Zakaz vape’owania może okazać się tak trudny do egzekwowania, jak zakazanie internetu. – Ludzie zaczną kupować te produkty od znajomych, przez portale społecznościowe albo z zagranicy – mówi ekspert z branży tytoniowej w rozmowie z Salon24. Nowe przepisy, które chce wprowadzić rząd, mogą wywołać efekt odwrotny do zamierzonego, wypychając e-papierosy z legalnego rynku.
Nowe regulacje: e-papierosy droższe o 300%?
Plany rządu zakładają drastyczny wzrost opłat na urządzenia do wapowania oraz płyny nikotynowe – nawet o 300%. Oznacza to, że jednorazowe e-papierosy, które dziś kosztują około 30 zł, mogą podrożeć do ponad 80 zł, przewyższając ceną tradycyjne papierosy. Taka zmiana może spowodować powrót niektórych konsumentów do palenia bardziej szkodliwych wyrobów tytoniowych.
Ale to nie wszystko. Eksperci ostrzegają, że wysoka akcyza zmusi wielu użytkowników do poszukiwania tańszych alternatyw, co napędzi rozwój szarej strefy. Już teraz nielegalne zakupy stanowią poważny problem. Z raportu „Szara strefa na rynku e-papierosów w Polsce” wynika, że szara strefa w tym sektorze wynosi 37,5%, co znacznie przewyższa 5% udziału na rynku tradycyjnych wyrobów tytoniowych.
Internet, szkoły, osiedla – czarny rynek kwitnie
E-papierosy z nielegalnych źródeł trafiają do konsumentów głównie dzięki sprzedaży internetowej: przez aukcje, grupy na portalach społecznościowych, a nawet poprzez nieformalne sieci w szkołach i na osiedlach. Eksperci ostrzegają, że takie produkty często są pozbawione certyfikacji i jakiejkolwiek kontroli jakości.
Z raportu Vaping Association Polska dowiadujemy się, że wśród młodych konsumentów (18–26 lat):
- 17,5% kupuje e-papierosy poza legalnymi sklepami
- 34% szuka większych opakowań e-liquidów (powyżej 10 ml)
- 46,5% interesują jednorazowe urządzenia o pojemności pozwalającej na więcej niż 800 zaciągnięć
Eksperci przewidują, że po wprowadzeniu nowych regulacji te liczby mogą znacząco wzrosnąć. Z badań wynika, że ponad 40% użytkowników e-papierosów deklaruje przeniesienie się do szarej strefy.
– Respondenci akceptują podwyżkę cen na poziomie około 5 zł na wyrobie. Wyższe podwyżki będą skutkować masowym przejściem do szarej strefy. – ocenia w rozmowie z Newseria.pl prof. Janusz Kudła z Uniwersytetu Warszawskiego.
Rząd: to dla dobra młodzieży
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że celem regulacji jest ochrona młodych ludzi, którzy według badań najczęściej sięgają po e-papierosy. Jednak eksperci ostrzegają, że nowe przepisy mogą przynieść odwrotny efekt – sprzedaż w szarej strefie będzie pozbawiona jakiejkolwiek kontroli, co zwiększy ryzyko zdrowotne.
– Wzrost cen i zakaz sprzedaży w sklepach przeniosą cały rynek do internetu oraz na ulicę, gdzie produkty będą tańsze, ale pozbawione standardów bezpieczeństwa. – ostrzegają przedstawiciele Związku Pracodawców Branży Vapingowej.
Straty dla budżetu państwa
Nielegalny rynek e-papierosów już teraz powoduje ogromne straty. Z raportu Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych wynika, że w 2023 roku budżet państwa stracił od 235 do 617 milionów złotych z tytułu nieodprowadzonych podatków.
Eksperci podkreślają, że chaos związany z wprowadzaniem podwyżek akcyzy w przeszłości często prowadził do rozwoju szarej strefy. Przemyślane harmonogramy zmian podatkowych pozwalają uniknąć takich skutków, ale obecna legislacja wydaje się ignorować te doświadczenia.
Kto zyska, a kto straci?
Nowe przepisy wzbudzają także podejrzenia o lobbing koncernów tytoniowych. – Tradycyjne papierosy generują dla budżetu znacznie większe dochody niż rynek e-papierosów. Wprowadzenie takich przepisów rodzi pytania o rzeczywiste intencje zmian – zauważają analitycy rynku.
Kontrowersje budzi także pośpiech legislacyjny. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wyraził stanowczy protest wobec braku konsultacji społecznych i ignorowania opinii ekspertów.
Fot: Manifestacja przed KPRM przeciwko ustawie tytoniowej (Archiwum) / PAP Jacek Turczyk
Inne tematy w dziale Polityka