Niekontrolowana imigracja z przełomu XX i XXI wieku zaczyna być szeroko krytykowana w Niemczech - stąd wzrost popularności w ostatnich latach dla AfD. Prasa u naszych zachodnich sąsiadów na kanwie zamachu w Magdeburgu pyta, czy Berlin utracił kontrolę nad cudzoziemcami. My pokazujemy, jak kraje Unii Europejskiej starają się rozwiązać kryzys migracyjny.
Nietypowy profil zamachowca z Magdeburga
Jak podkreślają niemieckie media, zamachowiec Taleb Abdul Dżawad był teoretycznie znany z antyislamskich poglądów, co odróżnia go od typowego schematu sprawców ataków terrorystycznych w Europie. „W Magdeburgu zabijał prawdopodobnie nie islamista, a anty-islamista” – zauważył Berthold Kohler w „FAZ”. Sprawca, który był lekarzem, postrzegał się jako ofiarę prześladowań i w swoich działaniach kierował się nienawiścią do państwa niemieckiego oraz reżimu w Arabii Saudyjskiej. Z drugiej strony, mogła to być tylko przykrywka do udanego legendowania się i przeprowadzenia zamachu. Przed napastnikiem ostrzegała Arabia Saudyjska niemieckie służby. Oskarżał w sieci państwo naszego sąsiada o złe traktowanie obywateli jego kraju.
Zamach miał miejsce w czasie kampanii wyborczej do Bundestagu, co dodatkowo wpływa na sytuację polityczną. Ustępujący kanclerz Olaf Scholz na miejscu zbrodni został wybuczany i wygwizdany przez tłum. Źle to wróży jego SPD w nadchodzących wyborach do Bundestagu, gdzie osią kampanii będą imigranci.
Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) już teraz wykorzystuje wydarzenie w swojej retoryce. - Kwestie bezpieczeństwa i migracji, które do tej pory nie odgrywały dominującej roli, wejdą na agendę – napisała Maria Fiedler w „Der Spiegel”. AfD zdobywa na tym tle poparcie, które obecnie sięga 20 proc., a tendencja wzrostowa może się utrzymać.
Kryzys imigracyjny i utrata kontroli nad napływem ludzi
Zamach w Magdeburgu jest kolejnym czytelnym dowodem na to, że Niemcy nie radzą sobie z kontrolą nad imigracją. „Berliner Zeitung” wskazuje teraz, że przyjęcie setek tysięcy imigrantów bez odpowiedniego sprawdzenia ich tożsamości przeciążyło system. "Władze nie są w stanie powstrzymać znanych im ekstremistów i chronić ewidentnych celów, jakimi są jarmarki bożonarodzeniowe" – stwierdził komentator gazety Moritz Eichhorn.
Władze niemieckie otrzymują codziennie ostrzeżenia o potencjalnych zagrożeniach, jednak brak zasobów i odpowiednich procedur powoduje, że analiza tych informacji jest niewystarczająca. Skutkiem tego jest "utrata kontroli”, co jeszcze bardziej podsyca społeczne napięcia.
Jak kraje Unii Europejskiej radzą sobie z napływem imigrantów
Różne kraje UE przyjęły odmienne podejścia do kwestii migracji, co prowadzi do zróżnicowanych efektów.
Niemcy: Kraj przyjął największą liczbę uchodźców podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku. Choć system integracji w Niemczech jest jednym z najlepiej rozwiniętych w Europie, przeciążenie administracyjne oraz problemy z kontrolą tożsamości imigrantów doprowadziły do wzrostu napięć społecznych i zwiększenia poparcia dla skrajnie prawicowych ugrupowań, takich jak AfD. Dodatkowo imigranci popełniają przestępstwa, co uwypuklają statystyki w wielu landach.
Włochy: Jeden z głównych punktów docelowych dla imigrantów z Afryki Północnej zmagał się z chaosem na granicach. Rząd Giorgi Meloni wprowadził surowe polityki migracyjne, w tym blokowanie portów dla statków ratunkowych organizacji humanitarnych. Choć działania te zmniejszyły liczbę przybywających migrantów, spotkały się z krytyką ze strony organizacji międzynarodowych.
Francja: Francja, podobnie jak Niemcy, zmaga się z wyzwaniami związanymi z integracją imigrantów i przestępczością. Głównym problemem pozostają dzielnice na obrzeżach dużych miast, gdzie brakuje skutecznej integracji, co prowadzi do wykluczenia społecznego i wzrostu napięć. We Francji są osiedla no-go zones, do których nie zaglądają rdzenni mieszkańcy.
Polska i Węgry: Kraje Europy Środkowo-Wschodniej przyjęły twardą politykę antyimigracyjną, odmawiając przyjęcia większej liczby uchodźców w ramach mechanizmu relokacji UE. Argumentują to po 2015 roku ochroną tożsamości narodowej i względami bezpieczeństwa. Takie podejście jest chwalone w NATO i na ogół w UE, choć i tak spotykało się z krytyką ze strony części elit liberalnych - Warszawa zablokowała pakt migracyjny i obowiązkowe kwoty uchodźców po dojściu do władzy Zjednoczonej Prawicy.
Obecna koalicja rządząca pod wpływem negatywnego stanowiska większości respondentów w sondażach ws. otwartości na imigrantów zdecydowanie zmieniła poglądy w tej kwestii. Donald Tusk zapowiedział nawet zniesienie czasowego prawa do azylu, z czego później się wycofał, twierdząc, że "nikt nie mówi o zawieszeniu prawa do azylu", a "o nieprzyjmowaniu wniosków azylowych przez ludzi, którzy nielegalnie przekraczają granicę".
Fot. Żałoba w Magdeburgu/PAP
GW
Inne tematy w dziale Polityka