Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie, fot. PAP/Abaca, Salon24
Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie, fot. PAP/Abaca, Salon24

Gwałty, tortury, egzekucje. Rosyjskie metody, które świat ignoruje [WYWIAD]

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 110
Monika Andruszewska, polska dziennikarka i wolontariuszka, od lat dokumentuje brutalność wojny w Ukrainie. W rozmowie z Salon24 opowiada o rosyjskich zbrodniach, skali ludzkiego cierpienia oraz o tym, dlaczego świat musi wreszcie zrozumieć, czym naprawdę jest Rosja.

11 lat na froncie – od Majdanu po Donbas

Monika Andruszewska trafiła na Ukrainę jeszcze w 2014 roku, gdy Rosja rozpętała pierwszą fazę wojny w Donbasie. Jak sama mówi, początkowo chciała po prostu zobaczyć, co się dzieje – czuła, że historia dzieje się na jej oczach, a ona nie może stać z boku.

– Pierwsze, co zrobiła Rosja w Donbasie, to były zbrodnie przeciwko ludności cywilnej. Jedną z pierwszych ofiar był 16-letni chłopak, Stepan Czubenko. Rozstrzelano go za to, że miał ukraińską flagę na plecaku i szalik swojego klubu piłkarskiego – mówi Andruszewska.

Przez lata wojna była w tle światowej polityki, a świat przymykał oczy na brutalność rosyjskich działań. W 2022 roku skala zbrodni jednak wzrosła do niespotykanych rozmiarów – Rosjanie mordują, gwałcą i niszczą życie tysięcy Ukraińców, nie oszczędzając nawet dzieci i starców.

(Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo)

Obejrzyj rozmowę z Moniką Andruszewską:


Życie w cieniu wojny. "Albo istniejesz, albo nie"

Ukraina od lat żyje w stanie ciągłego zagrożenia. Andruszewska zwraca uwagę na to, jak codzienność w strefie wojny stała się brutalną normą.

– Wszyscy w Ukrainie mają świadomość, że w dowolnym momencie mogą stać się ofiarą rosyjskiej zbrodni. Po ataku rakietowym ludzie wychodzą na ulicę, zamiatają szkło i piją kawę. To nie jest znieczulica, to jest walka o normalność w nienormalnych warunkach – opowiada dziennikarka.

Zaznacza również, że Rosja nie walczy z ukraińską armią – ona walczy z całym narodem. Ataki na ludność cywilną są nieprzypadkowe, to celowa strategia mająca złamać ducha obrony.


Dokumentacja zbrodni. "Oni zabijają świadków"

Od 2022 roku Andruszewska współpracuje z Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich im. Rafała Lemkina, działającym przy Instytucie Pileckiego. Organizacja ta zajmuje się gromadzeniem dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne, zbieraniem świadectw ofiar i świadków, a także opracowywaniem raportów, które mogą posłużyć jako materiały dowodowe w przyszłych procesach. Jak podkreśla dziennikarka, celem tej działalności jest nie tylko ujawnienie skali okrucieństw popełnianych na Ukrainie, ale również zapewnienie, że świat nie odwróci wzroku od rosyjskich zbrodni, jak miało to miejsce w przeszłości.

– Nasza praca skupia się na dotarciu do ludzi z małych miejscowości, które były pod okupacją. Tam nie ma internetu, światła, a ci ludzie są świadkami przerażających rzeczy. Rosja wie, że zabijanie świadków to skuteczna taktyka – jeśli nie ma, kto opowiedzieć o zbrodniach, to nikt nie pociągnie ich do odpowiedzialności – wyjaśnia.

Jej zespół dokumentował m.in. przemoc seksualną wobec cywilów – ofiarami są nie tylko kobiety, ale także mężczyźni i dzieci.

– Najstarsza ofiara, z którą rozmawialiśmy, miała niemal 80 lat. Została zgwałcona, pobita i okradziona przez rosyjskich żołnierzy – mówi Andruszewska.


"Rosja się nie zatrzyma. Świat musi to zrozumieć"

Zapytana o to, co musi się stać, aby wojna się skończyła, Andruszewska nie ma wątpliwości – Rosja musi zostać powstrzymana.

– Nie można mówić o pokoju, jeśli oznacza on oddanie części terytorium. To zostawiłoby tysiące ludzi na pastwę losu – tak samo, jak stało się w 2014 roku na Krymie i w Donbasie. Dzisiaj nawet nie znamy pełnej skali tamtych zbrodni, bo te tereny wciąż są pod rosyjską kontrolą – tłumaczy.

Andruszewska podkreśla, że świat musi wreszcie zrozumieć, czym naprawdę jest Rosja.

– To nie jest tylko wojna Ukrainy, to jest wojna całego wolnego świata. Bo jeśli nie powstrzymamy Rosji teraz, to kto będzie następny? – pyta retorycznie.


MP

Rosyjskie zbrodnie na Ukrainie, fot. PAP/Abaca, Salon24

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj110 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (110)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo