W trzy dni po ataku na aktywistów Ostatniego Pokolenia Marianna Schreiber postanowiła wyjaśnić swoje motywy. Celebrytka twierdzi, że ekolodzy, których potraktowała gaśnicą są "terrorystami" oraz zapewnia, że jest gotowa przyjąć konsekwencje swoich czynów.
Marianna Schreiber jak Grzegorz Braun
W ostatni czwartek sieć obiegło nagranie, na którym Marianna Schreiber, chcąc powtórzyć zeszłoroczny wyczyn Grzegorza Brauna, atakuje aktywistów Ostatniego Pokolenia przy użyciu gaśnicy. Celebrytka od dłuższego czasu podkreślała, że nie zgadza się z agendą ekologów mówiących o zagładzie klimatycznej, nazywając ich tezy "eko-ściemą", a samych członków eko-organizacji "terorrystami".
Gdy w końcu postanowiła przejść do czynów i zjawiła się pod warszawską siedzibą Centrum Aktywizmu Klimatycznego "Gniazdo", przy użyciu gaśnicy proszkowej zaatakowała osoby stojące przy drzwiach. Schreiber po "happeningu" napisała:
"Tak się powinno traktować terrorystów z Ostatniego Pokolenia. Dokąd mamy czekać? Aż ktoś zginie? Protestuję przeciwko bezwzględnym terrorystom. Protestuję przeciwko wynajmowaniu im 190-metrowego lokalu na Kruczej 17 za 3 tysiące zł. Protestuję przeciwko bezradności wobec bandytyzmu na niewinnych ludziach", dodając: "Możecie mnie karać. Ale wiem, że miałam więcej jaj niż wszyscy, którzy tylko piszą komentarze albo trąbią siedząc w autach".
W trzy dni po incydencie, Schreiber udzieliła wywiadu dziennikarzom serwisu "Plotek". Celebrytka zdaje się twardo stać przy swoim i twierdzi, że to aktywiści Ostatniego Pokolenia sprowokowali atak swoimi akcjami. Podkreśliła również, że jest gotowa odpowiedzieć prawnie za naruszenie nietykalności cielesnej ekologów.
Marianna Schreiber dumna ze swojego czynu
– Nic innego nie działa. Ja nie jestem dumna z tego czynu, ale z drugiej strony wiem, kto tutaj jest terrorystą i bandytą, a kto jest zdesperowaną, bezsilną samotną matką. Już rozmawiałam ze swoim prawnikiem i wiem, jakie tam mogą być konsekwencje, więc żyję normalnie, nie będę uciekała poza Unię Europejską. Nie lękam się niczego – wyjaśniła Schreiber.
O tym, że zarówno ekologów blokujących drogi, jak i osoby atakujące ich gaśnicą będą ścigane przez prokuraturę, przestrzegał Donald Tusk. - Idiotyczne ataki z użyciem gaśnicy czy równie idiotyczne oblewanie zabytków farbą są i będą traktowane z całą surowością prawa. Blokowanie dróg według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka(!) narusza prawa innych obywateli i może być traktowane jako przestępstwo. Warto wiedzieć - pisał kilka dni temu.
Schreiber z gaśnicą - kontrowersje
W przypadku happeningu Marianny Schreiber faktycznie pojawiają się kontrowersje. Zarzuca się jej, że nawet jeśli Ostatnie Pokolenie doprowadza kierowców w Warszawie do szewskiej pasji, to kopiuje ona Grzegorza Brauna. Poseł Konfederacji rok temu użył gaśnicy w Sejmie, by zgasić świecę chanukową. Usłyszał nawet zarzuty znieważenia osób na tle religijnym. Poza tym, na łamanie prawa nie można odpowiadać tym samym - wskazują krytycy celebrytki. Wtargnięcie z gaśnicą do budynku organizacji i jej użycie faktycznie może być ścigane przez państwo.
- Może być brany pod uwagę art. 51 Kodeksu wykroczeń, 'Kto (...) zakłóca spokój, porządek publiczny (...) albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny - komentował prawnik Piotr Milik dla "Faktu".
- Tu wchodzi w grę ewentualnie art. 217 Kk, 'Kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku - dodał. Jeśli prokuratura uzna, że czyn Schreiber był rodzajem happeningu, który miał na celu zwrócić uwagę społeczeństwu na akcje Ostatniego Pokolenia, wtedy sąd może uznać jej zachowanie za nieszkodliwe społecznie i odstąpić od wymierzenia kary np. grzywny.
Fot. Marianna Schreiber na ul. Kruczej w Warszawie/screen
Salonik24
Inne tematy w dziale Rozmaitości