fot. gov.pl
fot. gov.pl

Kontrowersje wokół przetargu PKP Intercity. Wyjaśniamy, czy dyskryminuje polskie firmy

Redakcja Redakcja Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
PKP Intercity ogłosiło przetarg na dostawę 42 piętrowych elektrycznych zespołów trakcyjnych (EZT) z opcją zamówienia dodatkowych 30 pojazdów. Wywołał on kontrowersje ze względu na warunki, które zdaniem niektórych polityków i ekspertów mogą wykluczać polskich producentów taboru kolejowego. Wyjaśniamy, czy rzeczywiście tak jest.

Przetarg PKP Intercity na 42 piętrowe EZT – czy polskie firmy zostały wykluczone?

W październiku tego roku PKP Intercity ogłosiło postępowanie w trybie dialogu konkurencyjnego na zakup 42 piętrowych elektrycznych zespołów trakcyjnych do obsługi połączeń krajowych, z możliwością domówienia kolejnych 30 pociągów. Będą to pierwsze tego typu pojazdy w parku taborowym przewoźnika. Wartość zamówienia podstawowego to prawie 10 mld zł brutto.

Wymogi przetargowe obejmują m.in. doświadczenie w realizacji zamówień na co najmniej pięć dwusystemowych EZT o prędkości nie mniejszej niż 200 km/h, wyposażonych w system ERTMS/ETCS poziomu 2, zgodnych z dopuszczeniem do eksploatacji na terenie Unii Europejskiej. Dodatkowo wymagane jest doświadczenie w dostawie co najmniej pięciu dwupoziomowych pociągów osiągających prędkość 160 km/h.

Polscy producenci, tacy jak PESA, NEWAG czy FPS Cegielski, nie posiadają obecnie takiego doświadczenia, co uniemożliwia im samodzielny udział w przetargu. PESA realizuje wprawdzie zamówienie dla czeskiego RegioJet na pojazdy osiągające 200 km/h, jednak pierwsze dostawy planowane są na grudzień 2026 roku, co nie spełnia wymogów aktualnego przetargu PKP Intercity.

W przetargu zainteresowanie wyraziły firmy: szwajcarski Stadler Polska, konsorcjum z niemieckim Siemens Mobility oraz Alstom Polska (należąca do Francuzów). 


Politycy i eksperci krytykują przetarg PKP Intercity – dyskryminacja polskiego przemysłu?

Politycy PiS chcą pilnego zwołania sejmowej komisji infrastruktury ws. przetargu ogłoszonego przez PKP Intercity. Poseł PiS Michał Moskal złożył interpelację w tej sprawie, podkreślając, że warunki przetargu dyskryminują polskich producentów. Przekonuje, że założenia przetargu zostały tak przygotowane, aby wyeliminować z niego polskie firmy. - Nikt nie zrobił rozpoznania rynku, nikt nie zwrócił się do polskich przedsiębiorstw, żeby zapytać się, czy dysponują możliwościami technicznymi żeby zrealizować przyjęte w przetargu założenia - mówił poseł. Dodał, że nikt nie zwrócił się też do CBA, aby objąć to postępowanie osłoną antykorupcyjną.


Z kolei były minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zaznaczył, że nie chodzi o to, by "beneficjentem tego przetargu była polska firma", tylko o brak transparentności. - My protestujemy wobec takiego procederu, który spowodował, że na etapie budowania specyfikacji zamówienia wykluczono z możliwości uczestnictwa w przetargu polskie firmy (...) nie dano im szansy, żeby zmierzyły się z takimi renomowanymi producentami, których do przetargu dopuścił zamawiający - tłumaczył Adamczyk.

Także Piotr Rachwalski, wiceprezes Centralnego Portu Komunikacyjnego, zauważył, że specyfikacja zamówienia wyklucza firmy takie jak PESA czy NEWAG, co ogranicza konkurencję i może faworyzować zagranicznych producentów. Firma NEWAG złożyła odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej, argumentując, że warunki przetargu bezpodstawnie uniemożliwiają udział polskich producentów pojazdów szynowych.


Nowy tabor PKP Intercity za 10 miliardów – dlaczego polskie firmy nie spełniają wymagań?

W odpowiedzi na zarzuty, PKP Intercity podkreśliło, że procedura przetargowa w trybie dialogu konkurencyjnego umożliwia współpracę z producentami w celu wypracowania optymalnych rozwiązań. Spółka zaznaczyła, że polskie firmy mogą uczestniczyć w konsorcjach z producentami spełniającymi wymagania, co otwiera przed nimi możliwość udziału w przetargu.

Wiceminister Infrastruktury Piotr Malepszak z kolei odrzuca zarzuty Moskala i posłów PiS. - Spółka decyduje, jakie ma obecnie zapotrzebowanie na tabor, zgodnie z przyjętymi planami działalności. Natomiast Pan Poseł zdaje się sugerować nieuprawnioną interwencję Skarbu Państwa w zapisy specyfikacji warunków przetargowych, w celu skierowania zamówienia do konkretnego podmiotu - pisał Malepszak w odpowiedzi do Piotra Moskala. Zaprzeczył również jakoby nie uruchomiono tarczy antykorupcyjnej CBA.


PKP Intercity to największy polski operator kolejowy, który zapewnia komunikację między dużymi miastami i popularnymi ośrodkami turystycznymi w kraju, a także umożliwia podróżowanie po Europie. Do 2030 r. PKP Intercity planuje uruchamiać blisko dwa razy więcej pociągów i zwiększyć liczbę pasażerów do niemal 90 mln rocznie. Spółka przyjęła strategię "PKP Intercity - Kolej Dużych Inwestycji", która zakłada inwestycję 27 mld zł w nowoczesny tabor i infrastrukturę. 

Spółka przekonuje, że pojazdy o takich właśnie parametrach, jakie opisano w przetargu, są jej niezbędne, by po 2030 roku – kiedy rynek kolejowych przewozów dalekobieżnych zostanie w naszym kraju zliberalizowany – móc skutecznie konkurować z przewoźnikami zagranicznymi. – PKP Intercity chce zaproponować podróżnym nowoczesny, szybki, sprawdzony, pojemny oraz ekonomiczny w utrzymaniu tabor. Odpowiedzią na te potrzeby jest decyzja o wzbogaceniu taboru piętrowymi elektrycznymi zespołami trakcyjnymi, które staną się kolejnym krokiem w podnoszeniu standardów na polskiej kolei – wyjaśnił przewoźnik.

[/twitter-tweet]

Podsumowanie - czego dowiesz się z artykułu:

  • PKP Intercity ogłosiło przetarg na dostawę 42 piętrowych elektrycznych zespołów trakcyjnych z opcją na dodatkowe 30 pojazdów. Wartość podstawowego zamówienia wynosi około 10 miliardów złotych brutto.
  • Polscy producenci, tacy jak PESA, NEWAG czy FPS Cegielski, nie spełniają wymagań przetargowych, co uniemożliwia im samodzielny udział. Zainteresowanie zgłosiły firmy Stadler Polska, konsorcjum z Siemens Mobility oraz Alstom Polska.
  • Poseł PiS Michał Moskal zarzucił PKP Intercity dyskryminację polskich firm i brak konsultacji z polskimi producentami. Wiceminister Piotr Malepszak odrzucił zarzuty, wskazując na prawo spółki do określania swoich potrzeb taborowych.
  • PKP Intercity argumentuje, że pojazdy o określonych parametrach są niezbędne do konkurowania z przewoźnikami zagranicznymi po 2030 roku.
  • Do 2030 roku przewoźnik planuje zainwestować 27 miliardów złotych w tabor i infrastrukturę. Nowe pojazdy mają zwiększyć liczbę pasażerów do 90 milionów rocznie i podnieść standardy podróży.

ja

Na zdjęciu ilustracyjnym pociąg PKP Intercity, fot. gov.pl



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj33 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Gospodarka