Niechlubny wynik Warszawy na tle stolic Europy. Wyprzedziła nawet Berlin

Wrocław najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce

Wrocław uplasował się na 44. miejscu w światowym zestawieniu i tym samym najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce . Kierowcy we Wrocławiu spędzają w korkach średnio 107 godzin rocznie, co oznacza, że przejechanie 10 kilometrów w godzinach szczytu zajmuje niemal pół godziny. Poznań (68. miejsce) i Łódź (84. miejsce) znajdują się na "polskim" podium rankingu – mieszkańcy tych miast tracą w korkach odpowiednio 106 i 110 godzin rocznie.

Wśród innych zakorkowanych polskich miast znalazły się: Kraków (105.), Warszawa (121.), Bydgoszcz (124.), Trójmiasto (125.), Szczecin (135.) i Lublin (166.). Mniejsze miasta, takie jak Białystok, Bielsko-Biała i Katowice, również trafiły do zestawienia, ale wypadają korzystniej pod względem czasu spędzanego w korkach.

Zobacz takżeZaraz tysiąclecie koronacji, a obchodów nie będzie. Odpowiedź resortu kultury

Warszawa bardziej zakorkowana od Berlina

Ciekawiej robi się, jeżeli spojrzymy na badanie dotyczące korków w europejskich metropoliach. W rankingu zakorkowania europejskich stolic prym wiedzie Londyn. Raport firmy Inrix wskazuje, że w 2024 roku londyńscy kierowcy spędzili w korkach średnio 101 godzin. Wysokie natężenie ruchu przekłada się nie tylko na czas, ale także na koszty – londyńskie korki kosztowały kierowców łącznie 3,85 mld funtów, czyli średnio 942 funty na osobę.

Na kolejnych miejscach w Europie znalazły się Paryż (97 godzin w korkach) i Dublin (81 godzin). Warszawa uplasowała się niżej niż Londyn czy Rzym, ale z wynikiem 70 godzin w korkach wyprzedziła m.in. Berlin, gdzie kierowcy tracą średnio 58 godzin rocznie. Warto zauważyć, że Warszawa "awansowała" i podróżujący po niej kierowcy spędzają w korkach coraz więcej czasu.

Warszawa się korkuje, ale chce dalej utrudniać życie kierowcom

Co ciekawe, władze Warszawy planują istotne zmiany w układzie drogowym, które wpłyną na poruszanie się po mieście, w tym na Alejach Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej. W ramach programu "Nowe Centrum Warszawy" Aleje Jerozolimskie mają zostać zwężone na odcinku od ronda Czterdziestolatka do mostu Poniatowskiego. Po przebudowie ulica będzie miała po dwa pasy ruchu w każdą stronę, z czego jeden będzie przeznaczony wyłącznie dla komunikacji miejskiej. Dodatkowo planowane jest poszerzenie chodników, budowa ścieżek rowerowych oraz nasadzenie drzew wzdłuż ulicy, co ma uczynić przestrzeń bardziej przyjazną pieszym i rowerzystom. Realizacja tych zmian jest jednak zależna od remontu linii średnicowej prowadzonego przez PKP PLK, co może opóźnić termin wdrożenia projektu.

Podobne plany dotyczą ulicy Marszałkowskiej, która również ma zostać zwężona do dwóch pasów ruchu w każdym kierunku. Jednym z głównych celów tej przebudowy jest poprawa warunków dla pieszych i rowerzystów, a także estetyka przestrzeni miejskiej. Dodatkowo rondo Dmowskiego, jedno z głównych skrzyżowań w centrum Warszawy, ma zostać przekształcone w klasyczne skrzyżowanie z naziemnymi przejściami dla pieszych, co ma ułatwić poruszanie się po centrum miasta.

Zmiany potrzebne czy nie?

Planowane zmiany spotykają się z mieszanymi reakcjami. Zwolennicy podkreślają, że takie przekształcenia są zgodne z trendami w innych europejskich miastach, gdzie ogranicza się ruch samochodowy w centrach, by poprawić jakość życia mieszkańców i promować zrównoważony transport.

Przeciwnicy obawiają się jednak, że zwężenia ulic mogą zwiększyć korki i utrudnić codzienne przemieszczanie się kierowcom. Projekty te są na etapie planowania, a ich realizacja przewidywana jest w ciągu najbliższych kilku lat. Władze miasta argumentują, że te zmiany są niezbędne dla rozwoju Warszawy i poprawy jej funkcjonalności jako nowoczesnej metropolii.

MB

Fot. Warszawa. Zdjęcie przykładowe. Źródło: Pixabay.com