Zamknięcie mostu Siennickiego zelektryzowało Gdańsk. Mieszkańcy dzielnic takich jak Stogi czy Przeróbka nie kryją swojego oburzenia. Choć władze miasta zapewniają, że decyzja podyktowana jest troską o bezpieczeństwo, wiele osób uważa, że straci na tym remoncie. Czy most rzeczywiście musiał zostać zamknięty w tak nagły sposób? Przyjrzyjmy się tej sprawie bliżej.
Most Siennicki – kluczowa przeprawa Gdańska
Most Siennicki to jeden z najstarszych mostów w Gdańsku, wybudowany w 1912 roku. Jego strategiczne znaczenie wynika z połączenia dzielnic Stogi, Przeróbka i Górki Zachodnie z centrum miasta. Przez dekady stanowił kluczowy punkt komunikacyjny, szczególnie dla mieszkańców Wyspy Portowej. Jednak czas i intensywne użytkowanie odcisnęły na nim swoje piętno. Mimo że był wielokrotnie remontowany, dziś znów jest w fatalnym stanie.
Jak wskazują badania przeprowadzone przez ekspertów z Politechniki Gdańskiej, przyczółki mostu zaczęły się przesuwać, co groziło poważnym zagrożeniem dla konstrukcji, dlatego zdecydowano o jego zamknięciu od najbliższego piątku i pilnym remoncie.
- Decyzja o zamknięciu mostu była konieczna, bo bezpieczeństwo mieszkańców jest dla nas priorytetem. Stan techniczny mostu pogarszał się szybciej, niż prognozowano, co wymusiło pilne działania - argumentowała prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Według władz miasta ponowne otwarcie mostu nastąpi latem 2027 roku. Na czas jego wyłączenia wprowadzone zostaną zmiany w komunikacji miejskiej. Na Stogi i Przeróbkę nie dojadą tramwaje. W ich miejsce zostanie uruchomiona zastępcza komunikacja autobusowa. Przewidywane są także czasowe wyłączenia ciepłej wody.
Zarzuty o zaniedbania i chaos informacyjny
Mimo zapewnień władz miasta, mieszkańcy i opozycyjni radni zarzucają władzom Gdańska brak odpowiedniego przygotowania do tej sytuacji. Poseł PiS Kacper Płażyński podczas konferencji prasowej stwierdził: „Decyzja o zamknięciu mostu zapadła nagle, a mieszkańcy zostali postawieni przed faktem dokonanym. Czy naprawdę nie było możliwości wcześniejszego przygotowania alternatywnych rozwiązań komunikacyjnych?”
Mieszkańcy również wyrażają swoje obawy. Podczas zorganizowanego przez władze miasta spotkania informacyjnego w Szkole Podstawowej nr 61 na Stogach sala była wypełniona po brzegi. Wiele osób wyrażało swoje niezadowolenie i frustrację. - Dlaczego dopiero teraz władze zaczynają działać? Czujemy się ignorowani i pomijani w decyzjach dotyczących naszej dzielnicy – mówiła pani Paulina ze Stogów.
Pan Marek z Przeróbki zaproponował wprowadzenie tymczasowej przeprawy promowej: „To rozwiązanie mogłoby być szybkie i skuteczne. Dlaczego nikt o tym nie pomyślał?”
Pan Andrzej z Przeróbki, ojciec dwójki dzieci uczęszczających do szkoły w Śródmieściu, mówi: „Od lat wiadomo, że ten most potrzebuje remontu. Dlaczego nikt nie pomyślał o alternatywnym przejściu dla pieszych i rowerzystów? Teraz dzieci muszą korzystać z objazdów, które wydłużają drogę do szkoły o kilkadziesiąt minut.”
Z kolei pani Joanna ze Stogów dodaje: „Zamknięcie mostu to dla nas katastrofa. Brak kładki dla pieszych i rowerzystów to ogromny problem. Czujemy się odcięci od reszty miasta.”
Reakcje władz miasta
Władze Gdańska zapewniają, że robią wszystko, aby złagodzić skutki zamknięcia mostu. Wiceprezydent Piotr Grzelak poinformował, że na najbliższej sesji Rady Miasta zostaną zabezpieczone środki na remont mostu, którego koszt szacowany jest na 30 milionów złotych. - Pracujemy nad uruchomieniem zastępczej komunikacji autobusowej, a także nad planami kładki pieszo-rowerowej. Niestety, jej budowa wymaga czasu i współpracy z wojskiem – powiedział Grzelak. Wiceprezydent Gdańska zapewnił, że wszystkie propozycje mieszkańców będą analizowane.
Prezydent Aleksandra Dulkiewicz podkreślała, że decyzja o remoncie mostu była poprzedzona wielomiesięcznymi analizami. - Stan techniczny mostu monitorowany był regularnie przez naukowców z Politechniki Gdańskiej. Z końcem ubiegłego roku otrzymaliśmy wyniki badań, które jednoznacznie wskazały na konieczność zamknięcia obiektu – mówiła prezydent.
Argumenty władz nie przekonywały mieszkańców, przedstawicieli gdańskiego ratusza wielokrotnie wygwizdano podczas spotkania.
Głosy ekspertów
Eksperci podzielają obawy mieszkańców dotyczące nagłości decyzji, ale przyznają, że zamknięcie mostu było nieuniknione. Dr Michał Kowalski z Politechniki Gdańskiej wyjaśnia: „Przyczółki mostu były w stanie krytycznym, a dalsze użytkowanie mogło doprowadzić do katastrofy budowlanej. Rozumiemy frustrację mieszkańców, ale bezpieczeństwo musi być priorytetem.”
Z kolei Igor Strzok, były Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, wskazuje na długotrwałe zaniedbania w utrzymaniu mostu: „Proces destrukcji elementów mostu rozpoczął się wiele lat temu. Już w latach 80. dochodziło do nieprzemyślanych przebudów, które miały wpływ na obecny stan konstrukcji.”
Zmiany w komunikacji i plany na przyszłość
Na czas remontu mostu władze miasta wprowadziły zmiany w organizacji ruchu. Tramwaje zostały zastąpione autobusami linii T8, a kierowcy muszą korzystać z objazdów przez most wantowy i tunel pod Martwą Wisłą. „Rozumiemy, że to utrudnienia, ale staramy się minimalizować ich wpływ na życie mieszkańców” – podkreśla Piotr Grzelak.
Mieszkańcy jednak narzekają na brak koordynacji. Pani Agata z Górek Zachodnich mówi: „Autobusy już są przepełnione, a korki na objazdach są nie do zniesienia. To wszystko mogło być lepiej zaplanowane.”
Władze Gdańska zapowiadają, że most Siennicki zostanie ponownie otwarty latem 2027 roku. Do tego czasu mieszkańcy mają nadzieję na poprawę tymczasowych rozwiązań komunikacyjnych i większy dialog ze strony magistratu. Jak mówi pan Tomasz ze Stogów: „Chcemy być traktowani poważnie. To my na co dzień zmagamy się z konsekwencjami tych decyzji.”
Most zostanie zamknięty w piątek ok. godz. 20 dla ruchu tramwajowego, a dwie godziny później nie będą mogli już niego skorzystać kierowcy, rowerzyści ani piesi.
red.
Na zdjęciu Most Siennicki w Gdańsku, fot. Wikipedia
Inne tematy w dziale Społeczeństwo
