Spór wokół Polskiego Komitetu Olimpijskiego (PKOl) i jego prezesa Radosława Piesiewicza pogłębia się, a rozwiązania wciąż nie widać. Opozycja wobec obecnych władz, wspierana przez ministra sportu Sławomira Nitrasa, stara się doprowadzić do zmian, ale jak dotąd bezskutecznie. Sytuacja w organizacji staje się coraz bardziej napięta, a jej wizerunek – zdaniem wielu działaczy – został poważnie nadszarpnięty.
Korzenie konfliktu w PKOl – kryzys i kontrowersje finansowe
Piesiewicz objął funkcję prezesa PKOl w kwietniu 2023 roku. Pierwsze oznaki podziałów pojawiły się pół roku później, gdy nowe władze próbowały wydłużyć kadencję prezesa do ośmiu lat. Pomysł ten został zablokowany, ale – jak twierdzą niektórzy działacze – ujawnił intencje kierownictwa i podzielił środowisko.
Kryzys przyspieszył po słabym wyniku polskich sportowców na igrzyskach w Paryżu oraz w związku z niejasnościami dotyczącymi finansów PKOl. W centrum kontrowersji znalazły się m.in. wysokie wynagrodzenie prezesa, rzekomo sięgające 100 tys. zł miesięcznie, oraz sposób wydatkowania środków publicznych i sponsorskich.
Minister Nitras, reprezentujący przeciwną stronę politycznego sporu, rozpoczął działania mające na celu wprowadzenie zmian w PKOl. Wstrzymał finansowanie organizacji z budżetu państwa, uzasadniając to koniecznością przywrócenia transparentności i koncentracji na interesach sportowców, a nie – jak to określił – polityków związanych z poprzednią władzą.
Próby odwołania prezesa PKOl i wewnętrzny opór
Choć pojawiły się inicjatywy mające na celu odwołanie Piesiewicza, zarówno poprzez decyzję zarządu, jak i zwołanie nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia, opozycja wciąż nie zdobyła wystarczającej liczby głosów. Tymczasem prezes PKOl odpierał ataki i kontynuował działalność, mimo rosnącej presji z różnych stron.
Kolejnym punktem zapalnym była uchwała zarządu PKOl z grudnia 2024 roku, rekomendująca prezydenta Andrzeja Dudę na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl). Decyzja ta została przyjęta pod nieobecność wielu członków zarządu i zbiegła się w czasie z publikacją wewnętrznego raportu Komisji Rewizyjnej, wskazującego na niejasności finansowe w organizacji.
PKOl, mimo trudnej sytuacji, wypłacił w lutym zaległe nagrody pieniężne dla medalistów olimpijskich, co miało poprawić jego wizerunek. Jednak niedługo potem pojawił się kolejny kryzys – kilkunastu prezesów polskich związków sportowych wystosowało list, w którym zażądali ustąpienia Piesiewicza. W odpowiedzi prezes uznał pismo za część politycznej rozgrywki i przesunął planowane na 24 lutego posiedzenie zarządu o miesiąc, co jego przeciwnicy odebrali jako próbę zyskania na czasie.
Śledztwa, kontrole i zarzuty
W tle politycznych i organizacyjnych przepychanek toczy się kilka postępowań dotyczących PKOl. Prokuratura bada możliwe nieprawidłowości finansowe, w tym wystawianie fałszywych faktur na kwotę ponad 10 mln zł oraz domniemane pranie brudnych pieniędzy na 3 mln zł. Równocześnie trwa kontrola Najwyższej Izby Kontroli, która analizuje wszystkie umowy zawarte przez PKOl i finansowane z budżetu państwa.
Podzielone środowisko sportowe
Konflikt w PKOl ujawnia również głębokie podziały w środowisku sportowym. Część prezesów związków sportowych aktywnie opowiada się za zmianami, uważając, że dalsze trwanie obecnych władz pogłębia kryzys wizerunkowy polskiego sportu. Inni jednak wstrzymują się od otwartego angażowania w spór, wskazując na jego polityczny charakter.
– Nie chcę brać w tym udziału, bo moim zadaniem jest dbanie o sport, a nie uczestniczenie w walce o władzę – przyznaje jeden z prezesów, który nie podpisał się pod listem wzywającym Piesiewicza do rezygnacji.
Z kolei zwolennicy zmian uważają, że sytuacja jest zbyt poważna, by milczeć. – Nie wierzę w możliwość polubownego rozwiązania tej sytuacji. Obie strony są zbyt zacietrzewione – mówi jeden z działaczy.
Perspektywy i możliwe scenariusze
Najbliższe posiedzenie zarządu PKOl odbędzie się 25 marca. Jednak nawet jeśli opozycji udałoby się doprowadzić do głosowania nad odwołaniem prezesa, statut organizacji stawia wysokie wymagania – potrzeba 2/3 głosów przy obecności co najmniej 2/3 członków zarządu, który liczy obecnie 58 osób.
Tymczasem prezes Piesiewicz deklaruje, że nie zamierza ustępować, podkreślając, że nie popełnił żadnych nieprawidłowości i że ataki na niego mają podłoże polityczne. – Zrobię wszystko, by dotrwać do wyborów prezydenckich, bo ich wynik może zmienić układ sił w kraju i w sporcie – twierdzi jeden z jego współpracowników.
Prezydent Andrzej Duda odniósł się do sprawy, sugerując, że obecna władza chce całkowicie przejąć kontrolę nad polskimi organizacjami sportowymi. – Nie ma miejsca dla tych, którzy nie wykonują politycznej woli rządzącej koalicji – stwierdził.
Ostateczna rozgrywka o przyszłość PKOl może rozegrać się dopiero w czerwcu, kiedy planowane jest Walne Zgromadzenie. Do tego czasu sytuacja pozostaje patowa – ani opozycja, ani Piesiewicz nie mają narzędzi, by skutecznie rozstrzygnąć konflikt na swoją korzyść. Tymczasem, jak podkreślają komentatorzy, największym przegranym całej sytuacji jest polski sport.
na zdjęciu: Prezes Radosław Piesiewicz uczestniczy w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie. fot. PAP/Radek Pietruszka
Inne tematy w dziale Sport