Są nowe fakty w śledztwie ws. pożaru w warszawskim markecie OBI. Jak informuje "Rzeczpospolita", za podpaleniem stoi Stepan K., rzekomy uchodźca z Białorusi, który miał działać w ramach grupy sabotażystów. Pożar wywołał zdalnie i wszystko nagrał telefonem. Mężczyzna usłyszał zarzuty.
Celowe podpalenie w Warszawie
Jak ujawnia "Rzeczpospolita", pożar, który wybuchł 14 kwietnia 2023 roku w markecie budowlanym OBI przy ul. Radzymińskiej w Warszawie, nie był przypadkowy. Śledczy ustalili, że za jego wywołaniem stoi Stepan K., rzekomy uchodźca z Białorusi, który celowo doprowadził do pożaru. Mężczyzna miał rozlać łatwopalną ciecz i pozostawić urządzenie umożliwiające zdalne wzniecenie ognia.
Z ustaleń śledczych wynika, że K. nagrał całe zdarzenie telefonem komórkowym, dokumentując akt sabotażu. Pożar wyrządził straty na ok. 3,5 mln złotych. Choć szybka interwencja straży pożarnej zapobiegła większej tragedii, skala zagrożenia była poważna – podkreśla gazeta.
Podejrzany był częścią grupy sabotażystów
Jak informuje "Rzeczpospolita", Stepan K. nie działał w odosobnieniu. Zatrzymany był już wcześniej w związku z innymi aktami sabotażu i miał powiązania z grupą, w której znaleźli się Serhij S., Ukrainiec skazany niedawno za działalność dywersyjną, oraz bokser z Trójmiasta, Olgierd L.
Wcześniejsze zarzuty wobec Stepana K. dotyczyły współpracy z grupą przestępczą. Jednak – jak wskazują śledczy – w przypadku pożaru w Warszawie działał samodzielnie.
Grozi mu dożywocie
"Rzeczpospolita" informuje, że Stepan K. usłyszał dwa poważne zarzuty:
- Akt dywersji i sabotażu (art. 130 par. 7 Kodeksu karnego), który jest szczególną formą szpiegostwa i zagrożony jest karą dożywotniego pozbawienia wolności.
- Sprowadzenie pożaru zagrażającego życiu i mieniu w wielkich rozmiarach, co również grozi wysoką karą.
W poniedziałek sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Stepana K. na trzy miesiące.
Śledztwo obejmuje także inne podpalenia w Europie
Śledztwo w sprawie podpalenia marketu OBI w stolicy ma szerszy kontekst. Prokuratura bada powiązania tej sprawy z innymi przypadkami podpaleń w Polsce oraz w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym na Litwie.
Według ustaleń gazety polskie służby analizują, czy za sabotażami stoją zewnętrzne organizacje, które mogą mieć na celu destabilizację sytuacji w kraju. Jak podkreślają śledczy, ataki tego typu mogą być częścią większej strategii operacji dywersyjnych.
MP
fot. Komenda Stołeczna Policji
Inne tematy w dziale Społeczeństwo