Księżycowego Nowego Roku w Korei Południowej miało nie być. Kojarzył się ze zmurszałą przeszłością, z zabobonami, z nienaukowym podejściem do rzeczywistości. Tymczasem od ponad pięciu dekad święci triumfalny powrót i – co bardzo znaczące – napędza kolejne trendy konsumpcyjne w jednej z najbardziej dynamicznych gospodarek świata. O tym niezwykle ważnym święcie w Azji, pisze Agnieszka Smiatacz.
W tym roku Koreańczycy mogą dłużej poświętować. A to dlatego, że Księżycowy Nowy Rok wypada 29 stycznia, w środku tygodnia, a rząd koreański zdecydował się dorzucić jeden ustawowy dzień wolny, aby dać obywatelom trochę więcej czasu na odpoczynek. Rozpoczynający się rok księżycowy upłynie pod znakiem Węża i towarzyszącej mu energii drzewa, symbolizującej wzrost i napawającej mieszkańców Wschodniej Azji optymizmem względem poprawy perspektyw finansowych i gospodarczych.
Seol lub Seollal, jak nazywane jest to święto, zwyczajowo trwa trzy dni i oznacza przyjemną przerwę od obowiązków, połączoną z czasem spędzonym z rodziną, przyrządzaniem i spożywaniem tradycyjnych potraw, wspólnymi spacerami i wycieczkami, a nawet podróżami zagranicznymi. Do tego wszystkiego dochodzi poszukiwanie eleganckich zestawów prezentowych, które szczególnie wypada dać starszym członkom rodziny przy odwiedzinach. To też czas integracji rodzinnej i spotkań między najstarszymi i najmłodszymi; wnuczęta, ubrane w tradycyjne stroje, o poranku w Nowy Rok witają seniorów rodu głębokim ukłonem, a ci odwdzięczają się łakociami i kieszonkowym. A jednak tego wszystkiego mogło nie być.
Tradycja kontra nowoczesność
Kiedy pod koniec XIX-wieku Korea zaczynała się modernizować na wzór europejski, jedną z pierwszych ofiar reform miał paść kalendarz księżycowy, do tej pory powszechnie stosowany w kulturze koreańskiej i wyznaczający rytm zajęć rolniczych. Towarzyszył mu cały kalejdoskop tradycyjnych wierzeń, związanych z symboliką księżycowego horoskopu, w tym żywiołów i zwierząt, które patronowały dniom i poszczególnym latom.
Wielu zaciętych modernizatorów wierzyło, że trzeba pozbyć się balastu tradycji i wprowadzić kalendarz słoneczny – co też zrobiono w 1895 r. Nowy Rok wyznaczono na 1 stycznia, a ludność ganiono za próby celebracji tradycyjnych świąt, mimo że pewne zwyczaje funkcjonowały nieformalnie dalej, głównie na terenach wiejskich. Po podziale Półwyspu Koreańskiego na dwa państwa w 1948 r. początkowo oba systemy niechętnie patrzyły na praktykowanie „zmurszałych” i „nienaukowych” tradycji. Czas pokazał jednak, że pewne potrzeby ludzkie potrafią być silniejsze niż hasło „idzie nowe”. Kalendarz księżycowy wraz z towarzyszącymi mu głębokimi przekonaniami Koreańczyków o tym, w jakim rytmie funkcjonuje świat i jakie energie nim kierują, był zbyt mocno wpisany w koreańską tożsamość, aby można go było unicestwić ustawami. Wielu ludzi ze starszych pokoleń do tej pory oblicza datę urodzin według „starego” kalendarza, a „nowy” traktuje jako formalność związaną z organizacją pracy zawodowej.
Od połowy XX wieku, w dobie rozwoju gospodarczego, Korea Południowa powoli wróciła do tradycji związanych z kalendarzem księżycowym. Może trzeba to przypisać ludności wiejskiej, nadal żyjącej dawnym rytmem, a może koreańskim starszym kobietom, jak dobre wróżki pielgrzymującym do miast, w środku zimy, z domowym jedzeniem, by spędzić czas świąt z dziećmi pracującymi na co dzień w miejskich fabrykach. Chyba najbardziej przełomowy była decyzja niektórych przedsiębiorstw, które już od lat siedemdziesiątych pozwoliły pracownikom na wolne w Nowy Rok wypadający według kalendarza księżycowego, mimo że jeszcze wtedy formalnym świętem był 1 stycznia, do którego wówczas dołożono dwa dni wolnego (1-3 stycznia). Lektura ówczesnych gazet sugeruje jednak, że wbrew zaleceniom urzędników, mających nadzieję na ucięcie celebracji Księżycowego Nowego Roku wraz z rytuałami i „zabobonami” związanymi z odwiedzinami u szamanów i stawianiem horoskopów, ludzie nadal chcieli praktykować tradycję, która wraz z demokratyzacją Korei Południowej triumfalnie zawładnęła przestrzenią społeczną, wkraczając do miast i – uwaga – do galerii handlowych. Od 1989 roku “nowy”, słoneczny Nowy Rok zredukowany został do jednego dnia wolnego, a księżycowy zyskał dwa dodatkowe dni wolne.
Od niechcianej tradycji do święta konsumpcji
Być może najlepszym miernikiem tego zadziwiającego powrotu do źródeł (a może wytrwania w tożsamości) jest tradycja obdarowywania się prezentami na Księżycowy Nowy Rok. Wywodząca się po części z ofiar z płodów ziemi składanych duchom przodków, a częściowo ze zwyczajów na dawnym dworze królewskim Joseon, gdzie władca obdarowywał swych doradców kalendarzami, w czasach współczesnych przybiera postać eleganckich zestawów prezentowych, które można dostać w każdym domu towarowym, a nawet w sklepach całodobowych. Są one kwintesencją koreańskiego zmysłu praktycznego oraz jednoczesnego zapotrzebowania na to co piękne i wyjątkowe. Mówią też dużo o ścieżce, którą przebył koreański konsument od czasów mozolnego rozwoju gospodarczego aż do teraz, kiedy Koreańczycy szukają czegoś więcej, niż tylko dobrego produktu.
Wystarczy popatrzeć wstecz: po Wojnie Koreańskiej obdarowywano się produktami żywnościowymi, ponieważ większość obywateli żyła bardzo skromnie. W latach 60. klasa średnia zaczyna preferować paczki z będącym dobrem luksusowym cukrem (6- i 30-kilogramowe opakowania), olejem do smażenia, proszkiem do prania i mydłem. Od lat 70., gdy rusza industrializacja, zestawy prezentowe stają się bardziej wyrafinowane, ale nadal praktyczne: szynka konserwowa i tuńczyk w puszce w eleganckich, kolorowych pudełkach to hit prezentowy, który każdy chętnie kupuje rodzinie i znajomym.
Także dzisiaj koreańskie półki sklepowe uginają się od zestawów podarunkowych, które mogłyby zadziwić niejednego cudzoziemca: palety z indywidualnie pakowanymi owocami, których cena może przyprawić o zawrót głowy, zestawy szamponów i odżywek, suszona wołowina w paskach w wyrafinowanych pudełkach ze złotymi wstążkami; żeńszeń i zioła w różnych postaciach, fantazyjnie układane suszone ryby, kosmetyki, tradycyjne słodycze – to wszystko, na co zasadniczo można sobie pozwolić, ale opakowanie i cena czynią z tych codziennych przyjemności prawdziwą celebrację. Od lat 90. w dobrym tonie jest wręczyć komuś bony prezentowe do galerii handlowych, voucher do centrum masażu leczniczego lub tradycyjnej akupunktury, a nawet pakiet wycieczkowy, gdyż coraz bardziej liczy się doświadczenie niż po prostu towar wysokiej jakości. I taki jest Księżycowy Nowy Rok w Korei – barwny, radosny, przekorny w celebracji rdzennej tożsamości, rozkoszujący się bliskością rodziny i prezentami artystycznie zapakowanymi, pięknymi dla oka i wyrafinowanymi w bliskiej sercu prostocie. I tylko przychodzi westchnąć z zachwytem i zadziwieniem, że tak to teraz wygląda. I że się to święto “uchowało” przed unicestwieniem. Bo widać, że obok „zwykłej” świątecznej konsumpcji jest poszukiwanie nowych doświadczeń, zadbanie o relaks i indywidualne zaopiekowanie się potrzebami swoimi i swoich bliskich.
Koreańczycy z nadzieją czekają na wkraczający właśnie w progi ich domostw Nowy Rok, Rok Węża. Symbol Węża i związana z nim energia drzewa to dobry sygnał dla biznesu – perspektywa uporządkowania zagmatwanych spraw dzięki charakterystycznej dla tego znaku roztropności, a także szansa na stabilny wzrost i rozwój nowych możliwości (zwłaszcza dla startupów!) to ten rodzaj pozytywnej autoperswazji, która jest ludziom i przedsiębiorstwom dzisiaj bardzo potrzebna.
Agnieszka Smiatacz
Fot: Seul nocą/Pixabay
Inne tematy w dziale Polityka