Jeszcze przed burzliwą debatą w Gabinecie Owalnym politycy koalicji rządowej w nieoficjalnych rozmowach przekonywali, że w Warszawie odbędzie się kluczowy szczyt UE–Ukraina. Teraz mówią wprost: – Nie ma na to szans. W Koalicji Obywatelskiej zwyciężył pragmatyzm i chęć ochrony kampanii Rafała Trzaskowskiego. O politycznych kalkulacjach w cieniu stosunków USA-Ukraina pisze Mariusz Kowalewski.
Polska prezydencja bez kluczowego szczytu
W ubiegły piątek, kilka godzin przed spotkaniem prezydentów Ukrainy i USA, jeden z ministrów rządu zdradził nam, że władze coraz poważniej rozważają zorganizowanie szczytu UE–Ukraina w Warszawie. – Sytuacja jest bardzo dynamiczna i na dziś nie można wykluczyć, że takie spotkanie liderów państw Unii odbędzie się w Polsce – powiedział.
Zapytaliśmy Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, czy faktycznie planowane jest wykorzystanie polskiej prezydencji do organizacji takiego wydarzenia. W odpowiedzi KPRM nie zaprzeczyła, informując jedynie, że „o wszystkich oficjalnych wydarzeniach z udziałem Premiera informujemy na bieżąco na stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych KPRM”.
Sytuacja zmieniła się po skandalicznej awanturze Donalda Trumpa, Wołodymyra Zełenskiego i J.D. Vance’a, która rozegrała się na oczach mediów. Upokorzony prezydent Ukrainy został wyproszony z Białego Domu, a Trump publicznie stwierdził, że Zełenski „nie jest gotowy na pokój”.
Co więcej, zagraniczne media donoszą, że sam Zełenski nie chciał lecieć do USA i został do tego namówiony przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. W Białym Domu planowano podpisanie umowy między USA i Ukrainą dotyczącej inwestycji w wydobycie metali ziem rzadkich. Po wybuchu konfliktu dyplomatycznego plany te stanęły pod znakiem zapytania. – Zakładaliśmy napiętą atmosferę, ale tego, co się wydarzyło, nikt nie przewidział – mówi nam polityk koalicji rządzącej. – Teraz musimy przeanalizować sytuację i wybrać scenariusz najlepszy dla Polski.
Podzielona koalicja
W obozie władzy zdania na temat wydarzeń w Waszyngtonie są podzielone. Koalicja Obywatelska konsekwentnie wspiera Kijów i Unię Europejską. Jeszcze przed skandalem w Białym Domu jej politycy twierdzili, że Polska chciała zorganizować w Warszawie szczyt dotyczący przyszłości Ukrainy.
– PSL od początku był przeciwny temu pomysłowi – mówi nam polityk KO. – Obawiali się, że narazimy się Amerykanom, a według nich taki szczyt mógłby popsuć relacje z USA.
Podobne stanowisko zajmuje Lewica
– Uważamy, że szczyt powinien odbyć się w Warszawie. Ludowcy byli temu przeciwni. Jednak w sytuacji napiętej geopolityki spieranie się o miejsce spotkania wydaje się niepoważne – twierdzi przedstawiciel Lewicy.
PSL natomiast stanowczo zaprzecza, jakoby sprzeciwiał się organizacji wydarzenia w Warszawie. – Nie było takiej propozycji, więc nie było czemu się sprzeciwiać – mówi anonimowy polityk tej partii.
Z kolei inny rozmówca rządu wskazuje, że zorganizowanie szczytu w Warszawie mogłoby zakończyć się fiaskiem. – Nie mamy pewności, że premier Włoch czy Węgier zgodziliby się na przyjazd do Warszawy na rozmowy o Ukrainie. Lepiej, że to Paryż wziął na siebie organizację, a ewentualna krytyka za nieudane spotkanie spadnie na Francję – mówi.
Strach o Trzaskowskiego
Po skandalu w Białym Domu sytuacja w koalicji rządowej stała się jeszcze bardziej skomplikowana. W Koalicji Obywatelskiej przeważa pragmatyzm. – Szukamy rozwiązania, które nie ściągnie na nas gniewu administracji Trumpa i nie podważy zaufania partnerów europejskich – mówi czołowy polityk PO.
Obóz rządzący obawia się, że administracja USA mogłaby ingerować w polskie wybory prezydenckie, gdyby rząd otwarcie opowiedział się po jednej stronie konfliktu. – Wpisy premiera w mediach społecznościowych to jedno, ale organizacja szczytu UE–Ukraina byłaby jednoznacznym gestem politycznym – podkreśla polityk KO.
W PO priorytetem stało się zapewnienie reelekcji Rafałowi Trzaskowskiemu. Nie brakuje jednak głosów, że lepszym kandydatem byłby Radosław Sikorski. – W obecnej sytuacji międzynarodowej Sikorski „pozamiatałby” wybory. Ale mamy Trzaskowskiego i trzeba zrobić wszystko, by się prześlizgnął – mówi nasz rozmówca z KO.
Koalicja nie zamierza więc podejmować żadnych działań, które mogłyby zaszkodzić kampanii Trzaskowskiego. Zupełnie inaczej do sprawy podchodzi PSL, który uznaje relacje z USA za kluczowe. – Zachowują się jak PiS i cieszą się z wizyt amerykańskich polityków – komentuje poseł obozu rządzącego. – Władysław Kosiniak-Kamysz niemal fruwał z radości, gdy stał obok Pete’a Hegsetha na konferencji prasowej.
Nadzieja w Sikorskim
W poniedziałek w Londynie odbędzie się spotkanie europejskich liderów dotyczące Ukrainy. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer zaprosił na nie przywódców Polski, Francji, Niemiec, Danii, Włoch, Holandii, Norwegii, Hiszpanii, Finlandii, Szwecji, Czech, Rumunii i Turcji. Obecny będzie także Mark Rutte, sekretarz generalny NATO. Zabraknie natomiast przedstawicieli Łotwy, Litwy i Estonii.
Jednocześnie premier Włoch Giorgia Meloni zaapelowała o pilne zwołanie szczytu UE–USA, który zdaniem ekspertów powinna zainicjować Polska jako kraj przewodniczący Radzie UE. – Najpierw chłodna analiza, potem decyzje – słyszymy z kręgów rządowych. – Radek Sikorski i jego MSZ wykonują świetną pracę, a efekty będą wkrótce widoczne.
Na pytanie o konkretne działania, które Polska zamierza podjąć w ramach prezydencji, odpowiedzi jednak brak.
Mariusz Kowalewski
Fot: Spotkaie wyborcze Rafała Trzaskowskiego, PAP/Darek Delmanowicz
Inne tematy w dziale Polityka