Fot Jacek Sutryk i Renata Granowska, PAP
Fot Jacek Sutryk i Renata Granowska, PAP

Sutryk murem za Granowską. Polityczna lojalność czy walka o wpływy?

Redakcja Redakcja Głos Regionów Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Wrocławskie władze znalazły się w centrum politycznego skandalu, a deklaracja Jacka Sutryka o bezwarunkowym poparciu dla Renaty Granowskiej wzbudziła lawinę pytań o nepotyzm, korupcję i moralność polityczną w Platformie Obywatelskiej. Czy prezydent Wrocławia jako samorządowiec zmierzający w stronę politycznego bankructwa stał się czyimś narzędziem, czy też może próbuje rozbijać struktury PO na własny rachunek? Pyta Marcin Torz.

Jacek Sutryk zaszokował wrocławian, bo dość niespodziewanie ogłosił w Radio Rodzina swoją deklarację ideową. Powiedział, że „stoi murem za Granowską”. W świetle czynów prezydenta i jego pierwszej zastępczyni należałoby doprecyzować w oparciu o jakie wartości buduje tę deklarację: czyżby nepotyzm i kolesiostwo?

Jacek Sutryk stoi murem za wiceprezydent Wrocławia, która nie dość, że nie widzi w swoim zachowaniu niczego złego (a jest odpowiedzialna za wielomilionowe dotacje dla klubu piłki ręcznej, którego prezesem był jej mąż, dziwne wydatki na luksusowe restauracje ze służbowej karty kredytowej czy fuchy dla męża w domu dziecka u koleżanki z Trzebnicy oraz w radzie nadzorczej miejskiej spółki w Jeleniej Górze), to jeszcze jako problem dla własnej formacji przedstawia fakt walki z przedstawionymi patologiami.


Jak donosiliśmy – do sądu koleżeńskiego został skierowany wniosek o wykluczenie z partii Renaty Granowskiej. Niemal wszystkie nieprawidłowości, które zostały uwzględnione w jego uzasadnieniu miały miejsce w urzędzie Jacka Sutryka, pod jego. Dziś widzimy, że Jacek Sutryk popierał wszystkie wątpliwe działania Renaty Granowskiej.

Swoim radiowym wywiadem Jacek Sutryk mówi: popieram te grupy polityczne, dla których najważniejszy jest ich prywatny interes, grupy pozbawione zasad, pozbawione poczucia odpowiedzialności przed mieszkańcami.

Prezydent Wrocławia kontra Tusk: Kto walczy o zasady?

Donald Tusk wielokrotnie podkreślał, że Platforma Obywatelska musi być przykładem czystej i transparentnej polityki, jeśli chce odzyskać zaufanie wyborców. Tymczasem Jacek Sutryk zdaje się działać wbrew tym założeniom, otwarcie popierając kontrowersyjne decyzje i lekceważąc ostrzeżenia ze strony partyjnych przełożonych. Nasi rozmówcy w KO przypominają, słowa Donalda Tuska w kampanii wyborczej, kiedy zwracał uwagę, że PO potrzebuje „szczególnych zasad moralnych, gdy przejmie władzę”.

Tusk mówił: „mi to spędza sen z powiek każdego dnia. Ta świadomość, że PiS tak przesunął granice nieprzyzwoitości i pazerności, że może to sprowokować pokusę u polityków opozycyjnych. Kiedyś jak złodziej kradł to się wstydził. Wolał, jak jest ciemno, żeby nikt nie widział. A oni zapalają lampę, kurtyna w górę i mówią: patrzcie, patrzcie, nikt nam nic nie zrobi. Taka szczepionka dla ludzi, którzy ubiegają się o władzę musi być bezwzględna. Ze mnie się śmiali, że przesadzałem w drugą stronę. Że jak wobec kogoś sformułowano podejrzenie, że zrobił coś nie tak jeżeli chodzi o pieniądze – wylatywał ze stanowiska natychmiast. I niektórzy mówili, że Tusk ma tutaj szajbę lekką i przesadza. Ja będę szukał w moim otoczeniu ludzi, którzy mają taką samą szajbę jak ja pod tym kątem. Żaden złodziej nie dostanie najmniejszej nawet szansy, żeby partycypować we władzach.”

Sutryk wtrąca się w sprawy PO. W czyim interesie?

Jacek Sutryk zamiast odnosić się do wartości deklarowanych przez Donalda Tuska ogłosił swoje polityczne plany. Czy chce, aby w PO doszło do konfrontacji? Można wręcz stwierdzić, że prezydent Wrocławia rzucił wyzwanie PO. Popierając Granowską, wbrew (słabemu, bo słabemu, ale jednak) liderowi partii w regionie wzywa do rokoszu, nieposłuszeństwa i konfrontacji wobec tej części partii, która wyznaje jeszcze jakieś zasady. Tym samym, nie będąc członkiem partii zaczyna ingerować w jej sprawy. Czy to jego samodzielne działanie Sutryka? A może realizuje czyjąś strategię?


To z kolei rodzi ważne pytanie: czy Sutryk jest jeszcze samodzielnym podmiotem politycznym? Sutryk który był znacząca postacią życia politycznego w Polsce (nadal jest szefem Związku Miast Polskich). Był (powiedzmy) twarzą protestów antypisowskich. Był politykiem z ogromnymi wpływami w mediach, kontaktami z najwyższej rangi politykami koalicji rządzącej - dzisiaj z coraz większą prędkością zmierza do politycznego bankructwa. Kto dziś się przyzna do znajomości z Jackiem Sutrykiem? Kto zdecyduje się na wspólne działania polityczne? A nawet zwykłe zdjęcie? W badaniach Ogólnopolskiej Grupy Badawczej okazało się, że Jackowi Sutrykowi nie ufa już 32 procent Polaków, co czyni go drugim co do braku zaufania samorządowcem w Polsce (po Rafale Trzaskowskim). W ciągu ostatniego roku deklaracje braku zaufania do Jacka Sutryka wzrosły ponad dwukrotnie – o 18 punktów procentowych (!)

Swoją drogą, zaskakująca jest bierność działaczy PO w tym temacie, szczególnie że strony centrali. Nie widzą patologii Sutryka i Granowskiej czy też po prostu nie chcą ich widzieć? A może po cichu je wspierają?

Kto trzyma Sutryka przy władzy? Interesy i polityka

Po aferze Collegium Humanum i drastycznym tąpnięciu zaufania publicznego wydawać by się mogło, że Jacek Sutryk nie ma w polityce przyszłości i jakiejkolwiek wartości. Jednak – jak się okazuje – dla pewnej grupy okazał się wartością. Nie brak opinii, że ta grupa walczy o wpływy i realizuje politykę jego rękami. Słychać, że Sutryk jest politycznym zombie i na końcu swej politycznej przygody realizuje zlecenia. Czy tak jest? Oby nie.

Ale nie da się ukryć, że w mieście dogadywane jest kilkanaście inwestycji w trybie lex developer, Jacek Sutryk próbuje wrócić do przepychania budowy spalarni śmieci, szantażując mieszkańców, że są tylko dwa rozwiązania – wyższe opłaty za śmieci albo spalarnia. Przy jednym projekcie w trybie lex developer społeczność Wrocławia traci kilkadziesiąt milionów złotych. Projektów szykowanych jest kilkanaście. Strata mieszkańców na tych projektach może sięgnąć nawet miliarda złotych. To proces zamieniania władzy politycznej na kapitał. Tam są prawdziwe, olbrzymie pieniądze, po które te grupy ustawiają się w kolejce.

Które zderzaki pękną w wewnętrznej wojence w PO?

Druga rola Sutryka to stricte rola polityczna – działanie na rozbicie PO. Jeśli prezydent Wrocławia stracił samodzielność i ma politycznych przełożonych, to oni wiedzą, że w obecnym układzie nie mają czego szukać. Dlatego rękami Sutryka i Granowskiej tworzą podział, a przez stworzoną szczelinę wrócić mają działacze odsunięci od władzy. Ich powrót do władzy jest zaplanowany przez konkretnych ludzi - poprzez eliminację jednych i zastąpieniu ich innymi.

Sutryk i Granowska są wyznaczeni do konfrontacji z Jarosem i Wielichowską. Są zderzakami Szełemeja, Schetyny i Siemoniaka. Sutryk i Granowska mają tak zniszczone wizerunki, że nie szkoda poświęcić ich na ołtarzu walki z ekipą Jarosa. Oni spalą się w walce a inni będą spożywać frukta tej walki. Sutryk odgrywa tu istotną rolę, bo ani Schetyna, ani Siemoniak ani Szełemej nie pobrudzą sobie rąk brudną, polityczną bitką. Od tego mają przecież ludzi. Czeka nas więc więcej politycznych wystąpień Sutryka.


To są powody, które sprawiają, że Jacek Sutryk nadal jest utrzymywany przy politycznym życiu. Niezależnie od kosztów wizerunkowych, politycznych dla KO ani dla funkcjonowania miasta. Bo jaki właściciel dużego przedsiębiorstwa stanie na konferencji prasowej z Jackiem Sutrykiem, by ogłosić wielką inwestycję? Który minister? Czy tak jak w przypadku Ursuli von der Layen najważniejszych gości będzie musiał podejmować wiceprezydent Jakub Mazur (nota bene - również absolwent Collegium Humanum)? Tak się nie da budować dobrego miasta.

W ostatnich tygodniach nasilają się doniesienia o walce wewnątrz dolnośląskiej PO. Nasilają się doniesienia o zajmowanych stołkach, łamaniu zasad i innych przejawach partyjnych patologii. Weszliśmy w kolejna fazę erozji KO na Dolnym Śląski a szczególnie PO. Skalę tej erozji dostrzeżemy w pomiarze wyborczym - wyborach na prezydenta RP. Ale wtedy trzeba się będzie mierzyć, że skutkami, nie z przyczynami. Wtedy zacznie się polowanie na czarownice i szukanie winnych.

Na ratunek oskarżenia o wspieranie referendum

To dlatego stronnictwo Schetyny chce przedstawić sprawę Sutryka i Granowskiej jako skutek walki o władzę i obwinić za te sprawy Jarosa. Sugerują, że wniosek do sądu koleżeńskiego o rozliczenie Granowskiej za jej patologie to nie odwoływanie się do zasad, o których mówił Donald Tusk. Nie dość, że oczyszczanie partii z patologii nazywają próbą zaszkodzenia kampanii Trzaskowskiego to próbują we własną wojnę unurzać inicjatywę referendalną, która wchodzi właśnie na ostatnią prostą. Dodajmy, że dla tych, którzy dobrze znają wrocławski światek polityki dość zabawne jest robienie przez pewne siły z Michała Jarosa kogoś ważnego i wpływowego na Dolnym Śląsku. Jaros ma za sobą same kompromitacje z przegranym głosowaniem na marszałka województwa na czele. Przez wielu miesięcy Jaros nie zrobił nic, aby ukrócić zachowania Sutryka i Granowskiej, a jednocześnie pozwalał na nieetyczne zachowania swoim najbliższym współpracownikom. A nawet oni w nieoficjalnych rozmowach kpią z Jarosa, że obecnie – jako wiceminister gospodarki – myśli, że osobiście rozwija Polskę. A jednocześnie zaraz po tym, jak złożył wniosek o ukaranie Granowskiej przez sąd koleżeński, zaakceptował wyjazd na narty sędziego tej sprawy.

Zostawmy wiceministra Jarosa. Wróćmy do Sutryka i Granowskiej. Najpierw nie udało się im zaszufladkować inicjatywy referendalnej jako grupy związanej z narodowcami i płaskoziemcami, później – jako inicjatywy PiSowskiej. Dziś próbują jako inicjatorów referendum przedstawić działaczy Platformy Obywatelskiej, w czym gorliwie wspierają część usłużnych im mediów. Powód? W organizację demonstracji referendalnej na rynku – jak DJ - miał zaangażować się członek PO. W oczach działaczy partyjnych przerażenie budzi fakt, że ruch referendalny będzie rósł w siłę niezależnie od tego, czy do referendum dojdzie czy nie.

- Nie mogę się nadziwić Jackowi Sutrykowi i Renacie Granowskiej, że nie dopuszczają do świadomości jak poważne oburzenie wzbudziły ich rządy we Wrocławiu – mówi Piotr Uhle, lider SOS Wrocław, komitetu odpowiedzialnego we Wrocławiu za referendum. – W SOS są ludzie, których połączyła troska o miasto niszczone przez osoby takie jak prezydent Sutryk. Mają różne poglądy i wrażliwości – są aktywiści osiedlowi, ruchy lokatorskie, są również ludzie, którzy byli zaangażowani w partie polityczne. Są byli działacze Platformy, Nowoczesnej, Lewicy, Zielonych, Konfederacji i innych partii. Są ludzie, którzy będą głosować na Nawrockiego, Trzasowskiego, Mentzena czy Zandberga. Łączymy się ponad podziałami a to dla działaczy, którzy poza własną partią świata nie widzą kompletnie niezrozumiałe – dodaje Uhle.


To, że w akcji uczestniczą również ludzie związani z Platformą Obywatelską nie jest żadną tajemnicą. - Porządni ludzie, niezależnie od przynależności partyjnej muszą opowiadać się przeciwko zgniliźnie, która trawi nasze miasto. Tu nie trzeba żadnej teorii spisku – dodaje Uhle.

Niezależnie od powodzenia inicjatywy referendalnej widać, że są siły wewnątrz Platformy Obywatelskiej, które będą za wszelką cenę bronić Sutryka i Granowskiej i sprywatyzować partię tak, aby w sposób trwały stała się częścią kliki Sutryka. Przypominamy, że ruchy w tej sprawie były wykonywane jesienią ubiegłego roku, gdy okazało się, że do Platformy Obywatelskiej zapisało się całe najbliższe urzędowe otoczenie Sutryka. Wtedy się nie udało, ale dziś obserwujemy kolejną próbę.

Niech się wstydzi ten co widzi? Czy też: niech odpowie ten, kto zgrzeszył?

To szokujące, ale dziś musimy zadać sobie zasadnicze pytania. Kto dopuścił się oszustwa w sprawie Collegium Humanum? SOS Wrocław? Kto za łapówkę załatwiał sobie lewy dyplom? SOS Wrocław? Kto czerpał korzyści z domu dziecka? SOS Wrocław? Kto dawał wielomilionowe dotacje z publicznej kasy na firmę zarządzaną przez męża? SOS Wrocław?

Dziś Jacek Sutryk apeluje by rozmawiać o mieście, nie o jego aferze, nie o aferach Renaty Granowskiej. To próba odwrócenia kota ogonem. Problemem nie jest to, że ktoś próbuje te afery rozliczyć, że ktoś próbuje odwołać skompromitowanych polityków. Problemem jest to, że ci politycy są objęci podejrzeniem, że zrobili coś nie tak z pieniędzmi a udają, że nic się nie stało. Klikę Sutryka należy rozliczyć. To warunek rzetelnej rozmowy o mieście i uporządkowania spraw regionu.

Marcin Torz

Fot: Jacek Sutryk i Renata Granowska, PAP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo