Tragiczny wypadek z 2021 roku na Warmii, w którym zginęły dwie kobiety, stał się przedmiotem jednego z najbardziej kontrowersyjnych procesów sądowych w Polsce. Oskarżonym jest adwokat Paweł Kozanecki, który nie tylko kwestionuje swoją winę, ale także swoimi wypowiedziami wywołał oburzenie opinii publicznej. Decyzja sądu o wykluczeniu danych z „czarnej skrzynki” mercedesa budzi pytania o rzetelność procesu i otwiera debatę o wykorzystaniu technologii w sprawach sądowych.
Tragiczny wypadek na trasie Barczewo–Jeziorany
26 września 2021 roku na spokojnej drodze na Warmii rozegrała się tragedia, która wstrząsnęła lokalną społecznością i rozpoczęła jedno z najbardziej kontrowersyjnych postępowań sądowych w Polsce. W wypadku zginęły dwie kobiety, 53- i 67-letnia, które jechały audi, by odwiedzić rodzinę. Z drugiej strony jechał mercedes, prowadzony przez adwokata Pawła Kozaneckiego, wracającego z wesela z żoną i synem.
Według pierwotnych ustaleń ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, to Kozanecki miał zajechać drogę audi, co doprowadziło do czołowego zderzenia. Eksperci stwierdzili, że kierująca audi nie miała żadnych szans na reakcję. Mercedes miał zjechać na jej pas ruchu, a jego kierowca próbował powrócić na właściwy tor zbyt późno, co zakończyło się tragedią.
„Trumna na kółkach” - kontrowersyjne słowa oskarżonego
Wypadek szybko trafił na łamy mediów, ale to słowa samego Kozaneckiego sprawiły, że sprawa stała się ogólnokrajową sensacją. Adwokat zamieścił w sieci nagranie, w którym nazwał 20-letnie audi ofiar „trumną na kółkach”. Jego wypowiedzi, w których radził, by Polacy inwestowali w bezpieczniejsze samochody, spotkały się z ogromną falą krytyki. Dla wielu te słowa były przejawem braku empatii i poczucia odpowiedzialności za tragedię.
Proces sądowy i decyzja o „czarnej skrzynce”
Proces Pawła Kozaneckiego w Sądzie Rejonowym w Olsztynie trwa już trzy lata i wciąż budzi kontrowersje. Kluczowym dowodem w sprawie były dane z „czarnej skrzynki” mercedesa, które zarejestrowały m.in. przyspieszenie pojazdu i wychylenie kierownicy w momencie wypadku. Na tej podstawie biegły stwierdził, że to adwokat zajechał drogę ofiarom.
Jednak na wniosek obrony sąd zażądał nowej opinii, nakazując ekspertowi pominięcie danych z rejestratora. Obrońca oskarżonego powołał się na publikację naukową wskazującą na potencjalne błędy w odczycie „czarnych skrzynek” i sąd się zgodził z tymi argumentami. Eksperci, w tym autorzy cytowanej pracy, podkreślają jednak, że nie miała ona na celu kwestionowania wiarygodności tych urządzeń, lecz wskazanie, jak unikać błędów interpretacyjnych. Teraz biegły będzie od nowa rekonstruował wypadek, ale już bez danych z czarnej skrzynki.
Racje obrony: „To audi było winne”
Obrona Kozaneckiego, reprezentowana przez adwokata Władysława Marczewskiego, kwestionuje wiarygodność dowodów oraz rzetelność pierwotnej opinii biegłego. Kluczowym argumentem jest stan techniczny audi, które – zdaniem obrony – było „składakiem” po licznych naprawach. Pojazd miał być złożony z różnych części, co mogło wpłynąć na jego właściwości jezdne.
Marczewski podkreśla, że biegły nie uwzględnił wpływu stanu technicznego audi na przebieg wypadku. Obrona sugeruje również, że prędkość mercedesa i audi została błędnie oszacowana, a dane z „czarnej skrzynki” mogą być niewiarygodne.
Stanowisko rodzin ofiar
Rodziny ofiar, które straciły matki i teściowe w wypadku, są zbulwersowane przebiegiem procesu. Uważają, że decyzja sądu o pominięciu danych z rejestratora podważa szanse na sprawiedliwy wyrok. W ich opinii dowody jednoznacznie wskazują na winę Kozaneckiego, a działania obrony mają na celu opóźnianie procesu i przerzucanie odpowiedzialności na ofiary. Dla rodzin szczególnie bolesne były wypowiedzi adwokata o „trumnach na kółkach”, które odebrali jako próbę obwiniania zmarłych za ich własną śmierć.
Eksperci o decyzji sądu
Decyzja sądu o pominięciu danych z „czarnej skrzynki” budzi kontrowersje wśród ekspertów. Michał Krzemiński, jeden z autorów publikacji cytowanej przez obronę, określił ją jako „niebezpieczny precedens”. Podkreślił, że dane z rejestratorów są obecnie jednym z najbardziej obiektywnych dowodów w rekonstrukcji wypadków.
Eksperci zwracają uwagę, że pominięcie „czarnej skrzynki” w tej sprawie może osłabić zaufanie do systemu wymiaru sprawiedliwości i wpłynąć na sposób rozpatrywania podobnych spraw w przyszłości.
Co dalej?
Proces Pawła Kozaneckiego wciąż trwa, a jego wynik pozostaje niepewny. Sprawa otwiera jednak szerszą debatę na temat roli technologii w wymiarze sprawiedliwości oraz sposobu, w jaki system radzi sobie z kontrowersyjnymi sprawami o dużym ciężarze emocjonalnym. Dla rodzin ofiar najważniejsze jest jedno – sprawiedliwy wyrok, który zakończy ich długą walkę o prawdę.
Dlaczego sprawa jest tak bulwersująca?
Sprawa Pawła Kozaneckiego jest szczególnie kontrowersyjna ze względu na kilka czynników:
- Wypowiedzi oskarżonego: Słowa o „trumnach na kółkach” zostały odebrane jako skrajnie nieodpowiedzialne i niegodne prawnika.
- Decyzja sądu: Wykluczenie danych z „czarnej skrzynki” budzi wątpliwości co do rzetelności procesu i sprawiedliwości wyroku.
- Rola stanu technicznego audi: Obrona próbuje przekierować uwagę na stan techniczny pojazdu ofiar, co rodziny odbierają jako próbę uniknięcia odpowiedzialności przez oskarżonego.
- Przewlekłość postępowania: Trzy lata po wypadku sprawa wciąż nie została rozstrzygnięta, co pogłębia frustrację rodzin i społeczeństwa.
Na zdjęciu wypadek na trasie Barczewo-Jeziorany, fot. Ochotnicza Straż Pożarna w Barczewie
Inne tematy w dziale Społeczeństwo