Prezydent Andrzej Duda zaczynał swoje urzędowanie od złamanego słowa danego frankowiczom. Kończy, wręczając odznaczenia „wybitnym reprezentantom sektora bankowego”. – Andrzej Duda nie ma prawa mówić, że działa w interesie obywateli. Działa na korzyść tych, którzy ich ograbiają – komentuje Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu. O odznaczeniach dla bankierów oraz o nieoczywistych konsekwencjach złamanej obietnicy Andrzeja Dudy, pisze Mariusz Kowalewski.
Ordery od prezydenta
W ubiegłym tygodniu Andrzej Duda wręczył Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski „wybitnym reprezentantom środowiska bankowego w Polsce”. Odznaczenie z rąk głowy państwa otrzymali: Michał Gajewski, prezes Santander Bank Polska, najlepiej opłacany polski bankier, którego pensja tylko w ubiegłym roku wyniosła ponad 7 mln 100 tys. zł brutto; Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Polska; Piotr Mazur, wiceprezes PKO BP nadzorujący obszar ryzyka; Józef Wancer, polski ekonomista i były prezes m.in. Raiffeisen Centrobank, BPH czy dawnego Banku Gospodarki Żywnościowej. Poza tym z rąk Andrzeja Dudy Krzyż Oficerski Odrodzenia Polski dostali także przedstawiciele Związku Banków Polskich – Jerzy Bańka i Tadeusz Białek. Jerzy Bańka obecnie jest członkiem Niezależnego Komitetu Nadzorczego GPW Benchmark S.A. Na stanowisko wskazał go Związek Banków Polskich, w którym od 2010 roku Bańka był wiceprezesem. Z kolei Tadeusz Białek obecnie stoi na czele bankowego lobby.
Ostatnio o Białku było głośno z powodu jego wywiadu dla „Pulsu Biznesu”. Prezes Związku Banków Polskich mówił w nim: „W Polsce jest tak, że to na banki dzisiaj przerzuca się ciężar dostarczania finansowania, jeśli chodzi o mieszkalnictwo, ale jednocześnie nakłada się na nie szereg obciążeń w rodzaju wakacji kredytowych, rozstrzygnięć kredytów frankowych, sankcji kredytu darmowego”.
Szef bankowego lobby zuoełnie pominął w wywiadzie, że sankcja darmowego kredytu nie wynika z widzimisię klientów, a z tego, że banki dawały swoim klientom do podpisania umowy niezgodne z ustawą o kredycie konsumenckim. Z kolei kredyty frankowe także nie wynikają z widzimisię klientów banków, lecz z tego, że banki dały im do podpisania umowy niezgodne zarówno z prawem wspólnotowym, jak i krajowym. Sprawa kredytów frankowych była bliska obecnemu prezydentowi zwłaszcza w czasie kampanii w 2015 roku, kiedy zabiegał o niemal każdy głos, by pokonać urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zresztą frankowiczów prezydent oszukał dwa razy. Ale po kolei.
Polski czarny czwartek
15 stycznia 2015 roku Bank Centralny Szwajcarii ogłosił, że przestaje sztucznie bronić swojej waluty na poziomie 1,20 CHF do 1 Euro. Decyzja była szokiem, a rynki dosłownie zwariowały. Kurs franka w ciągu kilkunastu minut gwałtownie skoczył z poziomu 3,50 zł do ponad 5,19 zł. Później notowania ustabilizowały się na poziomie 4,31 zł. By zrozumieć, co się wtedy stało, trzeba wrócić do lat 2007–2008, gdy banki w Polsce chętnie udzielały tzw. kredytów frankowych. Przeważnie dostawały je osoby bez zdolności kredytowej w złotówkach. Kredyt frankowy brali też ludzie z dużymi dochodami, gdyż był on tańszy niż złotowy.
W 2008 roku frank był relatywnie tani, przez moment spadł nawet poniżej 2 zł. Osoby, które w 2008 roku zaciągnęły kredyt na zakup mieszkania w wysokości 300 tys. zł na 30 lat we frankach, płaciły miesięczną ratę około 1300 zł. Po upadku Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku kurs franka poszybował w górę, dochodząc do ok. 3,50 zł. Sytuację stabilizował Bank Centralny Szwajcarii aż do stycznia 2015 roku. Po „czarnym czwartku” raty kredytów wzrosły nawet o 96%, a zadłużenie z 300 tys. zł sięgało już prawie 500 tys. zł.
Naobiecywać frankowiczom, wygrać wybory
Czarny czwartek zbiegł się z początkiem kampanii prezydenckiej w Polsce. Andrzej Duda, kandydat PiS, dostrzegł potencjał tematu frankowiczów i obiecał w kampanii ustawę rozwiązującą problem kredytów. Zadeklarował, że w ciągu trzech miesięcy od objęcia urzędu przedstawi projekt ustawy w tej sprawie. Duda wygrał wybory, zdobywając ponad 8,3 mln głosów, jednak obietnicy nie spełnił. Złożone projekty ustaw albo znacząco różniły się od obiecanego rozwiązania, albo nigdy nie weszły w życie – m.in. wskutek nacisków banków i ambasad USA, Niemiec, Francji oraz Wielkiej Brytanii, które obawiały się destabilizacji rynku bankowego w Polsce.
Szantaż banków
Arkadiusz Szcześniak twierdzi, że prezydent uległ szantażowi banków. Paradoksalnie, niewywiązanie się prezydenta z obietnic zmusiło frankowiczów do masowego kierowania spraw do sądów, gdzie korzystne orzecznictwo TSUE pozwoliło im wygrać sprawy z bankami. Według prawników specjalizujących się w sprawach frankowych, brak ustawy paradoksalnie pomógł kredytobiorcom, choć wielu przez długi czas obawiało się procesu sądowego.
Podobnie sprawę ocenia adwokat Dariusz Wółkiewicz, który specjalizuje się w pozwach frankowych. - Skoro manna nie spadła nam z nieba, to sami musieliśmy jakoś ten chleb upiec. Tysiące spraw w sądach spowodowało, że w ogniu wykuwała się linia orzecznicza bardzo korzystna dzisiaj dla frankowiczów. Gdyby nie niespełnione obietnice prezydenta Dudy z 2015 być może nie byłoby później sprawy państwa Dziubak i efektu kuli śnieżnej po tej sprawie z kolejnymi pytaniami do TSUE, które jak salami, kawałek po kawałku, odcinały argumenty banków – mówi w rozmowie z SALON24 mecenas Wółkiewicz.
Zdaniem radcy prawnej Agnieszki Sobczyk, jednej z liderek, jeśli chodzi o wygrane sprawy sądowe z bankami, niedotrzymanie obietnicy przez Andrzeja Dudę miało kilka konsekwencji. – Dla części osób, które nie chciały kierować sprawy na drogę sądową, ta obietnica miała o tyle znaczenie, że mając poczucie krzywdy i nie do końca wierząc w swoje racje, odsuwały w czasie wytoczenie powództwa. Druga część obywateli, która w początkowym okresie zdecydowała się iść do sądu to ludzie, którzy wobec znacznych obciążeń miesięcznych ponad ich siły albo wypowiedzenie umowy, nie mieli wyjścia – musieli walczyć – mówi Agnieszka Sobczyk. - Kolejna grupa słyszała o wyrokach, ale była przekonana, że ich to nie dotyczy. Nie wierzyła w postanowienia niedozwolone i była przekonana, że bank może od nich żądać innych roszczeń, przewyższających wypłacony w ramach nieważnej umowy kapitał. Z perspektywy lat obietnice prezydenta wielu zatrzymały, ale oni są już w sądzie.
Prezydent ostatecznie dla frankowiczów
Na marginesie, reforma sądownictwa dokonana przez PiS i Andrzeja Dudę, szczególnie dotycząca Sądu Najwyższego, paradoksalnie przyczyniła się do sukcesów frankowiczów. Brak jasnej linii orzeczniczej wymusił na sądach niższego szczebla dokładniejszą analizę wyroków TSUE i orzekanie korzystne dla frankowiczów. Banki same poniosły większe straty, podpisując ugody i tocząc kosztowne procesy sądowe z klientami.
Mariusz Kowalewski
Fot: Prezydent RP Andrzej Duda nadał odznaczenia państwowe reprezentantom środowiska bankowego w Polsce, Marek Borawski/KPRP
Inne tematy w dziale Gospodarka