We Wrocławiu mamy do czynienia z najpoważniejszym kryzysem politycznym od 1989 roku. W ostatnich latach stolica Dolnego Śląska została przekształcona w symbol upadku idei samorządności. Stała się laboratorium patologii, zepsucia i systemowej degeneracji. Klientelizm i pazerność zostały przez obecną ekipę rządzącą Wrocławiem wprowadzony na nieznany dotychczas poziom, a Jacek Sutryk jest tylko symbolem większego procesu. O sprawie pisze Marcin Torz.
Patologie samorządności
Prezydent Wrocławia legitymizuje i autoryzuje gnilne procesy, które trawią polską samorządność, choć w sporej części jest ich źródłem i architektem. Piszemy o całej polskiej samorządności, gdyż do dziś Sutryk pełni bardzo ważną rolę na dworze Rafała Trzaskowskiego i sprawuje funkcję prezesa Związku Miast Polskich. Ta korporacja samorządowców zasłynęła ostatnio propozycjami zniesienia limitu dwóch kadencji sprawowania funkcji prezydenta miasta, zakazu zasiadania w radach nadzorczych przez włodarzy miast i szeregu podwyżek dla mieszkańców. Aktywiści nazwali pakiet propozycji zmian „Lex Sutryk”.
Samorządność ma dziś twarz Jacka Sutryka, ale podobne procesy widać w szeregu innych miast. Dostrzegają to samorządowcy z całej Polski. - Mam wrażenie, że ZMP to organizacja, której celem nie jest dbanie o dobro miast, a o dobro ich włodarzy. Ci samorządowcy robią dużo, aby zadbać o siebie samych, a zapominają o mieszkańcach – mówi Salon24 Łukasz Gibała, krakowski radny i przewodniczący stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców - Szkoda, że dla członków ZMP tak ważne są ich własne kieszenie. Dlatego trzeba się poważnie zastanowić, czy Kraków powinien nadal uczestniczyć w tym projekcie, którego co ważne, twarzą jest Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia z korupcyjnymi zarzutami – dodaje samorządowiec.
Rola ZMP
Patologie są dostrzegane również w innych miejscowościach, na przykład w Łodzi, gdzie rządzi Hanna Zdanowska, skazana za poświadczenie nieprawdy celem uzyskania kredytu przez jej partnera. - Związek Miast Polskich pod przewodnictwem Jacka Sutryka prowadzi lobbing nad niekorzystnymi zmianami przepisów, które zabetonują samorządy, i które służą politycznej korupcji – piszą w stanowisku aktywiści ze stowarzyszenia „Łódź Cała Naprzód” i piętnują brak aktywności prezydent Łodzi, Hanny Zdanowskiej - To przykre, że prezydent Zdanowskiej i Urzędowi Miasta Łodzi nie zależy na najwyższych standardach. Mamy dużo do poprawy po ostatnich ośmiu latach. Widać, że nie będzie tej poprawy, a to są kwestie, które nas powinny przybliżać do zachodu, a nie do wschodu – komentował dla Wyborczej Kosma Nykiel, łódzki radny i szef Łódź Cała Naprzód. Warto przypomnieć, że mieszkańcy Łodzi już raz dali wyraz swojej niepokorności i w 2008 roku jako obywatele jedynego dużego miasta w Polsce odwołali swojego prezydenta w drodze referendum.
Suchej nitki na pazerności samorządowców nie pozostawia również wybitny konstytucjonalista, profesor Jerzy Stępień, który w tym samym materiale dla łódzkiej Wyborczej mówi: - Prezydenci powołują sobie zastępców, w dowolnej liczbie właściwie, na których przerzucają większość obowiązków, a sami zajmują się uprawianiem polityki ogólnokrajowej, albo - tak, jak pan Sutryk - dbaniem o własne interesy finansowe. To jest po prostu skandaliczne, to jest przekreślenie idei samorządności. I nie wiem, dokąd nas to prowadzi – ocenił konstytucjonalista.
Ta sprawa to oczywiście wstyd dla wszystkich wrocławian, którzy muszą tłumaczyć się z tego jakiego wybrali sobie prezydenta przed rodziną i znajomymi z całej Polski. Jednak to nie oni są winni tej sytuacji. W tej sytuacji postawiła ich klika Sutryka przy mniej lub bardziej entuzjastycznym wsparciu najważniejszych partii politycznych.
Czy politycy będą w stanie skrócić męczarnię Sutryka i Wrocławia?
W efekcie afery Sutryka i jego kliki mamy do czynienia z politycznymi drgawkami. Elity polityczne wepchnęły miasto w klincz. Zarówno dla Wrocławia jak i dla samego Sutryka najlepiej byłoby po prostu zrezygnować celem odświeżenia powietrza w mieście. Jacek Sutryk z kolei mógłby zająć się walką o swoją niewinność. Jeżeli taka decyzja nie zostanie podjęta – inicjatywę będą musieli podjąć mieszkańcy i po ponad 600 latach wrócić do wrocławskiej tradycji i tak jak w 1418 roku dokonać symbolicznej defenestracji władz miasta i zażądać referendum odwoławczego.
Wszystko wskazuje na to, że wrocławskie elity będą za wszelką cenę utrzymać Sutryka przy władzy. Klientelizm, władza oraz interesy okażą się ważniejsze niż realne szkody, które miastu czyni prezydentura obecnego włodarza. Bo czy znajdą się siły, które mogłyby w imieniu mieszkańców przeprowadzić referendum?
Obiektywnie rzecz ujmując większość sił powinna przecież próbować podjąć taką inicjatywę. Leżałoby to w ich interesie politycznym, dawało przestrzeń do budowania poparcia i wizerunku formacji przywiązanych do kluczowych wartości. We Wrocławiu – niestety – nie są do tego zdolne.
Skonfliktowany PiS nie wywróci układu
Prawo i Sprawiedliwość we Wrocławiu pogrążone jest w wewnętrznym konflikcie. Teoretycznie we Wrocławskiej Radzie Miejskiej jest najważniejszą i jedyną oficjalną siłą opozycyjną, jednak w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego wiąże ich nieformalny sojusz z PSL-em i częścią biznesowo-samorządowej frakcji Platformy Obywatelskiej kierowanej z tylnego siedzenia przez Grzegorza Schetynę i Romana Szełemeja. Sutryk jest ważnym elementem tej układanki, bo daje intratne stanowiska znacznej części radnych KO, na przykład Markowi Łapińskiemu w samorządowej spółce Spartan czy Magdalenie Piaseckiej w Hali Stulecia. Atak na Sutryka byłby atakiem na ten układ, na co działacze PiS-u cierpiący niedostatki po odsunięciu od władzy w Polsce nie mogą sobie pozwolić.
Podobnie uczestnicząca w sejmikowej koalicji Trzecia Droga. PSL ma marszałka i nie wywróci stolika a niedawna kandydatka na prezydentkę Wrocławia, Izabela Bodnar, po rozpoczęciu współpracy z marszałkiem Gancarzem jest w Polsce 2050 marginalizowana – wyrzucono z partii jej ludzi, a ją samą odsunięto od kluczowych komisji.
Gdy pytamy w Konfederacji słyszymy, że Sutryk to problem Platformy Obywatelskiej i nie zamierzają jej pomagać w sprzątaniu tego bałaganu. Działacze są skupieni na wyborach prezydenckich i przekonują, że sprawa i tak osłabi kandydaturę Trzaskowskiego, a Mentzen nie ma tu zbyt wiele do ugrania.
O Lewicy wspomnimy tylko z kronikarskiego obowiązku, bo Jacek Sutryk był formalnie kandydatem z komitetu tworzonego przez wrocławskich polityków tej formacji z Arkadiuszem Sikorą na czele. Dziś posłem, ale przez lata zarabiał krocie w miejskiej spółce Spartan. Tak, tej samej gdzie dziś konfitury pobiera Marek Łapiński. Poziom klientelizmu i uzależnienia Lewicy od Sutryka jest wręcz memiczny, więc nie spodziewajmy się z tamtej strony jakichkolwiek inicjatyw.
Członkowie wrocławskiej Platformy w cyrku się nie śmieją
Pozostaje najważniejsza od lat siła we Wrocławskiej polityce czyli Platforma Obywatelska, choć tu należy zaznaczyć, że PO ma w sprawie Sutryka najwięcej na sumieniu. Od dłuższego czasu obserwujemy żenujące konwulsje tej partii, które wynikają z bardzo głębokich podziałów zarysowanych wśród polityków formacji Donalda Tuska. Aby dobrze zrozumieć ich przyczynę należy przeanalizować każdą z frakcji oddzielnie.
Grzegorz Schetyna wraz z Romanem Szełemejem od dłuższego czasu są beneficjentami wrocławskiej kliki Sutryka. Szełemej traktuje Sutryka jak swojego awatara, a interesy Schetyny były do tej pory dobrze strzeżone – wystarczy spojrzeć na znakomite warunki zapewnione koszykarskiemu Śląskowi Wrocław czy twardy opór przed kontrolowaniem Śląska piłkarskiego. „Pieczara” Schetyny stanie równie twardo za Sutrykiem.
Renata Granowska, pierwsza i – co ważne - samozwańcza wiceprezydent Wrocławia zapewnia Sutrykowi kontrolę nad klubem KO w radzie miasta, który zdominowała i zwasalizowała – prośbą, fruktami władzy, obietnicą wpływów i groźbą. Swoją drogą jak to jest możliwe, że w poważnej partii politycznej działacze mają dwie, różniące się treścią umowy koalicyjne z Jackiem Sutrykiem?
Granowska politycznie zaprzedała duszę diabłu, postawiła zasoby na jedną kartę i sama się ukoronowała, wskazując siebie na funkcję wiceprezydentki. Z tej drogi nie ma powrotu, dlatego Granowska, która kooperuje ze środowiskiem Schetyny nie stanie po stronie referendum. Przeciwnie – będzie wywierała presję na słabsze jednostki w radzie i czyściła przedpole Sutrykowi, bo wie, że jeżeli prezydent upadnie – ona upadnie razem z nim.
Paradoksalnie najsłabsze jest środowisko nominalnego szefa struktur regionalnych, Michała Jarosa. W mieście zostało kompletnie ogołocone z politycznej inicjatywy i wpływu przez koterię Granowskiej. Regionalne struktury partii nie przejawiają determinacji by posprzątać tę wrocławską stajnię Augiasza, choć zadanie nie musiałoby być wcale tak herkulesowe.
Samorzadowe elity
Przegląd wrocławskiej sceny politycznej nie daje podstaw do optymizmu i wiary w to, że coś może się zmienić. Dlatego musimy sobie zadać pytanie: czy nie obserwujemy pogłębiającego się procesu alienacji władzy od własnego elektoratu? Czy mieszkańcy Wrocławia akceptują niezdolność do działania wrocławskich elit? W tej sprawie zdania są podzielone.
Część moich rozmówców zwraca uwagę, że sprawa odsunięcia Jacka Sutryka od władzy jest wśród mieszkańców żywa i większość jest za zorganizowaniem w tej sprawie referendum. Inni – szczególnie ci związani z urzędem i Platformą Obywatelską – argumentują, że sprawa dotyczy bańki zainteresowanych aktywistów, a mieszkańcy żyją innymi sprawami.
Dziś nie mamy niezbędnych danych, które pozwoliłyby w sposób obiektywny rozstrzygnąć kto ma rację. Ale z perspektywy licznych prowadzonych z mieszkańcami rozmów stawiamy tezę: mieszkańcy chcą, by Sutryk odszedł. Negatywnie oceniają również politykę PO wobec prezydenta miasta i postawę partii Tuska w radzie miasta. Czas pokaże czy teza się potwierdzi. Można robić skriny.
Chcecie na kogoś liczyć? Musicie liczyć na siebie.
Jeżeli ta teza się potwierdzi, to będziemy mieli do czynienia z arcyciekawą sytuacją. Otóż skoro ci, którzy z jednej strony podjęli się funkcji reprezentowania mieszkańców w radzie miasta a z drugiej – sprzeniewierzają się zasadom i ocenom mieszkańców – trudno wykluczyć, że powstanie ruch, który przejmie i zagospodaruje tę emocję.
Kochani wrocławianie! Musicie zrozumieć, że wrocławscy politycy mają Was głęboko w… poważaniu. Chcecie na kogoś liczyć? Musicie liczyć na siebie.
Marcin Torz
Fot. Facebook/Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo