W Sejmie są już trzy projekty ustaw, które mają znaczenie ograniczyć dostęp do e-papierosów. Proponowane zmiany budzą jednak duże emocje i kontrowersje, zwłaszcza w kontekście podejrzeń o wpływy koncernów tytoniowych na proces legislacyjny.
Poseł Jan Cieszyński wystąpił do CBA nawet z wnioskiem o objęcie całego procesu legislacyjnego tarczą antykorupcyjną.
Za przygotowanie zmian odpowiadają Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Finansów. Resort finansów skupił się głównie na podwyżkach akcyzy, natomiast resort zdrowia, kierowany przez Izabelę Leszczynę, przygotował projekty mające ograniczyć dostęp do e-papierosów. Co ciekawe, propozycje te znacząco różnią się od wcześniejszych politycznych zapowiedzi.
Spotkanie Kosiniaka-Kamysza z prezesem Philip Morris
W październiku 2024 roku wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz spotkał się z prezesem Philip Morris International, Jackiem Olczakiem. Spotkanie to miało miejsce w trakcie prac nad ustawą antytytoniową, co wywołało kontrowersje i pytania o potencjalny lobbing. Kosiniak-Kamysz podkreślał, że rozmowa dotyczyła m.in. kwestii bezpieczeństwa oraz inwestycji amerykańskich firm w Polsce, a tematy legislacyjne nie były poruszane. Jednak brak oficjalnych informacji o spotkaniu na stronach rządowych oraz jego zbieżność z działaniami ministerstw kierowanych przez PSL, dążącymi do opóźnienia wdrożenia unijnej dyrektywy zakazującej aromatów w podgrzewanych wyrobach tytoniowych, budziły wątpliwości co do przejrzystości procesu legislacyjnego. Od zapowiedzi do rzeczywistości – dlaczego projekty ustaw się zmieniły?
Niemal rok temu minister Leszczyna, występując w TVP Info, deklarowała, że przygotuje ustawę całkowicie zakazującą sprzedaży e-papierosów. Twierdziła wówczas, że premier Donald Tusk popiera taką decyzję.
Katarzyna Sójka, posłanka PiS i była minister zdrowia, przyznaje, że słyszała o mailu rozesłanym do posłów, ale nie miała go w rękach.
W konsekwencji Ministerstwo Finansów wyręczyło Ministerstwo Zdrowia i nałożyło prohibicyjną stawkę akcyzy na wszystkie e-papierosy, nie tylko jednorazowe.
Nowe regulacje – komu zaszkodzą, komu pomogą?
Polski rząd wprowadza przepisy, które znacząco ograniczają dostępność e-papierosów, podczas gdy tradycyjne papierosy i podgrzewacze tytoniu pozostają na rynku. Od 1 marca 2025 roku akcyza na płyny do e-papierosów wzrośnie o 75%, co spowoduje znaczny wzrost ich cen, Dodatkowo planowany jest zakaz sprzedaży online i w automatach.
Dla porównania, tradycyjne papierosy również objęte są wzrostem akcyzy, ale ich sprzedaż nie zostaje poddana dodatkowemu ograniczeniu, co powoduje, że pozostaną bardziej dostępne niż e-papierosy. Podgrzewacze tytoniu, mimo podwyżek, nadal będą mniej restrykcyjnie regulowane.
Krytycy tych zmian wskazują, że e-papierosy – uważane przez część ekspertów za mniej szkodliwą alternatywę dla tradycyjnego palenia – mogą stać się trudniej dostępne, a konsumenci mogą wrócić do klasycznych papierosów, które pozostaną stosunkowo tańsze i szerzej dostępne.
Walka z nałogiem
Do tych obaw odnosi się psycholog i psychoterapeuta Dominika Mastalerz, która zwraca uwagę na psychologiczne aspekty rzucania palenia.
- Palenie, jak każdy nałóg, jest szkodliwe. Tutaj panuje pełna zgoda. - mówi Salon24 Mastalerz. - W mojej pracy opieram się przede wszystkim na twardych, naukowych danych, ale jednocześnie podążam za pacjentem, bo tak podpowiada mi doświadczenie. A pacjenci często mają własne przekonania i poglądy. - Moją rolą nie jest analiza chemiczna zawartości różnych „papierosów”, ale pomoc w wyjściu z nałogu. Jeśli więc pacjent mówi, że w przestaniu palenia pomoże mu przejście na papierosy elektroniczne, zawierające olejki, to akceptuję to jako element odchodzenia od uzależnienia. - podsumowuje terapeutka.
Kwestią e-papierosów zajęło się też Centers for Disease Control and Prevention (CDC), agencja rządu federalnego USA. CDC zajmuje się zapobieganiem chorobom i monitorowaniem zagrożeń zdrowotnych. W artykule z początku tego roku „Palenie i używanie tytoniu” CDC podkreśla, że „nie ma bezpiecznych wyrobów tytoniowych, w tym e-papierosów”, ale zaznacza również, że „e-papierosy mogą przynieść korzyści dorosłym, którzy palą i nie są w ciąży, jeśli są używane jako kompletny substytut palonych wyrobów tytoniowych”.
Podczas prac Komisji Zdrowia posłowie próbowali dowiedzieć się, dlaczego przesłane do Sejmu projekty ustaw tak bardzo odbiegają od pierwotnych zapowiedzi i blokują tylko niektóre wyroby tytoniowe. Parlamentarzyści chcieli o to zapytać minister Leszczynę, jednak ta nie pojawiła się na obradach komisji. Pytania zostały zaprotokołowane i posłowie mają otrzymać na nie pisemne odpowiedzi. Polityczne rozgrywki i podejrzenia o lobbing
Dorota Niedziela, posłanka KO, również zwraca uwagę na możliwe wpływy lobbystów:- - Nam ustawę „tytoniową”, słyszałam o różnych sytuacjach, które miały miejsce w związku z pracami nad nią. Jestem doświadczoną posłanką, więc wiem, że na polityków czy urzędników mogą być stosowane różne metody przekonywania (nacisku). Lobbyści? Od lat powtarzam, że powinni działać z podniesioną przyłbicą, abyśmy dokładnie wiedzieli, czyje interesy reprezentują i uwzględnić bądź nie ich propozycje.”
Marek Sawicki, który od ponad 35 lat nie pali papierosów, widzi problem nie w zmianach legislacyjnych, a w działaniu Ministerstwa Edukacji i ministry Barbary Nowackiej.
-Takie dywagacje i regulacje ustawowe, które coś ograniczają lub zakazują, nie mają najmniejszego sensu. One nic nie dadzą. Parlament zakazuje jednych używek, a w obiegu są już następne. Przepisy nie nadążają za zmianami. Powinno się stawiać większy nacisk na edukację. Tylko wtedy coś osiągniemy. – uważa Sawicki.
-Jeśli młodzi nie mają zainteresowań, jeśli nie mają perspektyw zaspokojenia tych zainteresowań, to sięgają po to, co jest szkodliwe. - dodaje polityk PSL. Proces legislacyjny pod znakiem zapytania
Poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek ostro krytykuje sposób, w jaki procedowana jest ustawa.
- Proces tworzenia tej ustawy oceniam bardzo, bardzo krytycznie. Informacje, które zostały ujawnione – w tym przede wszystkim na temat działań lobbystów – powinny skutkować dyskwalifikacją całego procesu legislacyjnego. - mówi Salon24 Płaczek. - Powinny, ale tak się nie stanie.
- Premier Donald Tusk wie przecież o wszystkich wątpliwościach – sam go o nich oficjalnie poinformowałem. A skoro jemu one nie przeszkadzają, to oznacza, że nikt w partii rządzącej nawet nie piśnie” – zauważa Płaczek.
Mariusz Kowalewski, Tomasz Wypych, MT
Fot: Posiedzenie Sejmu, Kancelaria Sejmu, Facebook
Komentarze
Pokaż komentarze (21)