Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com

Bosacka wściekła na sejmową stołówkę. "Jest tanio, ale niesmacznie"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 43
Wstyd, żeby polscy parlamentarzyści i ich goście jadali na takim poziomie – oburzyła się na jakość jedzenia na sejmowej stołówce Katarzyna Bosacka. Prezenterka twierdzi, że w przeciwieństwie do krążących mitów, polscy posłowie jedzą "biednie".

Frykasy za grosze na sejmowej stołówce. Bosacka dementuje

Od lat w sieci można napotkać na informacje, według których polscy posłowie na sejmowej stołówce zajadają się luksusowymi potrawami za śmiesznie małe pieniądze. Jak jednak jest naprawdę? Sprawdzić postanowiła to Katarzyna Bosacka, prezenterka znana przede wszystkim z programu "Wiem co jem" w TVN Style.

Po dokładnej inspekcji potraw, które otrzymują parlamentarzyści, dziennikarka stwierdziła, że historie o wykwintnej kuchni w Sejmie można włożyć między bajki. Na łamach "Faktu" Bosacka pokazała, na jakie dania liczyć można w sejmowej stołówce, i chociaż przyznała, że rzeczywiście są one tanie, ich jakość pozostawia wiele do życzenia.


"Jest tanio, ale niesmacznie"

– Żadne tam kawiory, perliczki i wymyślne alkohole. Jest tanio, ale zgrzebnie, niesmacznie, gorzej niż na niejednej stołówce szkolnej, a oferta dla wegetarian tragiczna. Szczerze? Wstyd, żeby polscy parlamentarzyści i ich goście jadali na takim poziomie. Te wszystkie mity, które mówią, że stołówka sejmowa jest taka na bogato i że można tam kawiory i najróżniejszych alkoholi wypróbować. To nie jest prawda, dlatego że w stołówce jest tak naprawdę dość bidnie – powiedziała Bosacka, przebierając przez mizernie wyglądające potrawy wzięte na wynos z sejmowej stołówki.

Zestaw, który wzięła Bosacka to zupa grochowa i polędwiczki wieprzowe z ziemniakami oraz buraczkami zasmażanymi, kompot i trzy surówki. Prezenterka co do prawie każdej z tych pozycji miała uwagi, wskazując choćby na brak przypraw i kiepską jakość obróbki dań. Gwiazda TVN wprost stwierdziła, że wyprawa do stołówki sejmowej przypomniała jej wycieczkę do sanatorium.

– W sumie wyglądało to trochę tak, jakby ktoś gotował w sanatorium dla chorych, a nie dla posłów, senatorów oraz gości, bo w tej stołówce również jedzą goście sejmowi, wycieczki szkolne. Taka stołówka jest trochę wizytówką naszego parlamentu. Na pewno kucharz niespecjalnie kocha gotowanie, bo wszystko było niedosolone, niedopieprzone i niedoprawione tak jak trzeba. W sumie, gdybym miała wrócić na tę grochówkę i polędwiczkę wieprzową, tobym się zastanowiła trzy razy – oceniła poselską dietę Bosacka.

Salonik

Fot. Katarzyna Bosacka. Źródło: Facebook.com

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj43 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (43)

Inne tematy w dziale Rozmaitości