Rodzinny "Hamlet” na pożegnanie Englerta. W tle oskarżenia o nepotyzm

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 17
Jan Englert w końcu zdecydował się odnieść do afery z nepotyzmem w Teatrze Narodowym. Ustępujący ze swojej funkcji dyrektor placówki broni swojej decyzji obsadzenia żony i córki w spektaklu: "Jeśli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych" - komentował.

Do premiery "Hamleta" coraz bliżej 

Odejście Jana Englerta z Teatru Narodowego w Warszawie po 22 latach pełnienia funkcji dyrektora artystycznego zostanie zwieńczone wystawieniem sztuki "Hamlet”. Do premiery szekspirowskiego spektaklu reżyserowanego przez artystę pozostały nieco ponad dwa tygodnie, ale już od dłuższego czasu przedstawienie jest szeroko komentowane wśród polskich entuzjastów teatru.

Nie budzi jednak ono pozytywnych emocji – wiele osób oburzył bowiem fakt obsadzenia w nim Beaty Ścibakówny i Heleny Englert, kolejno żony i córki reżysera. Emocje wokół afery o nepotyzm w Teatrze Narodowym nie opadają, a sam zainteresowany w końcu zdecydował się odnieść do sprawy i wyjaśnić swoje postępowanie.   


Englert tłumaczy się z zarzutów o nepotyzm 

Aferę skomentowała już Helena Englert, która w niedawnym wywiadzie przyznała, że rzeczywiście jest to przejaw nepotyzmu, lecz po prostu nie mogła przepuścić okazji na współpracę z ojcem. - Ja bym też chciała mieć możliwość czegoś się od niego nauczyć, a wydaje mi się, że zatrudnienie w spektaklu dwójki bardzo młodych aktorów i również zatrudnienie swojej córki jest bardzo symbolicznym przekazaniem pałeczki – stwierdziła młoda aktorka. Teraz jej ojciec również postanowił wypowiedzieć się na temat nieszczęsnego "Hamleta”, stając w obronie swojej decyzji.

– Moją siłą przez lata było to, że nawet, kiedy ktoś próbował wokół mnie coś paskudnego rozpętać, to nie reagowałem. Teraz za to płacę, za własną pychę płacę. Nawet jeśli obsadzenie własnej córki w spektaklu byłoby nepotyzmem, a według mnie nie jest, jest rzeczą naturalną i powinno być zrozumiane, jeśli mamy w sobie, choć odrobinę empatii, że jeśli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych. Koniec, więcej tłumaczyć się nie będę – wytłumaczył się aktor w wywiadzie dla “Gazety Wyborczej”.   


Fot. Jan Englert/arch. PAP

Salonik24 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj17 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (17)

Inne tematy w dziale Rozmaitości