Fot: Jakub Kamiński/PAP
Fot: Jakub Kamiński/PAP

Zatrzaśnięta ze zwłokami, nakaz dotykania piersi – relacje studentów pielęgniarstwa

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Dwuznaczna nauka masażu piersi, wyzywanie od „pier*olonych studentek” czy zamknięcie na klucz w pokoiku ze zwłokami. To tylko niektóre historie z praktyk medycznych, którymi podzielili się studenci pięlęgniarstwa oraz ratownictwa.

- Chciałabym zainteresować panią problemami studentek i studentów studiów pielęgniarskich, mam dość wstrząsający materiał- takimi słowami rozpoczęła swoją wiadomość jedna z wykładowczyń pielęgniarstwa na kilku polskich uczelniach medycznych, która na razie woli pozostać anonimowa. Autorka wiadomości to osoba z dużym wykształceniem, ciesząca się autorytetem w środowisku pielęgniarskim oraz wśród studentów. Jak sama o sobie mówi, przeszła przez tresurę liceum medycznego i nie zgadza się, by tamta rzeczywistość miała miejsce dzisiaj. By studenci pielęgniarstwa podczas praktyk szpitalnych byli „tresowani i obrażani” przez nauczycieli prowadzących zajęcia, a to się niestety dzieje. 

Obejrzyj rozmowę Marianny Fijewskiej-Kalinowskiej z Tomaszem Wypychem:


„Za okłamywanie wykładowcy będą kary cielesne”

- Podczas praktyk studenci, zamiast być uczeni, są nagminnie przymuszani pod groźbą niezaliczenia zajęć do wykonywania obowiązków przy pacjencie, np. do karmienia, przewijania czy mycia, tymczasem student nie powinien w ogóle tego robić- mówi wykładowczyni. - Dopóki nie skończy studiów i nie uzyska prawa wykonywania zawodu, nie wolno mu wykonywać czynności przy pacjencie, ponieważ jest to niezgodne z prawem i od podkreślenia tego powinniśmy zacząć. 


Wykładowczyni postanowiła zachęcić grupę studentów do podzielenia się historiami, w których ich granice zostały przekroczone. Wspólnie spisali przykłady sytuacji oraz słowa, które padły w ich kierunku ze strony kadry medycznej. Z nadesłanych fragmentów wynika, że osoby, które powinny zajmować się studentami nie tylko pozwalają sobie na odzywki takie jak: „P*erdolone studentki, nic k*rwa same nie potrafią zrobić”, czy „Po ch*j się o wszystko pytają?”, ale również dopuszczają się poważnych nadużyć. Jedna ze studentek z uczelni znajdującej się w dużym mieście na południu Polski, opisała ćwiczenia z przedmiotu „badania fizykalne”. Prowadzący miał nauczyć studentów badania piersi, by wykryć ewentualne zmiany nowotworowe u pacjentek. Zamiast nauczać na manekinach, którymi dysponują uczelnie, postanowił poprosić studentki, by przyszły w stanikach sportowych i ćwiczyły badanie na własnych piersiach podczas jego zajęć. Ponadto, gdy zauważył, że jedna ze studentek ma na sobie stanik inny niż zalecany przez niego, powiedział: „Za okłamywanie wykładowcy będą kary cielesne”. 

Wszystkie przesłane do nas przykłady prezentujemy w ostatnim akapicie tekstu.

Zamknięta w pokoiku ze zwłokami 

Po rozmowie z autorką maila postanowiłam zgłosić się do studentów medycznych, z którymi mam kontakt i zapytać o ich doświadczenia. Jedna ze studentek ratownictwa, z którą miałam przyjemność przeprowadzać kilka wywiadów (jest to osoba bardzo dobrze wykształcona, która uzupełnia swoją wiedzę dodatkowym kierunkiem) nadesłała do naszej redakcji następującą historię:

"Nigdy nie spotkałam się z nieodpowiednim traktowaniem ze strony ratowników, ale pielęgniarki wobec nas zachowują się okropnie. Podczas praktyk cały dzień spędziłam na internie i żadna z pielęgniarek nie chciała nam nic pokazać, niczego nas nauczyć, a oddziałowa darła się na mnie, że nic nie robię i kazała, cytuję: „zapierdalać”, pomimo tego, że nikt nie chciał z nami pracować. W końcu wysłała mnie i salową do „ogarnięcia” ciała i dla żartów zamknęła mnie tam w małym pokoiku. Nie wiedziała, że pracowałam już na oddziale covidowym i byłam odporna na widoki zwłok. Siedziałam tam w sumie około 15 - 20 minut. Potem ktoś z oddziału, niby to przypadkiem, przekręcił kluczyk i wyszłam. A jak wyszłam, to była beka całego oddziału. Wszyscy się śmiali, nikt nic nie powiedział, nie skomentował tego. Źle zniosłam ten oddział, przez tę atmosferę płakałam, choć nie mam do tego skłonności. Zadzwoniłam do mojego opiekuna praktyk i pozwolił mi już tam nie chodzić. Osoba, o której mówię to koordynatorka świadczeń pielęgniarskich na warszawskiej uczelni o inicjałach W. S. Jest oddziałową i jednocześnie wykładowczynią, bez praktyk u niej nie zalicza się semestru. „Nie ma szczania, zapierdalaj!”- powiedziała kiedyś do mnie, stojąc zresztą przy dyrektorze szpitala. 

O historiach studentów oraz o przekraczaniu granic przez osoby prowadzące praktyki w szpitalach i na zajęciach medycznych rozmawiam w najnowszym odcinku „Tłumaczymy, jak się nie poddać” z dziennikarzem Salon24 Tomkiem Wypychem. Tomek to absolwent nie tylko dziennikarstwa ale również medycyny. Pracował m.in. jako koordynator procesu restrukturyzacji placówek medycznych. 


- To, co powiem, może zabrzmieć śmiesznie, bo szpitale są wyposażone w sprzęty za miliony złotych, a to, czego często brakuje to zwykłe, oklejone taśmą pudełko po butach, żeby każdy do takiego pudełka mógł wrzucić swoją uwagę. Komisja złożona z przedstawicieli różnych zawodów w szpitalu oraz z praktykantów powinna wspólnie się spotykać i czytać wszystkie uwagi, a potem podejmować odpowiednie działania - powiedział Tomasz Wypych. 

Wszystkich naszych czytelników, którzy są lub byli studentami kierunków medycznych i chcą podzielić się swoimi doświadczeniami, a także osoby wykładające na kierunkach medycznych bądź nadzorujące praktyki medyczne, które chcą podzielić się swoją perspektywą, zachęcamy do kontaktu.

Opowiedzcie nam swoje historie: sekretariat@salon24.pl  

„Idą księżniczki i żadna ani be, ani me, ani wyliż rzyć”

Wszystkie cytaty oraz opisy sytuacji nadesłane i zebrane przez panią wykładwczynię prezentujemy tutaj:

„Ja p*erdole, te studentki teraz…” ; „P*erdolone studentki, nic k*rwa same nie potrafią zrobić.” ; „Po ch*j się o wszystko pytają?”– powiedziały do siebie pielęgniarki zabiegowe z chirurgii w dużym mieście na południu Polski. 

"No to macie pecha.” – powiedziała podczas zaliczenia prowadząca zajęcia o inicjałach B. K. P. w Centrum Symulacji Medycznej w dużym mieście na południu Polski, gdy studenci zgłaszali jej niepewność prawidłowego działania sprzętu, który miał być używany podczas zaliczenia. Po tym, nie sprawdzając działania sprzętu, prowadząca przeprowadziła zaliczenie na ocenę.

„Wy do pomiaru glukozy?! Absolutnie! Przebierać pampersy!”- powiedział magister, specjalista pielęgniarstwa geriatrycznego w dużym mieście na południu Polski. 


„Może to nie ciśnieniomierz ma słabe baterie, tylko ty słabo mierzysz.” – powiedziała pielęgniarka oddziałowa o inicjałach A.S. z chirurgii w dużym mieście na południu Polski. 

„Wy tu jesteście tylko od karmienia (pacjentów).” – powiedziała pielęgniarka zabiegowa z chirurgii, w małym mieście na południu Polski. 

,,Mało wam zostało, wytrzymajcie jeszcze trochę”- powiedziała koordynatorka praktyk pielęgniarskich o inicjałach B. K. P. do studentek, które zgłaszały jej zachowanie mobbingujące wobec nich przez prowadzącą zajęcia w przychodni w dużym mieście na południu Polski.

„Idą księżniczki i żadna ani be, ani me, ani wyliż rzyć”- powiedziały do siebie pielęgniarki zabiegowe z chirurgii w dużym mieście na południu Polski. 

Podczas zajęć praktycznych w szpitalu studentka została oskarżona przez pielęgniarkę odcinkową o złamanie ręki pacjentce chorej na nowotwór. Po analizie sytuacji okazało się, że oskarżona studentka nie miała możliwości, by złamać kończynę pacjentce, ponieważ nie miała z nią nawet wystarczającego kontaktu. W związku z tym oskarżająca ją pielęgniarka była oburzona, że studentka jest bezczelna, ponieważ postanowiła się bronić. Nie przeprosiła za swoje zachowanie, lecz komentowała ,,roszczeniową” postawę studentki oraz całej grupy. Sytuacja miała miejsce na oddziale internistycznym w dużym mieście na południu Polski.  

„A co ty pościel zmieniasz? Przecież od czego są studentki?” – powiedziała salowa do drugiej salowej, w dużym mieście na chirurgii, na południu Polski. 

„Proszę zdezynfekować rękawiczki, jak chodzicie od pacjenta do pacjenta, a nie zmieniać. Nie mamy ich tutaj aż tyle.” ; „Pani to niech się już lepiej nie pogrąża.” – powiedziała adiunkt dydaktyczny o inicjałach J.W. z pediatrii w dużym mieście na południu Polski. „Ja na Pani miejscu miałabym ciśnienie 200…”- powiedziała J.W. po tym, jak studentki mierzyły sobie ciśnienie, po wcześniejszych negatywnych komentarzach ze strony prowadzącej. 

„ Za okłamywanie wykładowcy będą kary cielesne”- powiedział prowadzący ćwiczenia z przedmiotu badania fizykalne o inicjałach D.B w dużym mieście na południu Polski. Studentka nie przyznała się wcześniej prowadzącemu, że posiada na sobie stanik sportowy konieczny do przeprowadzenia instruktażu badania fizykalnego. 

„Wasze zachowanie już zachodzi o skrajny debilizm.” – powiedziała adiunkt dydaktyczny o inicjałach W.S. w dużym mieście na południu Polski. 

„A wiecie od czego jest ta flaszka? Niech pani im powie, bo oni tu nic nie wiedzą.” – powiedziała prześmiewczo do pacjentki adiunkt dydaktyczny o inicjałach B.S. na chirurgii w dużym mieście na południu Polski.  

„Wszystkie wasze deficyty będą się za wami ciągnąć, jak smród po gaciach.”; „Nikt was nie będzie bronił. Czas na wasze wychowanie dawno mieli wasi rodzice.” – powiedziała asystentka dydaktyczna o inicjałach A. S. z neurologii w dużym mieście na południu Polski. „ Nie interesuje mnie, czy Pani rozmawiała czy nie. Sprawiedliwie wszyscy oddają kartki.” – powiedziała A. S., wyrywając studentce kartkę z ręki podczas zaliczenia pisemnego. Pozwoliła przy tym, aby czas dokończenie miała tylko jedna, faworyzowana przez nią studentka.

,,Niektórzy są stworzeni do pielęgnacji (pacjentów), a niektórzy do wyższych celów” – powiedziała do studentów, wskazując na nich jako tych do pielęgnacji, a na siebie jako tą do wyższych celów, podczas wykładu prowadząca o inicjałach B.G. w dużym mieście na południu Polski. 

„Chcecie pracować w szpitalu czy warzywniaku?” – powiedział asystent dydaktyczny o inicjałach S. H. z neurologii w dużym mieście na południu Polski.

,,Ja bym to lepiej zrobiła niż wy!”, ,,Uwijajcie się szybciej, bo jak pójdziecie pracować to dopiero będzie problem!”, ,,Jestem na skraju wytrzymałości!” – krzyczała na studentki pielęgniarka odcinkowa, której pielęgniarka oddziałowa (o inicjałach T.H.) nakazała charytatywne zajmowanie się studentami za nią. Dodatkowo polecono studentom wykonywanie pracy u pacjentki, u której podejrzewano zakażenie bakterią Clostridium. Studentów nie poinformowano o niebezpieczeństwie, narażając ich zdrowie. Sytuacja miała miejsce na oddziale internistycznym w dużym mieście na południu Polski. 

„W ramach kary za wasze zachowanie, każdy z osobna przygotuję prezentację na minimum 100 slajdów z badań przesiewowych”- powiedziała dr n. farm. o inicjałach I.M-P, adiunkt badawczo-dydaktyczny z zakładu promocji zdrowia w dużym mieście na południu Polski. 

,,Ja pani podłączę kroplówkę, bo na studentki będziemy wieczność czekać.”- powiedziała pielęgniarka odcinkowa z oddziału internistycznego w dużym mieście na południu Polski, gdy studentka zakładała rękawiczki jednorazowe, aby tę czynność wykonać prawidłowo. 

„Pacjentka miała krojone flaki, a wy nie wiecie, co oznacza czerwona kreska na karcie gorączkowej? No po prostu totalne NEMO”- powiedziała w obecności pacjentek adiunkt dydaktyczny o inicjałach B.S. na chirurgii w dużym mieście na południu Polski. 

„Ale po co wam ten stetoskop?! Nie bawcie się w lekarzy”- powiedziała pielęgniarka oddziałowa z chirurgii o inicjałach A.S. w dużym mieście na południu Polski. „Wypad z mojego fotela”- powiedziała A. S. do studentki, która siedziała na krześle w dyżurce pielęgniarskiej.

,,Jak chce pani dostać ocenę niedostateczną z praktyk, to może pani iść.”- powiedziała prowadząca praktyki o inicjałach M.B. do studentki, która zapytała, czy może wrócić do grupy po wykonaniu EKG i po dezynfekcji sprzętu.

„Posprzątajcie to…tam jeszcze dokładniej wycieraj”- mówiła osoba pracująca w dużym mieście na południu Polski w zakładzie gerontologii i pielęgniarstwa geriatrycznego o inicjałach B.B-Ż, stojąc nad studentką i wskazując palcem stolec pacjenta leżący na podłodze. „Ale nie tłumaczcie pacjentce, co robicie bo ona i tak nic nie zrozumie i wam nie pomoże, to trzeba szybko i na siłę zrobić i ją przenieść”- powiedziała B.B-Ż. „Wytrzyj pacjentkę jednym listkiem papieru (toaletowego), a nie marnujesz dziesięć”- powiedziała B.B-Ż.

„Czy Panie są poważne mówić w tak infantylny sposób do pacjenta, oni mają dużo większe doświadczenie życiowe niż wy”- powiedziała asystentka dydaktyczna o inicjałach A. K- K. pracująca w dużym mieście na południu Polski w zakładzie gerontologii i pielęgniarstwa geriatrycznego. Po tej wypowiedzi podeszła do pacjenta mówiąc: „Odkryję kołderkę i poproszę rączkę bo pobierzemy sobie krewkę na badanka”. 

Marianna Fijewska - Kalinowska

Fot: Pielęgniarki na oddziale pediatrycznym. Zdjęcie ilustracyjne, Jakub Kamiński/PAP

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj12 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo