- W naszym interesie jest to, żeby Kościół był fajną organizacją – twierdzi aktorka Renata Dancewicz. Chociaż sama jest ateistką, na antenie TVP opowiedziała o swoich pomysłach na naprawę polskiego katolicyzmu.
Paradoksalnie w ostatnich latach więcej na temat zmian w Kościele, niż sami katolicy mają do powiedzenia osoby niezwiązane z wiarą. Renata Dancewicz, aktorka znana z filmów jak "Diabelska edukacja", "Tato", czy "Deborah" i serialu "Na Wspólnej" zagościła w jednym w TVP w programie "Rozmowy niesymetryczne". Artystka wyjaśniła tam, że chociaż sama jest ateistką, głównie ze względu na feministyczne poglądy, uważa, iż Kościół powinien być "fajną organizacją". Sama ze wspólnoty odeszła przede wszystkim przez to, że jej zdaniem kobiety są w katolicyzmie deprecjonowane.
Feministka na przekór babci
– Myślę, że dzięki babci jestem feministką i niewierzącą, bo bardzo mnie ewangelizowała. To musiało wywołać odruch przekory. Moja babcia mieszkała na wsi i widziałam, jak wygląda tam życie kobiet i Kościoła (...) Jestem ateistką, która nie ma nic przeciwko temu, żeby Kościół miał swoją ważną rolę społeczną, bo taką powinien mieć. W naszym wspólnym interesie jest to, żeby Kościół był fajną organizacją – stwierdziła Dancewicz, twierdząc, że na wsiach Kościół nie ma żadnej konkurencji, która "zagospodarował sobie tych ludzi, tak samo, jak ojciec Rydzyk zadbał o ludzi wykluczonych, »mohery«".
Dancewicz poprze Trzaskowskiego. Ogłosiła w TVP
Na koniec wywiadu opowiedziała również, że w Polsce brakuje jej lewicy z prawdziwego zdarzenia. - [Lewica] powinna zajmować się tym, dlaczego nie ma u nas związków zawodowych z prawdziwego zdarzenia - stwierdziła. W najbliższych wyborach woli jednak postawić na kandydata Koalicji Obywatelskiej. - Nie wiem, na kogo zagłosuję, na pewno na kogoś z lewicy w pierwszej turze, a w drugiej na Trzaskowskiego, oczywiście - zadeklarowała w programie dziennikarki znanej z antypisowskich poglądów, Doroty Schnepf-Wysockiej.
O swoim braku wiary aktorka opowiedziała nieco więcej w jednym z poprzednich wywiadów dla "Plejady". Dancewicz wyjawiła, że już jako mała dziewczynka uważała, że Kościół niesprawiedliwie traktuje kobiety, co ostatecznie doprowadziło ją do odejścia ze wspólnoty.
– Ja, już jako mała dziewczynka, zrozumiałam, że nie wierzę w Boga i nie chcę być częścią Kościoła katolickiego. Zobaczyłam, jak niesprawiedliwie Kościół traktuje kobiety. One mają być służącymi i tyle. Na samym szczycie hierarchii są księża, którzy mają kontakt z Bogiem, później mężczyźni, a na samym końcu kobiety.
Fot. Renata Danciewicz i Dorota Schnepf-Wysocka/screen TVP INFO
Salonik24
Inne tematy w dziale Rozmaitości