Komitet referendalny SOS Wrocław, który zbiera podpisy pod wnioskiem o odwołanie prezydenta Jacka Sutryka sugerują, że policja może być inspirowana politycznie i dlatego regularnie legitymuje wolontariuszy. W poniedziałek pod komisariatem policji przy ul. Trzemeskiej zorganizowano konferencję prasowa ten temat. Dla Salonu24 z Wrocławia pisze Marcin Torz.
Piotr Uhlem z SOS Wrocław twierdzi, że działania policji są niesprawiedliwe i budzące wątpliwości. Okazuje się bowiem, że w ciągu 24 godzin czterokrotnie funkcjonariusze legitymowali bądź sprawdzali wolontariuszy.
Policja zakłócą działania przeciwników Sutryka?
- Nie chcemy robić z tego afery i szanujemy pracę funkcjonariuszy, ale zaczyna to wyglądać nieciekawie. To działania, które mają na celu zakłócanie naszej pracy i utrudnianie korzystania z naszych praw konstytucyjnych, a tym jest aktywny udział w procesie wyborczym, który wymaga zebranie określonej liczby podpisów. Ze zdziwieniem przyjmujemy fakt, że policja aktywnie działa przeciwko wolontariuszom zbierającym podpisy. Chciałbym przypomnieć, że działania wolontariuszy są chronione prawem a zakłócanie przebiegu wyborów narusza artykuł 249 kodeksu karnego - dodaje Paweł Nogal z SOS.
Sylwia Samstyko, kolejna osoba zaangażowana w referendum, mówiła, że w niedzielę podczas zbierania podpisów przy targowisku na Dworcu Świebodzkim była świadkiem dziwnej interwencji policyjnej.
- Policjanci wysiedli z radiowozu, podeszli do kolegi zbierającego podpisy i poprosili o dokumenty. Wokół nas zrobiło się zamieszanie, ludzie pytali: “czego oni od nich chcą? Oni tylko zbierali podpisy”. Nasuwa mi się to pytanie: “dlaczego?”. Tym bardziej, że parę metrów dalej zbierano podpisy pod kandydaturą Rafała Trzaskowskiego, ale w stosunku do tamtych wolontariuszy nie podejmowano interwencji. Czyżby nasze czerwone kamizelki SOS Wrocław działały na kogoś jak płachta na byka? - zastanawia się Samstyko.
Cztery interwencje policji w ciągu doby
Piotr Uhle: - W ciągu 24 godzin mieliśmy cztery interwencje policji, w tym trzy w jednym punkcie w zaledwie półtorej godziny. Mamy wątpliwości, czy te interwencje zostały przeprowadzone poprawnie, ponieważ policjanci nie posiadali imienników (identyfikatorów), nie przedstawiono nam podstawy prawnej.
Dodaje, że tydzień temu SOS zgłosił groźby karalne kierowane pod adresem wolontariuszy. - Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnego kontaktu, żadnego zainteresowania, nikt się tą sprawą nie zajął. Policja zamiast chronić naszych wolontariuszy, postanowiła nas prześwietlać. Czy o to chodziło prezydentowi Sutrykowi, kiedy mówił że inicjatorów referendum należy prześwietlić? - pyta Uhle.
- Czy były w naszej sprawie ingerencje ze sprawy Komendy Wojewódzkiej, Komendy Głównej czy nawet MSWiA? Nie jest tajemnicą, że dobrze się znają i często spotykają ze sobą Jacek Sutryk oraz minister Tomasz Siemoniak, któremu podlega Policja. Gdyby taka ingerencja miała miejsce, byłby to absolutny skandal - dodaje Piotr Uhle.
Interesujące, że w jednym z przypadków policja została poinformowana przez... straż miejską. Czyli służbę, która podlega prezydentowi Sutrykowi. - Zrobiliśmy tak dlatego, że po prostu nie mieliśmy wolnego patrolu, który mógłby się zając tą sprawą - tłumaczy Forysiak.
Fot. Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia/Facebook/policja
Marcin Torz
Inne tematy w dziale Społeczeństwo