Donald Trump nie gryzie się w język. Uderza po bandzie w Meghan Markle

Deportacje nielegalnych imigrantów

Pierwszy miesiąc prezydentury Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych upływa pod znakiem masowych deportacji nielegalnych imigrantów. Tysiące osób, które przebywają na terytorium Stanów Zjednoczonych bez odpowiedniej wizy, zostało zatrzymanych i odesłanych za granicę przez agentów rządowych. Jednak problem ten nie dotyczy tylko ubogich przestępców z niższych klas społecznych – od kilku tygodni amerykańskie media rozpisują się choćby o przypadku księcia Harry'ego, który od 2020 roku zamieszkuje USA wraz z żoną Meghan Markle.

Jak informuje Fundacja Heritage, wyklęty z rodziny królewskiej syn Karola III może przebywać na terytorium państwa nielegalnie, w związku z faktem, że publicznie przyznawał się do zażywania narkotyków. W świetle prawa jest to sytuacja, która przekreśla nadanie wizy: "Wnioskodawcy, którzy zostaną uznani za osoby uzależnione lub nadużywające narkotyków, są zdyskwalifikowani", głosi jeden z rozdziałów regulaminu agencji USCIS.

Zobacz takżePodatek katastralny na ratunek dla budżetu. Zapłaciliby go najbogatsi

Trump nie zostawił na Meghan suchej nitki

Mimo to 47. prezydent Stanów Zjednoczonych nie zamierza podejmować działań w sprawie deportacji Harry'ego. W rozmowie z New York Post Donald Trump oświadczył, że nie będzie ingerował w sytuację syna Karola III, uzasadniając to... Jego problemami małżeńskimi. Były prezydent ostro skrytykował Meghan Markle, określając ją jako "okropną" i sugerując, że książę znajduje się pod jej silnym wpływem.

- Nie chcę się tym zajmować, zostawię go w spokoju. Już i tak ma dość problemów z żoną. Jest okropna – stwierdził w swoim stylu Trump.