Fot: PAP/Jakub Kamiński
Fot: PAP/Jakub Kamiński

Pielęgniarka ujawniła wstrząsające historie z uczelni. „Chcę spokojnie patrzeć w lustro"

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Wyzywanie od "pi*rdolonych studentek", czy dwuznaczny nakaz automasażu piersi- pielęgniarka i wykładowczyni ujawniła przykłady poniżania studentów podczas praktyk i zajęć na pielęgniarstwie. Wszystkie nadesłane do nas historie opublikowaliśmy niedawno w artykule, który poruszył setki internautów. Teraz pielęgniarka ujawnia również swoją tożsamość i mówi, dlaczego zdecydowała na taki krok oraz, jak na publikację zareagowali jej studenci. O sprawie pisze Marianna Fijewska-Kalinowska.


Agata Potoniec jest pielęgniarką, menadżerką, biegłą sądową i wykładowczynią na kilku uczelniach. Pytana o to, dlaczego zdecydowała się zebrać cytaty, które opublikowaliśmy, odpowiada pytaniem:

- A dlaczego miałabym tego nie zrobić?- i dodaje: - Upublicznianie tego typu sytuacji powinno być normą. Studenci przekazali mi przykłady przemocy, pokazujące, że kadra medyczna i nauczycielska przenosi na nich nieaktualne schematy nauczania, frustracje, nierealizowane ambicje czy inne problemy. To przemoc wobec słabszych. Wobec ludzi, którzy wkrótce będą wykonywać zawody medyczne i sami będą mieli do czynienia ze słabszymi, którymi będą się opiekować.


Jak to się zaczęło?

Pomysł spisania niepożądanych sytuacji zrodził się przypadkiem. Studenci podczas zajęć rozmawiali między sobą o niewłaściwym zachowaniu innych wykładowców i osób prowadzących szpitalne praktyki. Pani Agata nigdy nie puszczała tego mimo uszu. Dopytywała i wyjaśniała, że tak być nie powinno.

- Początkowo studenci obawiali się podstępu i niechętnie opowiadali mi o tych sytuacjach- mówi pani Agata. - Żałowali, że się „wygadali” i bali się, że teraz stanie się coś strasznego, że przyjdzie konsekwencja związana z tym, że „nagadali” na jakiegoś nauczyciela. Wytłumaczyłam im, że tak nie będzie i szczerze mówiąc, kilka razy nawet ich przeprosiłam za zachowanie innych nauczycieli, poczuwając się do odpowiedzialności za to, co spotkało tę młodzież.

Studenci z czasem przestali obawiać się swojej wykładowczyni. Opowiadali jej o kolejnych, naruszających ich granice sytuacjach, które nigdy nie powinny się wydarzyć. Pani Agata przekonywała ich, by odwoływali się do rzecznika praw studenta na uczelni, bądź nawet do prywatnych kancelarii adwokackich, które czasem decydują się prowadzić sprawy pro-publico bono.

- Większość niepożądanych sytuacji miała miejsce na praktykach, a każdy student ma swojego opiekuna praktyk- wyjaśnia pani Agata. - Teoretycznie więc to do niego powinno się zwracać w pierwszej kolejności, ale niestety jest to walka z wiatrakami. Opiekun praktyk nie jest osobą z zewnątrz, lecz należy do systemu, w którym dzieją się takie rzeczy. Moi studenci kilkukrotnie opowiadali mi o tym, że gdy zgłaszali się do opiekuna praktyk, słyszeli: „Wytrzymajcie jeszcze chwile”, „Nic z tym nie róbcie, każdy przez to przechodził”, „Po co robić sobie kłopoty?”.


Pani Agata, na tyle na, ile mogła, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zaproponowała studentom by spisali cytaty nauczycieli przekraczających granice swoich uczniów, a także opisała konkretne sytuacje, jakie miały miejsce podczas zajęć oraz praktyk. Pięciostronicowy tekst zawierający kilkadziesiąt cytatów oraz opisów sytuacji wysłała do naszej redakcji. Tekst na ten temat można przeczytać TUTAJ. Znajdują się w nim m.in. wyzwiska (np.: „pi**dolone studentki”) i poniżające uwagi kierowane przez kadrę medyczną w stronę studentów oraz relacja jednej ze studentek z uczelni na południu Polski, która opisała ćwiczenia z przedmiotu „badania fizykalne”. Prowadzący miał nauczyć studentów badania piersi, by wykryć ewentualne zmiany nowotworowe u pacjentek. Zamiast nauczać na manekinach, którymi dysponują uczelnie, postanowił poprosić studentki, by przyszły w stanikach sportowych i ćwiczyły badanie na własnych piersiach podczas jego zajęć. Ponadto, gdy zauważył, że jedna ze studentek ma na sobie stanik inny niż zalecany przez niego, powiedział: „Za okłamywanie wykładowcy będą kary cielesne”. 

"Nie ma we mnie zgody"

Agata Potoniec ma nie tylko wykształcenie pielęgniarskie. Studiowała również bioetykę, prawo medyczne oraz zarządzanie, co- jak sama twierdzi- nie jest bez znaczenia w całej sytuacji.
- Moje teoretyczne i praktyczne zaplecze zawodowe pomogło mi w tym, by zawalczyć o prawa moich studentów- mówi i dodaje ze śmiechem: - I jeszcze mój niedobry charakter, bo już taka jestem z natury, że działam na przekór i na pewne rzeczy po prostu nie ma i nie będzie we mnie zgody.
W pani Agacie nie ma zgody nie tylko na to, by studentów obrażano i traktowano przedmiotowo, ale również na to, by przekraczanie granic traktowano na pielęgniarstwie jako działania obligatoryjne, które mają „zahartować” przyszłych medyków.
Obejrzyj rozmowę Marianny Fijewskiej-Kalinowskiej z Tomaszem Wypychem:


- Obrażanie studentów, by byli „twardsi” mogę porównać do wrzucania dziecka na głęboką wodę, by nauczyło się pływać- mówi Agata Potoniec. - Dziś nikt już tak nie robi, bo każdy wie, że to nie działa, a traumatyzuje. Poza tym wrzucenie dziecka do głębokiej wody nie byłoby dziś traktowane jako nauka, lecz jako przestępstwo.

Pani Agata uważa, że studentów należy przygotować do zawodu w inny sposób. Wykładowczyni wkrótce rozpoczyna pracę na kolejnym, tworzącym się dopiero kierunku pielęgniarskim. Zaproponowała władzom uczelni, by w programie studiów uwzględniono kilkudniowe warsztaty psychologiczne, podczas których studenci zostaliby przygotowani na to, z czym będą się mierzyć w szpitalach.


- Taki warsztat można dobrze zaplanować i wyposażyć młodych ludzi w narzędzia, które zapewnią im mechanizmy ochronne oraz pozwolą lepiej odnaleźć w nowej rzeczywistości pełnej ludzkiego cierpienia i śmierci.

Opinie internautów: „Dwa lata horroru”


Nasza publikacja poruszyła internautów, zwłaszcza użytkowników TikToka, którzy w komentarzach pod fragmentami nagrania dzielili się swoimi historiami i przemyśleniami. Większość z nich pisze o trudnych doświadczeniach z praktyk pielęgniarskich.

„Robiłam średnią szkołę pielęgniarstwa we Wrocławiu i uczennice niezależnie, której klasy, były traktowane, jak nie powiem, co”, „Studenci pielęgniarstwa są tylko od toalety i zlewania moczu”, „Jako studentka kierunku lekarskiego na praktykach, widziałam, jak okropnie traktowane są studentki pielęgniarstwa, różnica w traktowaniu nas to przepaść!”, „Jestem po praktykach pielęgniarskich, nigdy nie byłam tak źle traktowana”, „Jestem pielęgniarką od 39 lat i to prawda, że część pielęgniarek tak się zachowuje, najlepiej to olać i robić swoje”, „Jako studentka kierunku lekarskiego byłam bardzo podekscytowana na myśl o praktykach pielęgniarskich, ale był to największy zawód tych studiów, czułam się kompletnie niechciana, nie robiłam nic”, „Na praktykach pielęgniarskich zostałam poniżona przez pielęgniarkę, że w ogóle o coś pytam”, „2 lata horroru z czasów studiów, poniżanie na każdym kroku”- piszą internauci. Niektórzy są jednak innego zdania, twierdząc, że taki rodzaj nauczania jest częścią przygotowania do zawodu. „Młode pokolenie jest na swoim punkcie mocno przewrażliwione, cokolwiek im nie powiesz, to już znęcanie”, „Niech studenci zobaczą, gdy zaczną już pracować jako pielęgniarki i pielęgniarze! To dopiero zobaczą, co ludzie (pacjenci i ich rodziny) potrafią!”. 

„Boimy się zemsty”


Większość studentów Agaty Potoniec ucieszyła się, widząc, że zebrane przez nich cytaty ujrzały światło dzienne. Część z nich postanowiła działać i rozesłała nasz tekst do jak największej liczby znajomych, również tych, studiujących na innych uczelniach medycznych. Niektórzy jednak nie zareagowali entuzjastycznie, lecz wycofali się, a nawet zdenerwowali.
- Oprócz wielu pozytywnych wiadomości, dostałam też sms-y, od studentów, którzy wcześniej przysłali mi cytaty, krytykujące moje działanie. Ktoś napisał, że źle ocenia to, co robię i nie chce mieć z tym nic wspólnego, a ktoś inny napisał dosłownie: „Boimy się zemsty”. Przykro mi, że walka o swoje prawa, o coś, co powinno być normą, wywołuje taki strach.

A czy pani Agata czegoś się boi? Jak twierdzi, koledzy i koleżanki ze środowiska doskonale widzą, że dobrze traktuje swoich studentów. Nie obawia się tego, co pomyślą. Nie obawia się również utraty pracy, bo aktualnie ma jej aż nadto. Zatem: nie, nie boi się.

- Chodzi mi też o to, bym malując się rano do pracy, mogła spokojnie patrzeć w lustro- podsumowuje.

Adwokat wyjaśnia:

- Studenci mają prawo do nauki i pracy w bezpiecznym środowisku, prawo do równego traktowania oraz prawo do składania skarg na przypadki mobbingu do władz uczelni, które powinny niezwłocznie zareagować- wyjaśnia adwokat Joanna Piątkowska z Kancelarii Adwokat Joanny Piątkowskiej (kancelaria-piatkowska.pl). - Warto jednak na początku zdefiniować, czym jest mobbing. Mobbing to termin odnoszący się do systematycznego, długotrwałego nękania, zastraszania lub poniżania jednostki przez jedną lub więcej osób. Jego celem jest wywołanie strachu, stresu oraz obniżenie samooceny ofiary. Konsekwencje mobbingu mogą być poważne i długotrwałe, wpływając na zdrowie psychiczne, fizyczne i społeczne ofiar. 

Piątkowska dodaje, że, aby dochodzić swoich praw i udowodnić, że jest się osobą mobbingowaną, często należy zebrać materiał dowodowy. Co może być dowodem? Notatki z konkretnych zdarzeń, korespondencja, sms-y oraz zeznania świadków, dlatego o swojej sytuacji warto opowiadać innym ludziom. 


- Do dowodu z nagrywania osoby mobbingującej i sytuacji mających postać mobbingu należy podchodzić ostrożnie- przestrzega specjalistka. - Mobber może wytoczyć powództwo o naruszenie jego dóbr osobistych. Dlatego ważne jest, aby robić to tylko po to, aby dochodzić swoich własnych praw i udowodnić mobbing zwłaszcza, że często to jedyny sposób. Należy pamiętać, że takiego nagrania nie można rozpowszechniać, nie można publikować w mediach społecznościowych, nie można rozsyłać wśród znajomych, czy innych studentów. Należy zachować takie nagranie wyłącznie dla siebie, swojego prawnika i sądu, ewentualnie dla władz uczelni, aby wykazać, że do mobbingu doszło. Należy także pamiętać, aby nagrywać rozmowy lub sytuacje, których się jest uczestnikiem. Nie należy nagrywać innych osób z ukrycia, bez naszego udziału. 

Adwokat Piątkowska dodaje, że studenci mają prawo do nauki i pracy w bezpiecznym środowisku, prawo do równego traktowania oraz prawo do składania skarg na przypadki mobbingu do władz uczelni, które powinny niezwłocznie zareagować. Jeżeli władze nie reagują, można zgłosić i nagłośnić sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy, oraz różnych stowarzyszeń zajmujących się mobbingiem jak np. Krajowe Stowarzyszenie Antymobbingowe, a także bronić swych praw przed sądem, składając pozew o naruszenie dóbr osobistych. 

Marianna Fijewska-Kalinowska

Fot: Pielęgniarki na odziale PAP/Jakub Kamiński










Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj22 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Rozmaitości