na zdjęciu: samochód firmy Bolt kontrolowany przez służby. fot. EPA/HANNIBAL HANSCHKE
na zdjęciu: samochód firmy Bolt kontrolowany przez służby. fot. EPA/HANNIBAL HANSCHKE

Zwrócił uwagę kierowcy Bolta, ten rzucił się na niego z pięściami. Zapadł wyrok

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 25
Przed dwoma laty znany aktor Marcin Bosak został brutalnie pobity przez kierowcę Bolta pochodzącego z Gruzji. 22-letni Shakhin G. kilkukrotnie uderzył Bosaka po tym, jak ten zwrócił mu uwagę za nieostrożną jazdę autem. Niedawno agresor został skazany, a artysta komentuje finał sprawy sądowej: "To młody chłopak, myślałem naiwnie i pozostanę w swojej naiwności".

Marcin Bosak pobity przez kierowcę Bolta

21 kwietnia 2023 roku na warszawskiej Ochocie Marcin Bosak przechodził przez jezdnię razem ze swoimi synami. Po chwili przejeżdżający tą samą ulicą samochód należący do firmy przewozowej Bolt niemal poptrącił jego młodsze dziecko. Aktor błyskawicznie zareagował, zatrzymując auto, upominając kierowcę i przypominając mu o obowiązującym w tym miejscu ograniczeniu prędkości. Sytuacja jednak szybko eskalowała, a 22-letni kierowca pochodzenia gruzińskiego Shakhin G., zaczął okładać pięściami znanego aktora. Po chwili do bójki dołączyło się kilku kolejnych pracowników firmy Bolt, również obcokrajowców. Szczęśliwie Bosakowi nic się nie stało, a po zdarzeniu zrelacjonował wszystko na swoim Instagramie:

– Zacząłem wskazywać, że tutaj jest ograniczenie prędkości, kierowca wyszedł z auta, zaczęła się pyskówka (...) Ewidentnie był agresywny, od samego początku. W bójce udział brało trzech mężczyzn. Napastnik, jego kolega, który miał niejasne intencje, nie wiem, czy próbował zapobiec tej bójce, bo z drugiej strony przeszkadzał mi w bronieniu się, trzymał mnie za jedną rękę. Później, jak już mnie przewrócili, podbiegł kolejny mężczyzna, próbował mnie kopać. Szczęśliwie się wybroniłem, mam zęby i nos w całości – opisywał zajście aktor.


Sąd wydał wyrok w sprawie pobicia Marcina Bosaka

Po prawie dwóch latach sprawa Shakhina G. dobiegła końca. Jak stwierdziła prokuratura badająca zdarzenie, napastnik "zadał aktorowi ciosy pięścią i kopał pokrzywdzonego po całym ciele, czym naraził go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia". Sędzia Agnieszka Tyszkiewicz wymierzyła mu za to karę siedmiu miesięcy ograniczenia wolności, zobowiązując go do wykonywania nieodpłatnej pracy społecznej przez 20 godzin miesięcznie. Dodatkowo skazany musi zapłacić tysiąc złotych nawiązki na rzecz pobitego aktora. Pokrzywdzony w rozmowie z dziennikarzami TVN-u przyznał, że wyrok go satysfakcjonuje, podkreślił jednak, że nie należy oceniać 22-letniego obywatela Gruzji zbyt surowo.

– To młody chłopak, myślałem naiwnie i pozostanę w swojej naiwności. Być może to, że siedział w więzieniu kilka miesięcy, powoli mu dojść do jakichś wniosków, że się tak po prostu nie robi (...) Mam przyjaciół, którzy pochodzą z Gruzji, byli przerażeni całą sytuacją. Sprawa była poruszana również w gruzińskiej telewizji. Ale świat tak nie wygląda, to nie jest tak, że tutaj przyjeżdżają tylko źli Gruzini albo źli Turcy. Bandyterka nie ma narodowości – stwierdził aktor, dodając jednak, że od czasu zakończenia sprawy wciąż nie otrzymał należnych 1000 złotych od skazanego obywatela Gruzji: "Przelewu jeszcze nie zauważyłem".


na zdjęciu: samochód firmy Bolt kontrolowany przez służby. fot. EPA/HANNIBAL HANSCHKE

Salonik

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj25 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo