W policji brakuje ponad 16 tys. funkcjonariuszy. Komenda Główna Policji chce załatać braki kadrowe absolwentami szkół branżowych. Proponuje im służbę kontraktową - pisze Mariusz Kowalewski.
Dramatyczne braki kadrowe w Policji. Chętnych do służby brakuje
Tak źle w policji nie było od dawana. Widać to chociażby po nocnych patrolach. W Warszawie bywają noce, gdzie dzielnice Pragę Południe i Pragę Północ patroluje sześć oznakowanych samochodów. Więcej policja nie jest w stanie zorganizować, bo nie ma ludzi do pracy. W całej Polsce, jak wynika z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, brakuje obecnie ponad tys. funkcjonariuszy.
- Wysoki poziom wakatów w służbach mundurowych to efekt odejść przede wszystkim w 2023 roku – tłumaczy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W ubiegłym roku z policji odeszło prawie 10 tys. funkcjonariuszy. W tym czasie udało się zrekrutować niewiele ponad 5 tys. nowych funkcjonariuszy. – To nie jest tylko wina tego, że ludzie nie garną się do pracy w policji. Poniekąd odpowiada za to też szkolenie. W Polsce jest pięć różnych szkół policyjnych, które w jednym roku są w stanie przeszkolić jednocześnie 5 tys. funkcjonariuszy – mówi gen. Adam Rapacki, były zastępca Komendanta Głównego Policji i współtwórca CBŚ.
Służba kontraktowa. Można zatrudniać kandydatów bez średniego wykształcenia
Na początku listopada weszła w życie ustawa, która ma być by-passem pozwalającym policji załatać braki kadrowe.
MSWiA wprowadziło tzw. służbę kontraktową. - Przyjęcie do służby w policji na okres służby kontraktowej następuje po przeprowadzeniu postępowania kwalifikacyjnego na okres od 3 do 5 lat. Zawarcie kontraktu z tą samą osobą może nastąpić najwyżej dwukrotnie. Dla policjanta w służbie kontraktowej pierwsze 12 miesięcy służby w ramach pierwszego kontraktu jest okresem próbnym. Najpóźniej na 6 miesięcy przed upływem okresu, na jaki został zawarty pierwszy kontrakt, policjant lub przełożony właściwy w sprawach osobowych, mogą wystąpić z wnioskiem o zawarcie drugiego kontraktu – informuje kom. Mariusz Kurczyk, Naczelnik Wydziału Prasowo-Informacyjnego Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.
Służba kontraktowa, zgodnie z ustawą, miałaby być przeznaczona dla osób, które mają średnie lub średnie branżowe wykształcenie. Dodatkowo ma być też zachętą do powrotu dla policyjnych emerytów. - Zamiast dorabiać w prywatnych firmach, mogliby oni wrócić do pracy w policji – mówi Rapacki.
Po powrocie taki funkcjonariusz miałby prawo dorobić do emerytury. Tyle tylko, że sami autorzy pomysłu nie bardzo wierzą w jego skuteczność. A braki kadrowe trzeba uzupełnić niemal z dnia na dzień. Dlatego ustawa daje możliwość podpisania umowy kontraktowej z osobami, które nie mają nawet średniego wykształcenia.
- W przypadku, gdy kandydat do służby kontraktowej nie posiada wykształcenia średniego lub średniego branżowego, może być mianowany na stanowisko w korpusie szeregowych policji, jeżeli postępowanie kwalifikacyjne wykaże posiadanie przez niego specjalistycznych kwalifikacji, uprawnień lub umiejętności pożądanych ze względu na potrzeby kadrowe policji – wyjaśnia kom. Mariusz Kurczyk.
Są dwa mankamenty tego pomysłu. Jeden to pieniądze
Policja już kiedyś korzystała z takiej furtki i zatrudniała osoby, które nie miały skończonej szkoły średniej. W ten sposób policjantem został Jarosław Pieczonka, ps. Miami [czyt. majami - przyp. red.], były funkcjonariusz CBŚ w Gdańsku. – To były trochę inne czasy. W Polsce dokonywała się przemiana ustrojowa. Była niepisana umowa między Ministerstwem Spraw Wewnętrznych a Ministerstwem Obrony Narodowej, która pozwalała milicji rekrutować żołnierzy zawodowych, którzy odchodzili z wojska. W ten sposób załapałem się na 2 tygodnie do milicji, a później pracowałem w policji, gdzie uzupełniłem swoje wykształcenie – wspomina Jarosław Pieczonka.
Miami przez lata pracy służył w różnych jednostkach policji. Był jednym z pierwszych funkcjonariuszy, którzy zasilili utworzone Centralne Biuro Śledcze. Jako funkcjonariusz policji brał udział w różnych operacjach specjalnych. Odpowiadał m.in. za namierzenie ukrywającego się bosa Pruszkowa, Andrzeja B., ps. Słowik.
- Uważam za dobry ten nowy-stary pomysł, który chce wprowadzać policja. Wiele osób nie ma wykształcenia średniego, ale posiada odpowiednie cechy, które redystrybuują je do pracy w policji. Przedmiotów nauczysz się w szkole i je zdasz, jeśli będziesz tylko chciał, natomiast zdolności, z którymi się urodziłeś, nie wyuczysz. Po prostu się je ma, więc dobrze, że system daje szansę tym ludziom – uważa Jarosław Pieczonka.
Osoby, z którymi policja podpisze kontrakt, zasilą oddziały prewencji. Przed rozpoczęciem służby przejdą oni podstawowe szkolenie. – Nauczą się, jak rozmawiać z ludźmi, jak wykonywać pewne czynności. Da to im podstawę do pracy – mówi gen. Rapacki. Były współtwórca CBŚ uważa, że kierunek zmian jest dobry, ale widzi w nim dwa mankamenty.
Pierwszy, że policjanci po przeszkoleniu, którzy trafią do oddziałów prewencji, będą mieli zapewne niższy poziom od osób, które ukończyły pełne, tradycyjne szkolenie. Drugi mankament jest taki, że największe braki kadrowe są w dużych miastach. – Obawiam się, że służba kontraktowa będzie atrakcyjna w małych miejscowościach. W takiej Warszawie, gdzie obecnie brakuje 2 tys. funkcjonariuszy, problemem będzie wysokość wynagrodzenia, które nie będzie zbyt atrakcyjne, biorąc pod uwagę wysokie koszty utrzymania – uważa gen Rapacki. Policjant, który rozpoczyna służbę, może liczyć na pensję w wysokości ok. 4 tys. zł.
Mariusz Kowalewski
Na zdjęciu szkolenie policjantów z posługiwania się bronią, fot. malopolska.policja.gov.pl
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo