W nocy z 29 na 30 marca 2025 roku znów przestawimy zegarki – tym razem na czas letni. O godzinie 2:00 przesuniemy wskazówki o godzinę do przodu, co oznacza krótszy sen i długą listę problemów dla podróżnych, pracowników zmianowych i całej gospodarki. Tymczasem Unia Europejska już kilka lat temu miała zrezygnować z tej praktyki. W polskiej polityce koniec ze zmianą czasu obiecywało PSL. Nic z tego jak dotąd nie wyszło.
Zmiana czasu miała zniknąć cztery lata temu
W 2018 roku Komisja Europejska zaproponowała zniesienie sezonowej zmiany czasu. Parlament Europejski poparł projekt i zapowiedziano, że 2021 rok będzie ostatnim, w którym Europejczycy będą przestawiać zegarki. Pomysł miał poparcie społeczne i był powszechnie uznawany za rozsądny.
Niestety, decyzji nie zatwierdziła Rada Unii Europejskiej, a temat utknął w martwym punkcie. Najpierw przeszkodziła pandemia COVID-19, później wojna w Ukrainie i inne priorytety państw członkowskich. Obecnie Komisja Europejska rozważa nawet wycofanie projektu, bo nie ma w tej kwestii porozumienia między krajami.
Jedna strefa czasowa dla całej UE?
Polski matematyk, prof. Szymon Dolecki z Uniwersytetu Burgundzkiego we Francji, napisał list do "Gazety Wyborczej", w której zaproponował dwa warianty "bezbolesnej" rezygnacji ze zmiany czasu. „Na co czekasz, Europo?! Już czas!”. W liście do mediów zaproponował konkretne rozwiązanie problemu: wprowadzenie jednej strefy czasu europejskiego (ET) obejmującej wszystkie państwa Unii Europejskiej.
W jego propozycji można wyróżnić dwa możliwe warianty, które ujednoliciłyby czas dla całej UE:
- Pierwszy: 30 marca 2025 r. dodać 1 godzinę w Irlandii i Portugalii oraz odjąć 1 godzinę w krajach takich jak Grecja czy Finlandia. Reszta Europy – w tym Polska – pozostałaby bez zmian. Efekt? Jednolita strefa czasowa odpowiadająca obecnemu czasowi zimowemu (UTC+1).
- Drugi: dodać 2 godziny w Irlandii i Portugalii, 1 godzinę w Polsce i krajach środkowej Europy, bez zmian w Grecji i Finlandii. W rezultacie powstałaby jednolita strefa odpowiadająca obecnemu czasowi letniemu (UTC+2).
Polska prezydencja a zmiana czasu
Głos w tej sprawie zabrał również minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk, który w piątek w rozmowie z RMF FM przypomniał, że PSL jako pierwszy w Polsce apelował o zniesienie zmiany czasu. Dzięki polskiej prezydencji w Radzie UE Warszawa mogłaby przejąć inicjatywę.
- Temat jest otwarty, konsultujemy z krajami członkowskimi kwestię zatrzymania zmian czasu. Chciałbym, aby to nastąpiło jak najszybciej - stwierdził Paszyk. - Polski rząd aktywnie przekonuje unijnych decydentów, by w końcu zakończyć ten nieefektywny zwyczaj - dodał. To nie będzie jednak proste, bo - jak argumentuje Paszyk - "mierzymy się z poważnym proceduralnym procesem, który jest do przeforsowania na poziomie Unii Europejskiej".
Zmiana czasu - wady
Krytycy przestawiania zegarków od lat wskazują na negatywny wpływ na zdrowie, koncentrację i gospodarkę. Przestawienie godziny wiosną może powodować zaburzenia snu, zmęczenie, a nawet zwiększyć ryzyko wypadków drogowych. Problem dotyczy szczególnie osób pracujących nocą oraz podróżnych – nawet godzinna pomyłka przy przesiadkach może oznaczać spóźnienia i duże straty finansowe.
Eksperci podkreślają również, że prawdziwe oszczędności energii, które były kiedyś powodem wprowadzenia zmiany czasu, dziś są minimalne i nie uzasadniają dalszego przestawiania zegarków.
Fot. Unsplash/Agê Barros
Red.
Inne tematy w dziale Polityka