Brak obecności prezydenta RP na inauguracji polskiej prezydencji w Radzie UE oraz decyzja o niezaproszeniu ambasadora Węgier wywołały kontrowersje. Dodatkowo, rezygnacja z organizacji unijnego szczytu w Polsce stała się przedmiotem ostrej krytyki ze strony polityków opozycji. Czy Polska rzeczywiście traci szansę na wzmocnienie swojej pozycji w Unii Europejskiej, czy może decyzje rządu są podyktowane racjonalną kalkulacją dyplomatyczną?
Dlaczego prezydent RP nie wziął udziału w inauguracji polskiej prezydencji
Mogłoby się wydawać oczywistością, że w wydarzeniu takiej rangi jak inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej weźmie udział głowa państwa, jednak to się nie wydarzy. Prezydent Duda nie będzie obecny na piątkowej gali. Kancelaria Prezydenta przekazała, że brak kontaktu organizatorów z KPRP w sprawie szczegółów wydarzenia wskazywał na niską rangę uroczystości.
"Pan prezydent będzie reprezentowany przez pana doradcę Wojciecha Gerwela - eksperta z zakresu polityki zagranicznej i stosunków międzynarodowych. Po wysłaniu zaproszenia nie było żadnego kontaktu z KPRM czy MSZ w tej sprawie. Można z tego wnioskować, że dla organizatorów nie było to istotne wydarzenie" - przekazała szefowa KPRP Małgorzata Paprocka.
W odpowiedzi na te zarzuty Kancelaria Premiera, za pośrednictwem Podsekretarz Stanu Agnieszki Rucińskiej, wyjaśniła, że oficjalne zaproszenie na galę otwarcia, podpisane przez premiera Donalda Tuska, zostało wysłane do Kancelarii Prezydenta RP 9 grudnia 2024 roku. Jak dodała Rucińska, 31 grudnia KPRM otrzymała odpowiedź, że "prezydenta reprezentować będzie zastępca szefa KPRP Piotr Ćwik". „Wszystko zgodnie z procedurami” – podkreśliła na platformie X (dawniej Twitter).
Ambasador Węgier personą non grata
Decyzja o wykluczeniu ambasadora Węgier z inauguracji była uzasadniona przez polski MSZ kwestiami politycznymi, w tym przyznaniem azylu politycznego byłemu ministrowi sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu. Jak podkreśliła wiceminister ds. europejskich Magdalena Sobkowiak-Czarnecka, Węgry „same postawiły się na marginesie Unii Europejskiej” przez swoje działania, w tym objęcie procedurą kontroli praworządności.
Brak zaproszenia ambasadora Węgier na inaugurację polskiej prezydencji w Radzie UE spotkał się z ostrą reakcją Budapesztu. Minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto nazwał decyzję polskiego MSZ „żałosną i dziecinną”. Premier Węgier Viktor Orban również nie znalazł się wśród zaproszonych, co polskie władze uzasadniły możliwością reprezentacji przez niższych rangą dyplomatów.
Minister ds. UE Janos Boka skrytykował decyzję, zestawiając ją z inicjatywami polsko-węgierskiej współpracy na Węgrzech. Węgierska opozycja, w tym lider partii Momentum Marton Tompos, oceniła, że przyjaźń między krajami została zerwana. Węgierska prasa wskazuje na pogorszenie relacji, szczególnie po grudniowym azylu dla Marcina Romanowskiego.
Prawo i Sprawiedliwość także ostro skrytykowało decyzję rządu o niezaproszeniu ambasadora Węgier na uroczystości. Szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak, przypomniał, że Węgry do końca 2023 roku sprawowały przewodnictwo w UE. W jego ocenie, decyzja premiera Donalda Tuska dotycząca ambasadora „świadczy o tym, że nie przestrzega reguł również w skali europejskiej, nie tylko w skali ogólnopolskiej”.
Brak szczytu UE w Polsce kolejną kością niezgody
Dodatkowo Błaszczak podkreślił, że brak unijnego szczytu w Polsce w czasie polskiej prezydencji to wynik działań mających na celu wykluczenie prezydenta Andrzeja Dudy z odgrywania kluczowej roli w takim wydarzeniu. „To dowód małostkowości, żeby nie powiedzieć dowód tego, że demokracja walcząca nic nie ma wspólnego z demokracją bezprzymiotnikową” – stwierdził.
Szef klubu PiS dodał, że takie działania „godzą w interesy Rzeczypospolitej Polskiej i wystawiają nasz kraj na pośmiewisko”. Jego zdaniem, rząd premiera Tuska nie tylko marnuje szansę na wzmocnienie pozycji Polski w UE, ale także osłabia jej wizerunek na arenie międzynarodowej.
Mateusz Morawiecki, były premier, podkreślił, że organizacja szczytu pozwoliłaby na wykorzystanie momentu prezydencji do promowania polskich priorytetów, zwłaszcza w kontekście nowej Komisji Europejskiej. Brak szczytu w Polsce uznał za marnowanie okazji do zaprezentowania kraju jako lidera zdolnego do inicjowania istotnych debat.
Rząd z kolei tłumaczy swoją decyzję potrzebą skoncentrowania się na merytorycznych działaniach w Brukseli, gdzie zapada większość kluczowych decyzji. Argumentowano również, że organizacja szczytu w Polsce wiązałaby się z wysokimi kosztami logistycznymi i finansowymi, które mogłyby przewyższać potencjalne korzyści. Wskazywano, że obecność Polski w centrum unijnych decyzji w Brukseli jest bardziej efektywna niż symboliczne wydarzenie na miejscu.
Inauguracja polskiej prezydencji w Radzie UE
Oficjalna inauguracja polskiej prezydencji w Radzie UE odbyła się 3 stycznia o godz. 20 w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej, z udziałem premiera Donalda Tuska i przewodniczącego Rady Europejskiej Antonio Costy. Wydarzenie uświetnił koncert przygotowany przez Radzimira Dębskiego. Wcześniej Tusk i Costa spotkali się na rozmowach dwustronnych.
Polska prezydencja, przypadająca na początek nowego cyklu instytucjonalnego UE, obejmie ponad 300 oficjalnych wydarzeń, w tym 22 nieformalne rady ministrów. Hasło przewodnie „Bezpieczeństwo, Europo!” skupia się na siedmiu wymiarach bezpieczeństwa, a celem przewodnictwa jest nadanie nowego tonu pracom UE.
na zdjęciu: Warszawa, 03.01.2025. Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie, gdzie odbędzie się gala otwarcia polskiej prezydencji w Radzie UE, 3 bm. (amb) PAP/Leszek Szymański
Inne tematy w dziale Polityka