Marcin „Różal” Różalski po raz kolejny pojawił się na gali Strike King, ale tym razem nie jako zawodnik, a trener. W rozmowie z Salon24.pl opowiedział o emocjach związanych z nową rolą, ocenił poziom organizacji, a także zdradził, co robi na sportowej emeryturze. Jednak największe emocje wzbudził temat potencjalnego powrotu do ringu – czy legendarny fighter jeszcze raz zawalczy?
Marcin Różalski: Oficjalnie skończyłem, ale…
Podczas rozmowy Różalski przyznał, że nie zamknął całkowicie drzwi do powrotu na ring. Choć oficjalnie zakończył karierę zawodniczą, to wciąż trenuje i utrzymuje wysoką formę.
– Ja skończyłem oficjalnie karierę zawodniczą, ale nie sportową. Sportowcem jestem cały czas aktywnym, cały czas trenuję, cały czas muszę być w bardzo wysokiej formie – podkreślił.
Były mistrz KSW nie ukrywa, że wciąż tkwi w nim duch wojownika. Przyznaje, że jeśli pojawi się odpowiedni przeciwnik, to może być mu trudno odmówić.
– Jest dużo takich zawodników, którzy trenują i też jeszcze by tam się może chcieli po****ać. No to wtedy, wiesz, nie wiem, czy będę potrafił powiedzieć nie – dodał. Podkreślając, że jedno nazwisko przedstawił właścicielowi federacji Strike King, Bartoszowi Bartrze.
(Dalszy ciąg artykuł pod materiałem wideo)
Obejrzyj całą rozmowę Mateusza Pacaka z Marcinem "Różalem" Różalskim:
Różalski jako trener – emocje większe niż w walce?
Podczas gali Strike King w Trzebnicy, Różal pełnił rolę trenera i sekundanta swojego podopiecznego Patryka Cioska, który po 3 rundach mocnego pojedynku wygrał na punkty z Jakubem Zimochem. Jak sam przyznał, nie zawsze miał nad nim pełną kontrolę.
Podsumowanie gali Strike King w Trzebnicy:
– Mimo tego, że prowadzę go od dziecka i wszystkiego go nauczyłem, ustalałem z nim koncepcję, go przygotowałem, to wszystko zj**ał. Wszystko zj**ał, co mieliśmy przygotowane i na szczęście w trzeciej rundzie się obudził – skomentował w swoim stylu.
Trenerka daje mu ogromną satysfakcję, ale nie zastępuje adrenaliny związanej z walką.
– Jeżeli miałbym do wyboru dwie rzeczy: być w ringu lub koło ringu, to wolę być w ringu. Wtedy mam wpływ na to, co się dzieje – wyjaśnił.
Kondycja kickboxingu w Polsce
Różal nie ukrywa, że nie wszystkie kierunki, w jakich rozwijał się sport, są dla niego satysfakcjonujące. Jego zdaniem za dużo federacji i źle obsadzonych gal spowodowało, że kickboxing i MMA straciły na prestiżu.
– Sport dlatego jest postrzegany tak, jak jest, bo sport sam sobie strzelił w kolano w pewnym momencie – ocenił.
Jednocześnie docenił pracę organizatorów Strike King, którzy – jak mówi – mają dobre kontakty w świecie sportów walki i mogą wnieść nową jakość.
– Bartek i Tomek (Batra i Sarara, organizatorzy Strike King - red.) robią mega robotę. To są kickbokserzy z krwi i kości, także wiedzą, co ugryźć. Mają bardzo duże znajomości, no bo samo to, że dzisiaj na gali jest Andy Souwer, Tomek ma kontakty z Ernesto Hoostem – to daje im możliwości – mówił Różalski.
Życie po sportowej karierze – co robi Różal?
Różalski nie tylko trenuje i prowadzi zawodników, ale też aktywnie działa na co dzień.
– Rano mam na 10:00 zajęcia, na 11:30 mam drugie zajęcia. Później ogarnąć całe moje stado psiaków, bo wiesz, że ja mieszkam na wsi, czyli zawsze coś mam do zrobienia – wyjaśnił. Marcin Różalski ze swoją partnerką Martą Kwiatkowską od kilku lat prowadzą "Różaland" – miejsce, w którym schronienie znalazło bardzo wiele zwierząt.
Mimo że oficjalnie zakończył karierę zawodniczą, nie wyklucza, że jeszcze wróci na ring. Jak sam mówi – „oficjalnie skończyłem, ale kogo oszukam? Siebie. Komu zrobię krzywdę? Sobie”.
Rozmawiał Mateusz Pacak
Rozmowa z Marcinem "Różalem" Różalskim, fot. Salon24
Relacja z gali Strike King 4 w Trzebnicy:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo