Iga Świątek znalazła się w trudnej sytuacji po wykryciu w jej organizmie śladowych ilości niedozwolonej substancji - trymetazydyny. Wszystko wskazuje na to, że źródłem problemu była zanieczyszczona melatonina. Choć dawki były minimalne i nie wykazywały działania dopingującego, sytuacja wywołała falę emocji i pytań o standardy produkcji leków. Tłumaczymy, jak mogło dojść do tej sytuacji i że nie tylko polska tenisistka mogła mieć pecha.
Melatonina zanieczyszczona niedozwoloną substancją
Wykrycie w organizmie Igi Świątek śladowych ilości trymetazydyny (TMZ) wywołało szok i zaniepokojenie w środowisku sportowym. Trymetazydyna to lek stosowany w terapii chorób serca, znany ze swojego działania wspomagającego wydolność organizmu. Właśnie dlatego w 2014 roku został on wpisany na listę substancji zakazanych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA).
W przypadku Świątek wykryte dawki były tak niskie, że nie mogły wywołać efektu terapeutycznego ani dopingującego. Niemniej jednak obecność tej substancji w próbce zawodniczki wymagała wyjaśnień.
Przyczyna? Prawdopodobnie zanieczyszczenie podczas produkcji
Z ustaleń wynika, że najprawdopodobniej melatonina, którą przyjmowała polska tenisistka, została zanieczyszczona w procesie produkcji. Eksperci wskazują na możliwość zaniedbań w fabryce farmaceutycznej. Produkcja leków odbywa się zgodnie z zasadami Dobrej Praktyki Wytwarzania (GMP), które nakładają rygorystyczne wymagania dotyczące czystości. Jednak w praktyce czasem dochodzi do błędów, takich jak niewystarczająca skuteczność filtrów między kolejnymi procesami produkcyjnymi.
Dlaczego trymazetydyna znalazła się w melatoninie?
W przypadku Świątek, melatonina mogła być produkowana w tym samym miejscu, co lek na serce zawierający trymetazydynę. Niewydolne filtry lub błędy techniczne mogły doprowadzić do zanieczyszczenia preparatu. Podobne przypadki zanieczyszczeń są sporadycznie notowane przez Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (FDA) oraz jej europejski odpowiednik.
Reakcja sztabu i brak jednoznacznych działań prawnych
Sztab Igi Świątek zachował ostrożność w komunikacji publicznej, czekając na wyniki analiz. Jednak zdaniem ekspertów sportowych, transparentność w takich sytuacjach jest kluczowa. Jednym z możliwych kroków mogłoby być złożenie pozwu przeciwko producentowi melatoniny, co pozwoliłoby jednoznacznie potwierdzić, że przyczyną były błędy produkcyjne.
Sytuacja Świątek pokazuje, jak trudno w pełni zabezpieczyć się przed przypadkowym przyjęciem niedozwolonej substancji. Codzienna presja, konieczność podróży między kontynentami i walka z jet lagiem wymuszają na sportowcach stosowanie suplementów, takich jak melatonina. Oczekiwanie, że każdy lek będzie przed użyciem badany w laboratorium, jest jednak nierealne.
Co dalej z Igą Świątek?
Choć sytuacja jest trudna, najważniejsze, by zachować perspektywę i wsparcie dla tenisistki. Śladowe dawki wykrytej substancji i brak dowodów na celowe działanie dopingujące przemawiają na jej korzyść. Świątek zasługuje na wsparcie zarówno ze strony kibiców, jak i środowiska sportowego.
Tomasz Wypych
Inne tematy w dziale Sport