Kurdej-Szatan nie daje o sobie zapomnieć. Miała więcej szczęścia niż Frasyniuk

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 25
Lata spędzone na procesach sądowych wymęczyły psychicznie Barbarę Kurdej-Szatan. Sprawa, którą wytoczył jej Zbigniew Ziobro, ostatnio zakończyła się umorzeniem, a celebrytka postanowiła podsumować ten trudny dla niej czas i opowiedziała o swoich doświadczeniach z polskim wymiarem sprawiedliwości: "Nie chodzi tutaj, żeby robić z siebie ofiarę" - wyjaśnia. W ostatnich dniach sąd uznał natomiast za występek słowa Władysława Frasyniuka na temat Straży Granicznej i żołnierzy.

Kurde-Szatan obrażała Straż Graniczną. Sądy umarzają sprawy

Kilka dni temu internet obiegły wieści o zakończeniu sprawy sądowej przeciwko Barbarze Kurdej-Szatan umorzeniem. Warszawski sąd ostatecznie zadecydował o niewinności celebrytki, która po pamiętnej wulgarnej tyradzie na funkcjonariuszy Straży Granicznej mierzyła się z prawnymi konsekwencjami.

Po ostatnim z procesów, który wytoczył jej Zbigniew Ziobro na podstawie osobistej skargi specjalnej, aktorka podzieliła się z fanami relacją spod budynku prokuratury. Teraz postanowiła podsumować ubiegłe lata spędzone na mierzeniu się z polskim wymiarem sprawiedliwości. W wywiadzie dla "Plejady" opisała, jakie emocje towarzyszyły jej na salach sądowych.

– Strasznie to jest dziwne uczucie, będąc w sądzie. To były dla mnie bardzo trudne lata i nie chodzi tutaj, jak to niektórzy mi zarzucają, żeby robić z siebie ofiarę. Mówię o tym, co czułam, jak się czułam i jaki ten czas dla mnie był. Wyobrażałam sobie, że jeżeli ta sprawa w końcu zostanie umorzona, to wybuchnę radością, po prostu powiem: "Nareszcie" – powiedziała celebrytka, dodając jednak, że ostatecznie była daleka od świętowania: "Jak usłyszałam to wszystko w sądzie, to zaczęłam płakać. Powiedziałam tylko cicho "dziękuję" i płacząc, wyszłam". 

Przejęta swoim losem Kurdej-Szatan opisała również traumy, których doświadczyła przez ciągnące sie latami procesy. Bez cienia wątpliwości, moment, w którym postanowiła opublikować wpis atakujący Straż Graniczną i polskich żołnierzy będzie do niej wracał w najgorszych koszmarach – na ten moment jednak cieszy się, że jej sądowa odyseja dobiegła końca. Jak stwierdziła, cała sprawa uświadomiła jej przede wszystkim, ile jest zła na świecie.

– Po traumach człowiek zupełnie inaczej reaguje i nie da się tego po prostu powstrzymać. Rzeczywiście ze mnie wszystko zeszło. Cieszę się, oczywiście, że mam sądy za sobą, ale wszystko to, co [ta sprawa] za sobą niosła, na pewno mnie doświadczyło. Uświadomiło mi, ile jest zła... – podsumowała ponuro aktorka.   


Frasyniuk nie miał tyle szczęścia 

Co ciekawe, Kurdej-Szatan ma dużo szczęścia, że tak skończyły się jej wyzwiska pod adresem strażników. Władysław Frasyniuk został ukarany przez sąd 15 tysiącami złotych grzywny. Były opozycjonista ma ponieść konsekwencje za opinię wypowiedzianą w TVN24: "Słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami. Mam wrażenie, że to jest wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi".

- Śmiecie. To nie są ludzkie zachowania. Trzeba mówić wprost. To antypolskie zachowanie. Ci żołnierze nie służą państwu polskiemu. Przeciwnie – plują na te wszystkie wartości, o które walczyli pewnie ich rodzice albo dziadkowie - oburzał się Frasyniuk. Sąd Rejonowy w Warszawie ocenił, że aktywista popełnił występek i ukarał go grzywną. Decyzja jest nieprawomocna, Frasyniuk zapowiedział zażalenie. 

 

Fot. Władysław Frasyniuk/Barbara Kurdej-Szatan

Salonik24 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj25 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Rozmaitości