fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Ucieczka Romanowskiego obnażyła słabości rządu. Polityczny test dla Tuska i Trzaskowskiego

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 97
Jacek Protasiewicz w swojej analizie na temat sprawy Marcina Romanowskiego wskazuje na kompromitację polskich służb, niewystarczające rozliczenia polityczne i brak klarownej strategii rządu Donalda Tuska w obliczu takich sytuacji. Czy ta afera wpłynie na nadchodzącą kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego i osłabi poparcie dla koalicji rządzącej? O tym m.in. Mateusz Balcerek rozmawiał ze swoim gościem w "Salonie Pokoleń z Protasiewiczem".

Polityka i kontrowersje - jak ucieczka Romanowskiego obnażyła słabości rządu?

Jacek Protasiewicz komentuje, co się dzieje wokół aresztowania byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Były wiceminister został tymczasowo aresztowany, ale zbiegł ze szpitala i nie wiadomo, gdzie się ukrywa. Prokuratura wystawiła za nim list gończy. Niektórzy politycy PiS u próbują tłumaczyć, że jest to de facto sprzeciw obywatelski.

Zdaniem Protasiewicza na pewno nie jest to tak zwany sprzeciw obywatelski, który był w czasach PRL-u i który wyrażali dawni opozycjoniści.

Obejrzyj całą rozmowę



- Tu jest ewidentnie próba ucieczki przed, no co tu dużo mówić, mało przyjemnym pobytem w areszcie, zwłaszcza jak patrzy się na byłego wiceministra Romanowskiego, to sprawia wrażenie takiego raczej kruchej konstrukcji człowieka, więc to nie jest twardziel, który wytrzyma trzy miesiące aresztu. Nawet jeśli trafi mu się cela jednoosobowa - uważa gość "Salonu Pokoleń".

Protasiewicz uważa, że prędzej czy później Romanowskiego złapią, bo "nowy MSZ jest bardzo skuteczny, jeżeli chodzi o ściąganie na przykład polityków z krajów egzotycznych", ale cała sytuacja świadczy, że władze podeszły do tej sprawy trochę podobnie, jak parę miesięcy temu ze sprawą immunitetu Rady Europy, czyli "bardzo niefrasobliwie".

Całą sytuację polityk uważa za kompromitującą, zarówno dla Romanowskiego, który "sam mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a ucieczka przed orzeczeniem sądu raczej temu przeczy i raczej rzuca się cieniem na tę jego wiarygodność", a z drugiej strony jest to kompromitacja dla polskich służb, które nie potrafiły posła PiS upilnować. - No i to tak to właśnie wygląda, że w deklaracjach to jesteśmy świetni, zwarci i gotowi, a w rzeczywistości, w realu, zdarzają się raz po raz kolejne kompromitujące wpadki - podsumowuje.


Czy ucieczka Romanowskiego wpłynie na wybory prezydenckie? Analiza Protasiewicza

Mateusz Balcerek zapytał swojego gościa, na co mogą liczyć Romanowski i PiS, który go wspiera: czy na powrót partii do władzy, czy na wyciszenie sprawy? - Moim zdaniem to planu dalekosiężnego nie ma, raczej jeżeli już to jest wiara w to, że zwycięży Karol Nawrocki i w związku z powyższym... będzie szybkie ułaskawienie, więc raczej jest to taki plan krótkoterminowy - uważa Protasiewicz.

- Ale też muszę powiedzieć, pamiętam to z, jeszcze chyba z poprzedniej kadencji, kiedy Zjednoczona Prawica zaczynała rządzić, jak jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości, stary kolega jeszcze z czasów opozycyjnych, mówił mi, że te młode wilczki od Zbigniewa Ziobry, to są ludzie przeszkoleni w takim oczywistym zaprzeczaniu faktom, odwracaniu kota ogonem - ujawnia były polityk.

Mieli oni "przechodzić szczególne jakieś szkolenia w tej dziedzinie". - Samych tych starych działaczy PiSu tym swoim, powiedziałbym, cynizmem w mówieniu nieprawdy wręcz zadziwiali i myślę, że to jest właśnie jakby kontynuacja tej wyuczonej taktyki polegającej na tym, że zaprzeczać, zaprzeczać, zaprzeczać... Nigdy nie przyznawaj się do porażki i zawsze zaprzeczaj, jeżeli jesteś o cokolwiek oskarżony - kontynuował.

Zdaniem Protasiewicza prędzej czy później Romanowski do aresztu trafi, a sprawa będzie się toczyć wolniej, co też będzie miało swój wpływ na postrzeganie skuteczności tego rządu przez kolejne miesiące kampanii wyborczej prezydenckiej, czyli może mieć wpływ na wynik Rafała Trzaskowskiego.


Drożyzna - czy Tusk poradzi sobie z kryzysem wizerunkowym?

Kolejną sprawą, o którą Mateusz Balcerek zapytał swojego gościa, było rozliczanie PiS, które "zamienia w jakąś wenezuelską telenowelę". - Za to nakręcenie tej atmosfery rozliczeniowej winni są sami liderzy Platformy Obywatelskiej czy Koalicji Obywatelskiej, bo pamiętam te takie, powiedziałbym, buńczuczne zapowiedzi, jak to przyjdą silni panowie i przekonają Adama Glapińskiego, że ma podać się do dymisji. To nie do końca było jasne i precyzyjne, ale padło z ust i padło wielokrotnie - przypomina Protasiewicz.

Zatem ludzie oczekują "sprawiedliwości", która na razie nie działa. - Więc sami są sobie winni, że tę sytuację sprowokowali i teraz są, widać, poirytowani. Te SMS-y Tuska są tego najlepszym dowodem, bo on teoretycznie przerzuca winę czy odpowiedzialność na koalicjantów, ale faktycznie to on i wybrany przez niego minister Adam Bodnar czy Tomasz Siemoniak są odpowiedzialni za to, że to tak, a nie inaczej działa.

Zdaniem byłego polityka "wyrzucanie z siebie tej takiej irytacji czy nawet frustracji to jest tak naprawdę bumerang, który i tak do niego [Tuska - red.] wróci", bo w ostatecznym postrzeganiu to zawsze premier jest tym, który jest odpowiedzialny za sytuację. - I niezależnie od tego, jak usłyszeliśmy ostatnio na konwencji Rafała Trzaskowskiego, że to Glapiński i inflacja przez niego niekontrolowana jest winna wysokim cenom na przykład masła, to na końcu odpowiedzialność za masło ponosi Tusk i tego się nie zmieni - podkreśla.

Kolejne zagadnienie to drożyzna. - Czy wysokie ceny masła mogą doprowadzić do tego, że rząd będzie miał jeszcze gorsze notowania i w konsekwencji ludzie wyjdą na ulicę? Ten rząd popiera tylko trzydzieści parę procent, no to to jest chyba końcówka rządów Kopacz, o ile się nie mylę - zapytał Mateusz Balcerek. 

- Ja jestem autorem wcale nieodkrywczej tezy, którą powtarzam bardzo często. Wybory każdorazowe są referendum na temat aktualnie rządzących - odpowiedział Jacek Protasiewicz. - Bardzo rzadko udaje się przeprowadzić wybory i wygrać je argumentując obawą przed rządami tego nowego, które nadchodzi - dodał, podając za przykład straszenie Dudą w wyborach prezydenckich, które Komorowski i tak przegrał, czy straszenie Trumpem w USA. Zbliżające się wybory prezydenckie zdaniem gościa "Salonu Pokoleń" będą "oceną rządów Tuska, rządów Platformy i że Rafał Trzaskowski się od związków z Koalicją Obywatelską, a wprost z Platformą nie uwolni".


Trzaskowski jak Kamala Harris. Efekty wizualne, a treści brak

Gdy rozmowa przeszła na temat wyborów prezydenckich, Protasiewicz powiedział, że nie zakłada, aby Nawrocki Trzaskowskiego przeskoczył w pierwszej turze, chociaż "różnica między nimi będzie niewielka". Według niego ważnym elementem jest rozczarowanie młodzieży.

- Młodzież bez wątpienia zdecydowała w 2023 w październiku o tak znaczącym zwycięstwie obozu dzisiaj rządzącego i ta młodzież ma prawo czuć się rozczarowana i ja słyszę te głosy rozczarowania. Chociażby to Ostatnie Pokolenie. Ja nie jestem zwolennikiem tej formy protestu, którą oni urządzają, ani też nie podzielam ich radykalnych postulatów ekologicznych, no ale ostatnio ustawili się nawet pod KPRM i oczekiwali negocjacji - mówił gość "Salonu Pokoleń". Zwraca uwagę na to, że inaczej były traktowane protesty rolników, którzy byli wysłuchani, spotykał się z nimi premier i ministrowie, a do aktywistów nie wyszedł porozmawiać nawet minister odpowiedzialny za dialog ze społeczeństwem obywatelskim.

Druga sprawa, którą młodzież jest rozczarowana, to zablokowanie kredytu 0%, co fatalnie wpłynęło to na rynek mieszkań.

Gość Salonu24 został zapytany o to, co miał na myśli mówiąc, że Rafał Trzaskowski może być jak Kamala Harris. - Miałem takie wrażenie, oglądając konwencję Rafała Trzaskowskiego, jeśli chodzi o stronę graficzną, perfekcyjnie zorganizowaną, zwłaszcza ta pionowa flaga polska w tle za przemawiającym Trzaskowskim. Ale treść tego wystąpienia w wielu miejscach była albo dosyć płytka, albo akademicka, typu łańcuch dostaw, który uzależnia nas od Chin. To jest pojęcie, które rozumie akademik, ewentualnie zaawansowany duży przedsiębiorca. To żadnej treści nie ma dla wyborcy, na którym Trzaskowskiemu, jak rozumiem, zależy,  czyli małomiasteczkowy, to jest jakaś mowa trawa, chińszczyzna, jeśli tak mogę powiedzieć - wyjaśnia Protasiewicz.

- I mam wrażenie, że to jest tak, jakbym to już oglądał, a oglądałem tę pierwszą konwencję Kamali Harris po tym, jak Biden zrezygnował. To był spektakl, entuzjazm na sali, to zresztą też bardzo podobne do tych amerykańskich - były te banery takie pionowe z imieniem Rafał - wylicza. Jego zdaniem to wszystko było zrobione na wzór Kamali Harris, ale tam treść była, a na konwencji Trzaskowskiego 'puste hasła, zwłaszcza na tle konwencji Szymona Hołowni".


Protasiewicz: Hołownia ma mniejszą trąbkę niż Trzaskowski

Jak przyznaje pomysł na prezydenturę marszałka Sejmu zaskoczył go sensie pozytywnym.

- To wyjście do ludzi, to mówienie o tym, że przed podpisaniem zawsze będą konsultacje społeczne, że otworzy mobilne biuro prezydenckie, które będzie jeździć po regionach docelowo, być może w każdym regionie minister jakiś prezydencki będzie rezydował, do którego ludzie będą mogli się zwrócić. To pomysł jest. Oczywiście mam świadomość, że Hołownia ma mniejszą trąbkę niż Trzaskowski, więc jego treść, jego przekaz, będzie słabiej słychać w tej kampanii, ale to tym bardziej uświadomiło mnie, że ta konwencja Platformy Obywatelskiej miała wszystko, tylko moim zdaniem treści nie miała - podsumowuje.

Protasiewicz na koniec skrytykował nawet hasło kampanii Rafała Trzaskowskiego "Cała Polska naprzód", które jego zdaniem jest zbyt technokratyczne i ciężko się z nim utożsamiać.

red.

Na zdjęciu Marcin Romanowski, fot. PAP/Paweł Supernak


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj97 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (97)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo