Wojciech Granowski, członek Platformy Obywatelskiej, mąż wiceprezydent Wrocławia Renaty Granowskiej, dorabia po znajomości. Sytuacja jest wyjątkowo bulwersująca, bo ustaliliśmy, że mężczyzna ten – jeszcze niedawno prezes Śląska Wrocław Piłka Ręczna – ma umowę z… domem dziecka w Obornikach Śląskich. W tle samorządowe przyjaźnie - pisze Marcin Torz.
O Renacie i Wojciechu Granowskich jest ostatnio głośno. Para polityków opisywana jest w kontekście różnych afer, które łączy jedno: publiczne pieniądze.
Finansowe wątpliwości
Najpierw wyszło na jaw, że Renata Granowska wymieniła meble w gabinecie za ponad 50 tysięcy złotych.
Później opinię publiczną zbulwersowało, że Granowska jadła i piła we wrocławskich restauracjach (w tym tych luksusowych), wydając w nich 26 tysięcy złotych publicznych pieniędzy (płaciła służbową kartą).
Następnie okazało się, że Śląsk Wrocław Piłka Ręczna, klub w którym prezesem do niedawna był jej mąż Wojciech, dostaje ogromne publiczne pieniądze od gminy, w której wpływy (choćby wynikające z zajmowanego stanowiska) ma Granowska. A sam klub jest własnością stowarzyszenia Forza, które też jest dotowane przez gminę, a prezesem instytucji jest Paweł Rybczak, mąż Agnieszki Rybczak, przewodniczącej Rady Miejskiej Wrocławia. Cała czwórka to członkowie Platformy Obywatelskiej.
Opinia publiczna dowiedziała się też, że Renata Granowska po miesiącu pracy w urzędzie marszałkowskim (współrządzonym wtedy przez PiS) dostała 60 tysięcy złotych. Co ciekawe, do tej pracy przyszła po tym, jak przestała być wiceprezydentem Wrocławia pierwszej kadencji, a chwilę później była znowu wiceprezydentem, tym razem drugiej kadencji.
W końcu aktywiści miejscy z Akcji Miasto ujawnili, że Wojciech Granowski trafił do rady nadzorczej spółki komunalnej (zajmującej się śmieciami) z Jeleniej Góry, a w drugą stronę – do spółki Wrocławia – trafiła córka prezydenta Jeleniej Góry z PO.
Mąż liderki PO zarabia w sierocińcu
Teraz na jaw wyszła kolejna funkcja Wojciecha Granowskiego. Okazuje się, że ten członek PO dorabia sobie w… domu dziecka w Obornikach Śląskich (województwo dolnośląskie, powiat trzebnicki). Co tam robi? Nie do końca wiadomo, ale w teorii są to zadania z pogranicza marketingu i promocji. Dyrektorka placówki Kamila Żebroń nie chciała nam wyjaśnić, czym dokładnie zajmuje się mąż wrocławskiej liderki PO. Sam Granowski przyznał w rozmowie z nami, że zarabia tam 4000 złotych, a jego praca ma polegać na pozyskiwaniu różnych środków na rzecz podopiecznych sierocińca. Gdy zapytaliśmy, o co dokładnie chodzi, odpowiedział, że np. o organizowanie wycieczek na mecze Śląska Wrocław Piłka Ręczna (którego był prezesem).
W domu dziecka w Obornikach Śląskich mieszka 28 podopiecznych. Jak wynika z informacji na stronie placówki, najmłodsze mają po 6 lat. Połowa dzieciaków mieszka w samych Obornikach, a druga połowa w schronisku w sąsiednim Kuraszkowie, które ma osobną (nieliczną) administrację. Jak udało nam się ustalić, tam też Granowski zarabiał pieniądze – kilka tysięcy złotych miesięcznie. Zadania miał podobne co w Obornikach, trwało to kilka lat.
W obu tych instytucjach nie przelewa się. Dotowane publicznymi pieniędzmi placówki szukają więc wsparcia. W internecie można znaleźć apele o pomoc dla domu dziecka. Potrzebne było na przykład wsparcie finansowe w związku z remontem. „Pełnią szczęścia byłoby nowe wyposażenie pokoi, salonów i kuchni. Prosimy więc o wsparcie naszych dzieci” – czytamy na jednej ulotce. „Wspaniale spędzone chwile na wakacjach będą pełnią szczęścia dla naszych wychowanków” – czytamy na kolejnej, w której proszono o wpłacanie pieniędzy na kolonię dla dzieci.
A Granowski regularnie uszczupla budżet domu dziecka o 4 tysiące złotych...
Samorządowe przyjaźnie
Jak to możliwe, że mąż wiceprezydent Wrocławia, liderki lokalnej Platformy Obywatelskiej, dostał pracę w powiecie trzebnickim? To dobre pytanie, a odpowiedzią na nie może być zażyłość Renaty Granowskiej ze starostą powiatu trzebnickiego Małgorzatą Matusiak. Panie doskonale się znają, a ze zdjęć, które do nas dotarły, wynika, że ze starostą w świetnej komitywie jest również sam Wojciech.
Granowski w rozmowie z nami tłumaczył, że jego praca się broni i że „przyniósł” do domu dziecka więcej pieniędzy niż tam zarobił. Szczegółów jednak nie podał – mimo że w poniedziałek zadeklarował, że wyśle (do godziny 12.00) swoje szczegółowe stanowisko. Ostatecznie nie zrobił tego. Przestał też odbierać telefon. Gdy z nim rozmawialiśmy, zadaliśmy pytanie: czy nie uważa, że branie pieniędzy od domu dziecka jest po prostu czymś złym? - Za pracę dostaje się płacę – odpowiedział Granowski.
Marcin Torz
Na zdjęciu Małgorzata Matusiak przytula Wojciecha Granowskiego, po lewej Renata Granowska. Fot. Facebook
Inne tematy w dziale Polityka