Barbara Kurdej-Szatan opublikowała w sieci rozpaczliwy apel w sprawie krakowskiego Teatru Variete. Aktorka, która od lat występuje na jego deskach, jest oburzona działaniami prezydenta miasta Aleksandra Miszalskiego: "Tak zachowywać się w jednej branży to draństwo”.
Chociaż większość osób kojarzy Barbarę Kurdej-Szatan z seriali TVP, reklam sieci Play czy też vendetty przeciwko Straży Granicznej, jest ona również aktorką krakowskiego Teatru Variete, jedynego muzycznego teatru w tym mieście. Kurdej-Szatan od 2017 r. regularnie pojawia się w wystawianych tam musicalach i nie ukrywa, że czuje ścisłe powiązanie z placówką.
"Chcą zniszczyć Teatr Variete"
Niestety w ostatnich tygodniach w mediach zaczęły pojawiać się informacje, według których teatr może zostać odebrany jego twórcy, Januszowi Szydłowskiemu. Powodem mają być problemy zdrowotne dyrektora oraz jego dobiegająca do końca kadencja. Celebrytka szybko postanowiła nagłośnić sprawę i ujawnić, że prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski, w sposób "kompletnie bez szacunku" poinformował dyrektora na piśmie o konieczności udziału w konkursie, jeśli chce zachować swoje stanowisko.
“Chcą zniszczyć Teatr Variete! Pierwszy i jedyny muzyczny teatr w Krakowie i całej Małopolsce. Chcą niby prawnie, w białych rękawiczkach, tak naprawdę ukraść scenę Variete!” – zaczęła w opublikowanym na Instagramie oświadczeniu.
Działania Miszalskiego? Niestosowne
Według aktorki, działania prezydenta Krakowa są bardzo niestosowne wobec teatru prowadzonego przez Szydłowskiego. We wpisie aktorka odnosi się również do słów radnego Bartłomieja Kocurka, który zakwestionował zasadność funkcjonowania teatru muzycznego, argumentując to pilniejszymi wydatkami na potrzeby mieszkańców Krakowa.
Dodatkowe kontrowersje wywołały wypowiedzi Andrzeja Wyrobca, dyrektora administracyjnego Teatru Bagatela, który zasugerował alternatywne rozwiązanie – przejęcie sceny Variete przez Bagatelę. Kurdej-Szatan postanowiła zaproponować inne rozwiązanie sytuacji, jednocześnie bezlitośnie krytykując postawę krakowskiej branży teatralnej.
“Prezydent Krakowa mógłby, na przykład tak jak to jest w Teatrze Stu, gdzie Krzysztof Jasiński pełni funkcję dyrektora nadzorującego, również i w Variete zaoferować takie rozwiązanie. Z szacunku do człowieka, który stworzył to miejsce, który poświęcił temu prawie pół swojego życia. Ale niestety prezydent nie wpadł na taki pomysł, kompletnie bez szacunku poinformował pisemnie dyrektora, że zarządza konkurs i dyrektor może sobie w tym konkursie stanąć. Tak zachowywać się w jednej branży to draństwo... A jeszcze odnosząc się do samej sytuacji dyrektora Szydłowskiego, nie życzę żadnemu z panów, aby na ostatnie lata swojej pracy byli panowie tak obrzydliwie potraktowani” – napisała oburzona aktorka.
Spór o Teatr Variete. "Fuzja" z Bagatelą?
Jak widać po wpisie Kurdej-Szatan, propozycja połączenia Krakowskiego Teatru Variete z Teatrem Bagatela budzi coraz większy sprzeciw. Pracownicy, artyści i widzowie głośno protestują przeciwko temu pomysłowi, uznając go za próbę likwidacji niezależności jednej z najbardziej unikalnych scen muzycznych w Polsce. W sieci ruszyła petycja, która w niespełna dobę zebrała ponad 7 tysięcy podpisów.
Podczas sobotniego spektaklu musicalu "Rent”, zastępczyni dyrektora Teatru Variete, Agnieszka Mika-Kotłowska, wystąpiła przed publicznością z emocjonalnym apelem: - Apelujemy do władz miasta i pana prezydenta, by zrealizować ogłoszony zamiar przeprowadzenia konkursu na dyrektora Teatru Variete i zarzucić pomysł likwidacji lub łączenia sceny z innym teatrem - cytuje ją "Gazeta Krakowska".
Według Miki-Kotłowskiej, propozycja oddania Teatru Variete pod zarząd Bagateli została przedstawiona bez konsultacji z zespołem i opinią publiczną. – Jak można decydować o przyszłości krakowskich scen muzycznych, pomijając jedną z najważniejszych? – pytała ze sceny.
Fot. Barbara Kurdej-Szatan w Teatrze Variete/Facebook @Barbara Kurdej-Szatan
Salonik24
Inne tematy w dziale Społeczeństwo