Ostatni kwartał br. zaczął się ponadprzeciętnym wzrostem cen w sklepach. Codzienne zakupy zdrożały o 5,4 proc. czyli bardziej niż w poprzednich miesiącach. Tak wykazał ostatnio opublikowany raport pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych”, autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito. Z czego wynikają tak duże wzrosty i czego można się spodziewać w najbliższych miesiącach?
Podwyżki cen w sklepach coraz bardziej dają się we znaki
Analizą objęto łącznie ponad 86 tys. cen detalicznych z blisko 41 tys. sklepów należących do 60 sieci handlowych. Z miesiąca na miesiąc jest coraz drożej.
- Wzrost cen gazu i energii elektrycznej w tym roku niewątpliwie wpłynął na to, że znów mamy do czynienia z przyspieszeniem podwyżek w sklepach. Pytanie brzmi, czy były to czynniki decydujące i czy już w pełni zostały wkalkulowane w ceny produktów czy też producenci i sprzedawcy rozciągnęli ten proces w czasie. Wydaje mi się, że tu sytuacja będzie różna w zależności od specyfiki branż. Natomiast szybszy wzrost cen będzie nam towarzyszył nie tylko w okresie świątecznym, ale prawdopodobnie również i w kolejnych miesiącach – uważa dr Artur Fiks z Uniwersytetu WSB Merito.
A dr inż. Anna Motylska-Kuźma z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW zaznacza, że początek IV kwartału przyniósł ponadprzeciętny wzrost cen żywności, patrząc na pewne stałe zmiany sezonowe w tym okresie roku. Było to wynikiem nie tylko skoku cen energii i płacy minimalnej, ale głównie warunków pogodowych, które uszczupliły zbiory. Według powyższego raportu, w zeszłym miesiącu na 17 monitorowanych kategorii 14 wykazało jednocyfrowy wzrost, a we wrześniu – 13. Do tego ostatnio 2 segmenty zaliczyły dwucyfrowe podwyżki i tak też było poprzednio. Ponadto w październiku odnotowano tylko 1 spadek, a miesiąc wcześniej 2 kategorie znalazły się na minusie.
Drogo, drożej, najdrożej
Zdaniem analityków w listopadzie duży wpływ na kształtowanie się średniego poziomu cen w poszczególnych kategoriach wywarły, jak co roku, akcje promocyjne, realizowane w ramach Black Week i Black Friday. Nie mają jednak wątpliwości, że ceny w sklepach w dalszym ciągu będą rosły. W grudniu z uwagi na zwiększony popyt świąteczny wzrost powinien być nieco szybszy niż w listopadzie.
Obserwują też duże spore zaniepokojenie całej branży detalicznej dalszym wzrostem cen w sklepach. Na rynku coraz głośniej mówi się o obawach, że na przełomie roku może on średnio zbliżyć się nawet do 7-8 proc..
– Końcówka roku jest zawsze specyficznym okresem ze wzglądu na święta i tradycyjny wzrost cen produktów związanych z ich obchodzeniem. Tym razem radykalnych podwyżek bym nie przewidywał. Gdyby jednak nastąpiły, wymagałoby to już zdecydowanie bardziej aktywnych działań ze strony rządu i Rady Polityki Pieniężnej, która w swoich prognozach również nie przewiduje takiej sytuacji – komentuje dr Artur Fiks.
Sytuacja geopolityczna kluczowa dla cen w sklepach
Mocny wzrost przed Gwiazdką w ubiegłym roku doprowadził do znacznego obniżenia wartości zakupów dokonywanych przez Polaków. W tym roku trwająca od czerwca wojna cenowa pomiędzy wiodącymi dyskontami może zmienić strategię sprzedaży przedświątecznej w tym roku i nie spowoduje kolejnych wzrostów cen. W takim przypadku ekspertka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW nie spodziewa się znaczących wzrostów cen.
- W najbliższych miesiącach na ceny w sklepach będą wpływać przede wszystkim czynniki geopolityczne. W dużej mierze zależeć będą od tego, jakie relacje będzie budować Europa z Donaldem Trumpem. Istotne będzie również to, co będzie działo się za naszą wschodnią granicą. Ponadto znaczenie będą miały m.in. działania Chin wobec Tajwanu – wylicza dr inż. Anna Motylska-Kuźma.
Niepokojąca sytuacja geopolityczna powoduje duże wahania wartości walut, ale też cen paliw. To przekłada się na ceny końcowe produktów i towarów importowanych. A jest ich w naszych sklepach dość dużo. Po wyborach w USA wartość polskiej złotówki uległa znacznemu pogorszeniu wobec większości innych walut, a nasza inflacja jest jedną z najwyższych w Europie. A to wróży wzrosty cen. Donald Trump zostanie zaprzysiężony w styczniu.
- Każda jego wypowiedź i zapowiedź dalszych działań odbija się szerokim echem na świecie. Przykładem są chociażby deklaracje podwyższenia ceł dla Kanady, Meksyku czy Chin. Rynki finansowe zwykle uwzględniają takie informacje w wycenach dużo wcześniej, zanim zaistnieją. Dlatego jeszcze przez ponad miesiąc będziemy świadkami różnego rodzaju prognoz, znajdujących odbicie w cenach surowców i towarów – wskazuje dr inż. Anna Motylska-Kuźma.
Istotna jest też nieprzewidywalność tego, co może jeszcze być zadeklarowane i zrealizowane. – Oczywiście, możemy przyjąć postawę, że USA są za oceanem i nas to nie dotyczy, ale 20 proc. całej europejskiej produkcji eksportowana jest do Stanów Zjednoczonych, a wartość eksportu Polski do USA wzrasta o 10 proc. rocznie. Do tego już 10 proc. całkowitego polskiego importu ropy to surowiec przywożony do nas właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Ogromna część wydatków na uzbrojenie to pieniądze, które tam płynną. Za tymi rozliczeniami kryje się dolar i wartość złotówki wobec tej waluty, a to już przekłada się na ceny w sklepach.
Z kolei patrząc na krajowe czynniki, dr inż. Anna Motylska-Kuźma zwraca uwagę na to, że rząd zapowiedział zamrożenie cen energii przynajmniej do września 2025 roku. – To z pewnością będzie łagodziło nastroje proinflacyjne. Jednak warto zauważyć, że Polacy wyciągnęli lekcję ze zwiększonej inflacji i teraz, obserwując jej wzrost, znacznie obniżają wydatki konsumpcyjne. Można to zauważyć w sklepach oraz w publikowanych raportach, np. BIG InfoMonitor. To dodatkowo nie sprzyja wzrostom cen w sklepach, nawet biorąc pod uwagę czas świąteczny – podsumowuje dr inż. Anna Motylska-Kuźma.
Z tego artykułu dowiedziałeś się:
- jakie było tempo wzrostu cen w tym roku
- o ile jeszcze mogą wzrosnąć ceny w tym roku
- co będzie determinowało ceny w sklepach w najbliższych miesiącach
TW
na zdjęciu: centrum handlowe Westfield Arkadia w Warszawie, zdjęcie ilustracyjne. fot. PAP/Albert Zawada
Inne tematy w dziale Gospodarka