25 lat temu rozpoczęto emisję serialu "Na dobre i na złe", ale rekordzista nadawany jest jeszcze dłużej. Jak mają się polskie telenowele? Sprawdzamy.
Najdłużej emitowanym polskim serialem telewizyjnym jest "Klan", po raz pierwszy pojawił się na ekranie we wrześniu 1997 r. Drugi w rankingu to "Na dobre i na złe", który oglądany jest od 25 lat, pierwszy odcinek opowieści o losach personelu i pacjentów szpitala w Leśnej Górze można było obejrzeć 7 listopada 1999 r. Na trzecim miejscu znalazł się "M – jak miłość", który gości w telewizji od 2000 r. Na kolejnej pozycji jest serial "Barwy szczęścia", emitowany od 2007 r., a w maju 2024 r. można było oglądać jego 3 tys. odcinek.
Widzowie oglądają seriale, bo są o życiu
- Polskie seriale, tasiemce są dla większości widzów obrazem tego, co dzieje się w naszym życiu, tu i teraz. Ich postacie nie są wymyślonymi bohaterami czy super bohaterami tylko po prostu ludźmi, jakich spotykamy na ulicy, czy mamy za sąsiadów. Mam wrażenie, że seriale oglądają głównie ludzie, którzy mają regularny rytm dnia –praca, po południu obiad, później „Teleexpress”, „Jaka to melodia:” i serial z ich ulubionymi bohaterami. Należy pamiętać, że w serialach przez lata grają ci sami aktorzy, do których widzowie się przywiązują. Chociaż co roku w mediach pojawiają się głosy o końcu seriali – tasiemców, one jednak się nie kończą i cały czas mają się dobrze. Widzowie przyzwyczajeni są do bohaterów i lubią podpatrywać innych. Ważne są też liczne społeczne i edukacyjne element seriali, o których się czasami zapominamy. Jednym z przykładów był czas pandemii, gdy w serialach mówiono, że należy nosić maseczki i szczepić się - tłumaczy Wojciech Przylipiak, badacz kultury popularnej, autor książek m.in. "Czas wolny w PRL" i "Sex, disco i kasety video. Polska lat 90".
Zdaniem eksperta seriale często przekazują treści bardzo konserwatywne, schematyczne, takie zero-jedynkowe, np. mężczyzna chodzi do pracy a kobieta zajmuje się domem. Jeżeli ma porządną prace to chodzi w garniturze, jak siada rozpina marynarkę, jak wstaje to ją zapina i tak w kółko. Czasami jest to wręcz zabawne, zwłaszcza że w normalnym życiu nie jest tak do końca.
- Nikt nie udaje, że polskie seriale emitowane latami to jakieś wielkie teatralne przedsięwzięcia na miarę platform streamingowych, bo to nie o to chodzi. Plenery i scenografia są bardzo proste, dialogi banalne, mało się dzieje - Wojciech Przylipiak.
Nie tylko "Klan" i "Na dobre i na złe"
Polskie seriale zaczęły zmieniać się na przełomie lat 80. i 90., wraz z przemianami politycznymi, społecznymi i ekonomicznymi.
- Myślę, że pierwszą rewolucją był serial „W labiryncie”, faktycznie był to pierwszy polski tasiemiec. Do dziś ciekawie się go ogląda. Grali tam znakomici aktorzy, a akcja była dobrym odzwierciedleniem tego, co się wówczas działo. Według mnie można go traktować jako pewnego rodzaju dokument o tamtych latach przełomu - mówił Przylipiak.
Kolejnym ważnym serialem była „Ekstradycja”, choć nie był to typowy tasiemiec. Doskonale opisywał rzeczywistość tamtego okresu, w skrócie chodziło o rozliczenia mafijne na warszawskiej Starówce. Lata 90. były niebezpieczne i ten świat gangsterki w różny sposób dotyczył każdego. Kolejne seriale to: „Złotopolscy”, „Świat według Kiepskich” i „13 posterunek”. Te seriale są nadal atrakcyjne dla widzów, co potwierdza ich oglądalność.
Polskie seriale wytworzyły własny klimat, np. „Rojst”, „Wielka woda”, „Wataha”. To jest ich siłą, osadzenie w naszej rzeczywistości. Co ciekawe te obraz są dobrze odbierane przez widzów w innych krajach.
Fot. Artur Żmijewski i Małgorzata Foremniak na planie "Na dobre i na złe"/arch. PAP
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Kultura