Ceny na krakowskim jarmarku bożonarodzeniowym od lat budzą emocje, ale w tym roku dyskusja osiągnęła nowy poziom. Powodem jest „paragon grozy” opublikowany przez zagraniczną turystkę, która za posiłek zapłaciła prawie 355 złotych.
Jarmark świąteczny w Krakowie. Rekordowe ceny za golonkę i szaszłyk
Jarmark bożonarodzeniowy na Rynku Głównym w Krakowie to jedna z atrakcji miasta wciąż przyciągająca wielu turystów i o ile Polacy zdążyli już sobie wyrobić zdanie na temat cen na podobnych jarmarkach (między innymi za sprawą filmów youtubera Książula, który demaskował świąteczny scam na takich eventach - red.), to nieświadomym zagranicznym turystom może być trudniej obronić się przed pułapką przepłacania w takich miejscach. Tak miała pewna turystka, która opublikowała w mediach społecznościowych na grupie podróżniczej zdjęcie rachunku.
I tak na paragonie możemy zobaczyć następuje pozycje, których ceny faktycznie zwalają z nóg:
- Golonka – 115 zł za porcję 0,46 kg (cena za kilogram: 250 zł)
- Szaszłyk – 167,50 zł za porcję 0,67 kg (cena za kilogram: 250 zł)
- Kaszanka – 22,40 zł za 0,14 kg (cena za kilogram: 160 zł)
Dodatkowo za pieczywo, frytki czy ketchup trzeba było zapłacić osobno: pieczywo – 5 zł, frytki – 15 zł, a sosy po 5 zł każda porcja
W sieci awantura. Skrajnych opinii o cenach nie brakuje
Krakowski jarmark słynie z tradycyjnych przysmaków, ale ich ceny często odstraszają. Pajda chleba ze smalcem, w podstawowej wersji kosztująca 20 zł, z dodatkami potrafi kosztować nawet 85 zł. Portal lovekrakow.pl zwraca uwagę, że takie kwoty zaskakują nawet stałych bywalców, którzy przyznają, że za podobną cenę można zjeść pełnowartościowy obiad w restauracji.
Zdjęcie „paragonu grozy” szybko rozniosło się po mediach społecznościowych, wywołując gorące dyskusje. Wśród komentarzy można znaleźć zarówno ostre słowa krytyki: „To czyste zdzierstwo!”, „Kto na to pozwala?”, jak i bardziej wyważone głosy: „Ceny są widoczne, nikt nikogo nie zmusza do kupowania.” „To centrum miasta, zawsze będzie drożej.” Jednak większość internautów zgadza się, że ceny są wyjątkowo wysokie.
Organizatorzy nie mają wpływu na ceny na jarmarku
Leszek Lejkowski, zastępca prezesa Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej, wyjaśnia, że ceny na jarmarku są wyłącznie wynikiem polityki wystawców. – Organizatorzy nie mają wpływu na ceny. To przedsiębiorcy decydują o swoich stawkach, a my mamy wolny rynek – mówił.
Urzędnicy również podkreślają, że nie regulują ani kosztów wynajmu stoisk, ani cen produktów. Zwracają uwagę, że tak jak na całym świecie, także w Krakowie centra miast charakteryzują się najwyższymi kosztami działalności.
na zdjęciu: w tle rynek główny w Krakowie, w środku zdjęcie paragonu grozy. fot. PAP/ Facebook
Inne tematy w dziale Społeczeństwo