że Grenlandia może w przyszłości znaleźć się pod kontrolą USA, powołując się na strategiczne znaczenie regionu i rosnącą obecność Rosji oraz Chin w Arktyce. – Myślę, że Grenlandia będzie czymś, co być może będzie w naszej przyszłości – powiedział prezydent.


Grenlandia: Nie było oficjalnego zaproszenia

Inne światło na sprawę rzucają władze Grenlandii i Danii. Premier Grenlandii Mute B. Egede podkreślił, że wizyty amerykańskiej delegacji nie można traktować jako prywatnej. Do czasu powołania nowego rządu – po marcowych wyborach – nie przewidziano żadnych spotkań z przedstawicielami USA. Egede wezwał mieszkańców do jedności i „obrony kraju”, odnosząc się do niedawnej antyamerykańskiej manifestacji w Nuuk, w której uczestniczyło blisko 1000 osób.

W podobnym tonie wypowiedziała się premierka Danii Mette Frederiksen. Zwróciła uwagę, że wizyty amerykańskich oficjeli nie można oddzielać od wcześniejszych wypowiedzi Trumpa o chęci przejęcia Grenlandii. – Chcemy współpracować z Amerykanami, ale to musi się opierać na podstawowych wartościach suwerenności i szacunku – zaznaczyła.


Bruksela: UE wspiera Danię

Do sporu odniosła się także Komisja Europejska. Rzeczniczka KE Anitta Hipper zapewniła, że UE „stoi po stronie Królestwa Danii” i przypomniała o zasadzie poszanowania suwerenności oraz integralności terytorialnej państw członkowskich. – To uniwersalne wartości, których nie przestaniemy bronić – zaznaczyła.


na zdjęciu: mieszkańcy Grenlandii protestujący przeciwko wizycie amerykańskiej delegacji i polityce Donalda Trumpa. fot. Ahmet Gurhan Kartal / Anadolu/ABACAPRESS.COM/PAP/Abaca

SW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj56 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (56)

Inne tematy w dziale Polityka